Raport Białoruś

Była polska ambasador: białoruski powinien być drugim językiem

Ostatnia aktualizacja: 26.08.2013 12:00
W obecnej sytuacji trzeba zabiegać o to, by białoruski funkcjonował jako drugi język. To, czy wróci i będzie żyć, zależne jest od młodzieży – oceniła prof. Elżbieta Smułkowa, lingwistka, była ambasador na Białorusi.
Elżbieta Smułkowa
Elżbieta SmułkowaFoto: Włodzimierz Pac, Polskie Radio

Elżbieta Smułkowa uczestniczy w trwającym właśnie w Mińsku XV Międzynarodowym Zjeździe Slawistów. Prof. Smułkowa była ambasadorem Polski na Białorusi w latach 1992-1995.

Język białoruski jest ważny tylko dla części białoruskiej inteligencji i dla ludności wiejskiej mówiącej gwarami, a władze kraju na ogół go nie używają - oceniła była ambasador Polski na Białorusi, prof. Elżbieta Smułkowa, dodając, że żałuje tego jako lingwistka.

- Gwarami białoruskimi mówi ludność wiejska. Język białoruski kultywuje też ta część inteligencji, która ma poczucie narodowe i której szkoda straty języka. Władze kraju na ogół go nie używają - powiedziała Smułkowa.

- Mnie jako lingwiście też tego szkoda, bo to jest samodzielny, interesujący język z pogranicza grup językowych wschodnio- i zachodniosłowiańskich. Dużo jest w nim polonizmów, ale też bardzo duża własna warstwa strukturalna i dużo ciekawego archaicznego oraz regionalnego słownictwa słowiańskiego - podkreśliła profesor, która jest białorutenistką.

Białoruski został uznany przez UNESCO za jeden z języków zagrożonych wyginięciem. Liczba osób mówiących stale w tym języku obniżyła się w ciągu ostatnich trzech lat z 5,8 do 3,9 proc. - wskazują ubiegłoroczne wyniki sondażu "Budźma" i niezależnego ośrodka Laboratorium Nowak.

Elżbieta
Elżbieta Smułkowa, fot. Włodzimierz Pac, Polskie Radio

"Czy język białoruski będzie żyć?"

Przyczyn słabnącego wykorzystania języka białoruskiego prof. Smułkowa upatruje w uwarunkowaniach historycznych oraz w braku poparcia dzisiejszych władz. Podkreśla, że po uzyskaniu przez Białoruś niepodległości popełniono zasadniczy błąd: "zbyt agresywnie zaczęto ludzi białorutenizować w sensie językowym".

Jak zaznaczyła, ludność Białorusi miała już wtedy za sobą długotrwały proces rusyfikacji językowej i zareagowała na politykę nowych władz oporem. "Miasto na terenie Białorusi albo mówiło po polsku, albo w jidysz, albo po rosyjsku. Ludność wiejska, która przybywała do miast, nie chcąc się odróżniać, starała się jak najszybciej przejść na rosyjski, bo to było dla nich najłatwiejsze. Wielu ludzi ta zmiana języka bardzo dużo kosztowała.(…) To nie takie proste po raz drugi w życiu zmieniać swój język - powiedziała.

Według prof. Smułkowej ta zmiana mogłaby się jednak dokonać w ciągu 10-15 lat, gdyby władze państwowe do niej dążyły. - Cała władza tylko krótko na początku mówiła po białorusku, a potem bardzo prędko przestała. A po przebytym (z inicjatywy Aleksandra Łukaszenki w 1995 r.), referendum, kiedy uznano oba języki za urzędowe, zwyciężył rosyjski jako szerzej używany. Łukaszenka na ogół się nie odzywa po białorusku. Więc ludzie zobaczyli, że też nie muszą, że nie mają w tym żadnego interesu - podkreśliła profesor.

Byłą ambasador pytano o słabnące wykorzystanie białoruskiego także podczas czwartkowego spotkania z przedstawicielami środowisk niezależnych, zorganizowanego przez Latający Uniwersytet w Mińsku. Powiedziała wówczas: "W obecnej sytuacji trzeba zabiegać o to, by białoruski funkcjonował jako drugi język. To, czy wróci i będzie żyć, zależy od młodzieży".
Prof. Smułkowa uczestniczy na Białorusi w trwającym od wtorku XV Międzynarodowym Zjeździe Slawistów w Mińsku. W pracach zjazdu bierze udział ponad 600 uczonych z 35 państw, w tym Polski, USA, Izraela, a nawet Japonii. Obrady zakończą się we wtorek.
PAP/agkm

Informacje o Białorusi: Raport Białoruś 

Zobacz więcej na temat: Białoruś Raport Białoruś
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!
aby dodać komentarz
brak
Czytaj także

Aleś Bialacki spotkał się w więzieniu z bliskimi

Ostatnia aktualizacja: 22.08.2013 09:30
Alesiowi Bialackiemu, białoruskiemu więźniowi politycznemu, pozwolono na widzenie z bliskimi w kolonii karnej w Bobrujsku.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Białoruś: zatrzymano 30 opozycjonistów. "Chciano nas zastraszyć"

Ostatnia aktualizacja: 24.08.2013 22:00
Około 30 działaczy białoruskiej kampanii opozycyjnej "Mów Prawdę!" zostało w sobotę zatrzymanych w biurze tego ruchu w Mińsku. Po kilku godzinach wszystkich zwolniono - poinformował wiceszef kampanii Andrej Dźmitryjeu.
rozwiń zwiń