Pierwszy powojenny komiks w Polsce zatytułowany "Szaszkiewiczowa, czyli Ksylolit w jej życiu" był dziełem Piotra Skrzyneckiego (scenariusz) i wybitnego plastyka Kazimierza Wiśniaka (rysunki). Przez kilka lat, począwszy od 1958, Polska śledziła przygody odważnej starszej pani. I bardzo długo prawie nikt nie wiedział, że Kika Szaszkiewiczowa naprawdę istnieje.
Dziedziczka majątku Babica pod Rzeszowem, potem działaczka akowskiej partyzantki - po wojnie pracowała jako... robotnica i pielęgniarka w Nowej Hucie. - Wstawała o piątej, by zdążyć do pracy. Wracała późno i robiła szybko obiad dla dwóch synów, których samotnie wychowywała. A po tym wszystkim potrafiła jeszcze przyjąć do Piwnicy pod Baranami i świetnie się bawić - wspominał Kazimierz Wiśniak. - To było jedyne miejsce, w którym odżywała - dodał.
Do popisowych numerów Kiki należały wykonania piosenek z repertuaru Marleny Dietrich oraz Josephiny Baker. Cały żart polegał na tym, że w ogóle nie miała głosu ani słuchu, o czym świetnie wiedziała. Trzeba pamiętać, że do Piwnicy pod Baranami przychodziła wtedy cała krakowska śmietanka intelektualna i artystyczna. Wśród widzów "recitali" Szaszkiewiczowej znaleźli się Adam Kaczyński, Krzysztof Penderecki oraz profesor Jerzy Vetulani.
- Życie jej nie oszczędzało. Straciła majątek i popadła w biedę do tego stopnia, że musiała w końcu oddać dzieci do sierocińca - podkreślił ten ostatni. - Ale zawsze przyjmowała nas uśmiechnięta, wesoła, otwarta. Jeśli wspominała dawne czasy, to bez goryczy, raczej z sentymentem - dodał. - Ona bardzo ceniła w ludziach bezpośredniość i spontaniczność. Starsza o kilkadziesiąt lat, świetnie odnajdowała się w naszym młodzieżowym środowisku - powiedział z kolei aktor Jan Güntner.
Zapraszamy do wysłuchania "Notatnika Dwójki", który przygotował i poprowadził Dawid Dziedziczak.
mm, ac