56,5 proc. uprawnionych do głosowania obywateli Litwy wzięło udział w niedzielnych wyborach prezydenckich. Wystartowało w nich dziewięcioro kandydatów, ale w wyścigu o prezydencki fotel liczyło się troje z nich: obecny premier Saulius Skvernelis, była minister finansów Ingrida Šimonytė oraz niezależny ekonomista Gitanas Nausėda.
– Šimonytė lub Nausėda najprawdopodobniej gwarantowaliby kontynuację polityki ustępującej prezydent. Skvernelis zaś mógłby wprowadzić coś nowego, bo cała władza w państwie byłaby skoncentrowana w rękach jednej partii, a takiej sytuacji na Litwie nie było od 1993 roku. Zarówno w 2009, jaki i w 2014 roku wiadomym było, że wygra Dalia Grybauskaite. Od samego początku postrzegano ją jako faworytkę. Natomiast podczas tegorocznych wyborów trudno wskazać zdecydowanego kandydata do zwycięstwa – zauważył rozmówca Polskiego Radia 24.
Valdas Adamkus, były prezydent Litwy, uważa, że państwo nie jest przygotowane na przejecie władzy przez jedną partię. "Nie dorośliśmy jeszcze do takiej kultury politycznej, by tak ryzykować" – powiedział w jednym z wywiadów. Wskazał, że może to grozić pojawieniem się pewnego rodzaju dyktatury.
– Nie sądzę, by na Litwie były podobne tendencje. O autorytarne ciągoty można byłoby bardziej oskarżać panią Grybauskaite. Nie wydaje mi się, by Saulius Skvernelis miał tego typu plany. Nie dostrzegam dużego niebezpieczeństwa – wskazał Radczenko
Aleksander Radczenko podsumował również okres rządów Dalii Grybauskaite. Podkreślił, że nie mając umocowania w litewskiej konstytucji wywierała bardzo duży wpływ na politykę zagraniczną i bezpieczeństwa, ale również na wydarzenia na wewnętrznej scenie politycznej Litwy.
"Świat w powiększeniu" prowadził Bogumił Husejnow.
PAP/Polskie Radio 24/db
--------------------------------------
Data emisji: 12.05.2019
Godzina emisji: 19.47
