Klasyka nigdy nie zawodzi
Czytanie to czynność niezwykle zależna od nastroju - od pogody, ciśnienia krwi, czasem właśnie od fizjologicznych drobiazgów. Czasem ma się po prostu potrzebę, by sięgnąć po książkę jak po lekarstwo - na zwątpienie, smutek, melancholię czy nudę. Wtedy różne tytuły same wpadają w ręce.
>>> Rekomendacje kulturalne Krzysztofa Zanussiego – cz. 1.
>>> Rekomendacje kulturalne Krzysztofa Zanussiego – cz. 2.
>>> Rekomendacje kulturalne Krzysztofa Zanussiego – cz. 3.
>>> Rekomendacje kulturalne Krzysztofa Zanussiego – cz. 4.
Zawsze wiem, że bezpiecznie mogę sięgnąć po Josepha Conrada, czyli Józefa Korzeniowskiego. Jego proza ma w sobie niezwykłą zwartość i siłę – to lektura, która buduje, daje oparcie. Jeśli miałbym sięgać gdzieś dalej, to Thomas Mann nigdy nie zawodzi. Czyta się go z ogromną przyjemnością – czasem łatwo, czasem z trudem, ale zawsze z pożytkiem. W trudniejszych chwilach dobrze działa Dostojewski – choć jego książki to konfrontacja z najciemniejszymi stronami ludzkiego doświadczenia.
Czytaj także:
Często też wracam do klasyków, bo to właśnie do klasyki się wraca. Szekspir jest dla mnie takim pewnym schronieniem. Niedawno czytałem go na głos i sam byłem zdumiony, jak wiele więcej rozumiem, kiedy słyszę własny głos. Wtedy dopiero czuć, że każde jego słowo jest nasycone myślą i refleksją.
Nie zawodzi też Cervantes – jak wszyscy prawdziwi klasycy. Bo klasyka polega właśnie na tym, że wciąż chce się do niej wracać. To, do czego nie wracamy, klasyką nigdy nie zostanie.
Powieść o przemianie świata. "Lampart" Giuseppe Tomasiego di Lampedusy
Chyba najłatwiej polecać mi coś z literatury. To do niej wracam zawsze, gdy czas na to pozwala. Moją ulubioną powieścią XX wieku, choć duchem zakorzenioną jeszcze w wieku XIX, jest "Lampart" Giuseppe Tomasiego di Lampedusy. Tytuł bywa nieco mylący, bo prawidłowe tłumaczenie włoskiego "Il Gattopardo" to właściwie „gepard”, jednak w pierwszym polskim przekładzie autorstwa Zofii Ernstowej przyjął się tytuł "Lampart" - i tak już pozostało.
To powieść o odchodzeniu pewnej epoki i narodzinach nowej formacji, temat niezwykle aktualny również dziś. Lampedusa z niezwykłą przenikliwością ukazuje świadomość głównego bohatera, który widzi, że świat, za którym zwykle tęsknimy z nostalgią, wcale nie był dobry, a ten, który nadchodzi i obiecuje raj na ziemi, także niesie w sobie rozczarowanie. Ta perspektywa pozwala łatwiej oswoić współczesne przemiany, które również obiecują więcej, niż mogą dać.
Po raz pierwszy czytałem "Lamparta" w polskim przekładzie, później sięgnąłem też po oryginał włoski, napisany piękną, precyzyjną włoszczyzną, która nie stanowi wielkiego wyzwania, ale zachwyca stylem. Nowe tłumaczenie tej powieści tylko podniosło jej rangę, bo to książka nie tylko literacko doskonała, ale też głęboko refleksyjna i podnosząca na duchu w chwilach zwątpienia. Polecam ją każdemu, podwójnie, bo obok powieści istnieje również genialna ekranizacja, film Luchina Viscontiego, który stał się kamieniem milowym kina historycznego. Nowszy serial, niestety, nie dorównuje oryginałowi, ale sam "Lampart" - w każdej formie - pozostaje dziełem wyjątkowym.
Siła prostoty - o "Ucieczce skazańca" Roberta Bressona
Gdybym miał polecić jakiś film, wróciłbym do tych najdawniejszych, które mnie ukształtowały i skierowały w stronę kina. Jednym z nich jest Ucieczka skazańca Roberta Bressona - film niezwykły, prosty w formie, a jednocześnie pełen napięcia i duchowej głębi. To dzieło, które można by dziś nakręcić telefonem komórkowym, a mimo to zachowuje ogromną siłę wyrazu. Ujęła mnie w nim właśnie ta skromność, która nie odbiera filmowi monumentalności, lecz ją potęguje. Pamiętam go od lat i wciąż robi na mnie to samo wrażenie.
Oczywiście później pojawili się Bergman, Fellini, Tarkowski, wszyscy, którzy tworzyli kanon kina artystycznego. Ale jeśli miałbym wybrać tylko jeden film z tego kanonu, pozostałbym przy Ucieczce skazańca. To dzieło bez wyraźnie wyodrębnionych scen - cały film jest jedną, nieprzerwaną sekwencją dłubania w cegle, w betonie, walki o wolność i nadzieję. Bohater, zamknięty w celi śmierci, nie traci wiary, że zdoła uciec - i rzeczywiście ucieka. Wiemy o tym od początku, tytuł nie zostawia złudzeń, a mimo to oglądamy film z zapartym tchem. To chyba najlepszy dowód na to, jak wielka jest jego siła.
***
Gość: Krzysztof Zanussi (reżyser)
Data emisji: 10–14.11.2025
Godzina emisji: 7.45
Materiał wyemitowany w audycji "Poranek Dwójki".
oł