Prokuratura rejonowa w Chojnicach formalnie wszczęła dziś śledztwo w sprawie wydarzeń w Suszku. "Od piątku trwały czynności sprawdzające" -poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Słupsku prokurator Jacek Korycki. Wyjaśniane są trzy wątki tragedii. Śledczy badają, czy doszło do nieumyślnego spowodowania śmierci dwóch harcerek, badają sprawę uszkodzenia ciała poszkodowanych w wyniku wichury harcerzy oraz właściwej organizacji obozu i ewentualnego narażenia życia i zdrowia jego uczestników. Zarządzono też sekcje zwłok ofiar nawałnicy. Nie jest wykluczone, że śledztwo przejmie prokuratura okręgowa w Słupsku. "Decyzja w tej sprawie zapadnie jutro" - poinformował prokurator Korycki.
Jednocześnie w całej Polsce kontrolowane są obozy ustawione w lasach. Wojewoda warmińsko-mazurski Artur Chojecki sprawdził m.in. ten w Przerwankach niedaleko Giżycka, gdzie w tej chwili są trzy obozy, na których wypoczywa w sumie prawie 300 osób. Harcerze mają opracowane procedury ewakuacyjne - zaprezentowali wojewodzie, jak szybko są w stanie opuścić obóz i dostać się w niezadrzewiony punkt zbiórki. Dlatego Artur Chojecki uspokajał, że dzieci wypoczywające na Warmii i Mazurach są bezpieczne. "Nasze służby współpracują w tym zakresie od początku wakacji, a same obozy mają wypracowane procedury na wypadek zagrożeń"- mówił.
Strażacy przypominali zaś, że kontrolują obozy od samego początku. "To już zaczyna się na etapie planowania wypoczynku. Uzgadniamy wszystkie kwestie dotyczące bezpieczeństwa dzieci i młodzieży" - podkreśla warmińsko-mazurski komendant straż pożarnej Mirosław Hołubowicz. Ale i tak wczoraj na obozach rozdzwoniły się telefony. "Po informacjach o tragedii na Pomorzu rodzice dzwonili i pytali, czy u nas jest bezpiecznie. Tłumaczyłem, jakie mamy procedury ewakuacyjne i że mamy wyznaczone bezpieczne, niezadrzewione miejsce zbiórki w razie alarmu" - mówi podharcmistrz Karol Ptasznik. "Natomiast na moim obozie dzieci mogą schować się w dwóch budynkach. Stacje współpracują też ze służbami, które informują mnie o możliwych załamaniach pogody" - dodaje podharcmistrz Adam Cichosz. Na Warmii i Mazurach na ponad pięćdziesięciu obozach wypoczywa 1800 dzieci.
W województwie łódzkim obozowiska odwiedzają strażacy, policjanci i przedstawiciele kuratorium. Kontrole przeprowadzono w czterech powiatach: pajęczańskim, piotrkowskim, opoczyńskim i wieluńskim, czyli wszędzie tam, gdzie zostały zgłoszone obozy harcerskie.
Skontrolowane zostało między innymi obozowisko na terenie Ośrodka Harcerskiego w Załęczu Wielkim koło Wielunia. Otrzymało pozytywną opinię Państwowej Straży Pożarnej. "Podczas ostatnich nawałnic namioty, które znajdują się w lesie, zostały ewakuowane" - mówi kierownik obozu Mariusz Figiel. Zaznaczył, że zdecydowano, aby uczestników wysłać na zajęcia do budynków.
Ośrodek składa się z pola namiotowego oraz murowanych budynków oddalonych od lasu o kilkadziesiąt metrów. Strażacy sprawdzili między
innymi, czy wychowawcy przeszli szkolenie z zasad bezpieczeństwa. Mariusz Figiel mówił, że sprawdzone zostało również przeszkolenie kadry w zakresie ochrony przeciwpożarowej i to czy na tablicy ogłoszeń znajdują się odpowiednie instrukcje.
Uczestnicy obozu to młodzież szkolna z kół astronomicznych. Żaden z rodziców nie zdecydował się na zabranie swojego dziecka do domu przed jego zakończeniem. Organizatorzy obozowiska opublikowali w internecie komunikat, w którym zapewniają, że dzieci były i są bezpieczne.
IAR
Zachęcamy do śledzenia nas na Twitterze. Więcej i najwięcej wiadomości IAR po wykupieniu dostępu do serwisu.