Polski Indiana Jones, czyli jak "Berlinka" trafiła do Krakowa

Ostatnia aktualizacja: 02.07.2012 17:15
Od 1945 roku działały specjalne jednostki złożone z bibliotekarzy i historyków sztuki, którzy w spartańskich warunkach przemierzali wyzwalane tereny w poszukiwaniu zagrabionych dzieł sztuki i kolekcji bibliotecznych. Czas naglił...
Audio
Polski Indiana Jones, czyli jak Berlinka trafiła do Krakowa
Foto: Glow Images/East News

- Ta historia zaczyna się podczas II wojny światowej, gdy zaczęły się zmasowane bombardowania Berlina przez aliantów. Wówczas Niemcy postanowili ochronić najcenniejsze zbiory Pruskiej Biblioteki Państwowej przewożąc je do specjalnie przygotowanych zamków, klasztorów i grot – wyjaśnia prof. Piotr Tylus z Uniwersytetu Jagiellońskiego. – W latach 1941-45 z Berlina wyjechało 41 konwojów ciężarówek w różnych kierunkach. Były to zbiory najcenniejsze, chodzi tu przede wszystkim o rękopisy oprawne (książki rękopiśmienne). W Krakowie obecnie znajduje się ich 3500.

W 200 pudłach znajdują się luźne zapiski różnych autorów europejskich z XVI-XX w., inkunabuły (druki z XV w.) i postinkunabuły (z XVI w.), druki późniejsze…

- To była zaplanowana akcja – uzupełnia prof. Wojciech Kowalski. – W ten sposób duża część bardzo różnych, nie tylko bibliotecznych, zbiorów trafiła na Śląsk, w Sudety. Ukryto je między innymi w Krzeszowie, gdzie były duże możliwości lokalowe. Część zbiorów trafiła do Książa, kolekcja samolotów z Muzeum Technicznego trafiła na Pomorze.

Wyścig z czasem

W 1945 roku Polska zastała te zbiory na wspomnianych ziemiach. Odkryto je podczas akcji poszukiwania polskich zbiorów zagrabionych i wywiezionych z naszego kraju: działały specjalne jednostki złożone z fachowców, które regularnie penetrowały wyzwalane obszary, podróżując najczęściej ciężarówkami. Dzięki pracy wywiadu rewindykacyjnego już w czasie wojny wiedziano, w których kierunkach wywożono polskie zbiory. Polskie oddziały historyków sztuki pracowały pod presją czasu: silną konkurencją były podobne jednostki Armii Czerwonej.

Tak się złożyło, że zbiory „Berlinki” zostały odnalezione przez nasze ekipy. I tylko dlatego udało się je przewieźć do Krakowa – w tajemnicy, rzecz jasna. Zbiory te to tylko mała część pierwotnej berlińskiej kolekcji. Dlaczego „Berlinka” trafiła do Krakowa? Odnalazł ją dr Sierotwiński, który był delegatem Ministra Oświaty do spraw zabezpieczenia porzuconych księgozbiorów na Ziemiach Odzyskanych. Dr Sierotwiński był bibliotekarzem na UJ, a jego siedziba jako delegata mieściła się na Uniwersytecie Jagiellońskim. Prawdopodobnie z tych praktycznych powodów zbiory trafiły właśnie tam, gdzie są przechowywane do dziś i starannie konserwowane.

"Berlinka" w Krakowie

- Status prawny zbiorów jest dziś bezdyskusyjny: jest to własność państwa polskiego – wyjaśnia prof. Kowalski – W Bibliotece Jagiellońskiej znajduje się zatem depozyt Skarbu Państwa. Własność została zaś nabyta na podstawie umów międzynarodowych.

Zbiory "Berlinki" są całkowicie dostępne międzynarodowej społeczności naukowej. Częściowo zostały zdigitalizowane i będą systematycznie udostępniane w internecie. Gość "Klubu Ludzi Ciekawych Wszystkiego", prof. Piotr Tylus, kierował grupą naukową "Fibula", która starannie przebadała część rękopisów, która nie została dotąd przebadana naukowo. Odkryto średniowieczne traktaty medyczne po włosku – w większości wcześniej nieznane, hiszpański słownik języka guarani z XVIII w. autorstwa misjonarza jezuickiego i wiele innych tekstów. Zidentyfikowano między innymi liczne fragmenty, opisano kopie ważnych dzieł ("Powieść o Róży"), prześledzono ich drogę od momentu powstania do naszych czasów. Więcej o projekcie i jego wynikach można przeczytać na stronie http://info.filg.uj.edu.pl/fibula/

Historia Berlinki

Przewiezione przez niemieckich okupantów pod koniec II wojny światowej na Dolny Śląsk zbiory Pruskiej Biblioteki Państwowej zostały złożone w budynkach klasztoru Benedyktynów w Krzeszowie i znalazły się po 1945 roku na terytorium Polski. Trafiły do Biblioteki Jagiellońskiej w Krakowie i obejmują ponad 500 tys. zabytkowych archiwaliów, m.in. manuskrypty Goethego, Mozarta, Beethovena, Bacha czy autograf hymnu niemieckiego Hoffmanna von Fallersleben.
Od wielu lat Niemcy domagają się zwrotu bezcennych zbiorów, zaś strona polska odmawia ze względu na utratę polskich dóbr kultury zrabowanych przez Trzecią Rzeszę z okupowanej Polski w latach 1939-1945, oraz brakiem ekwiwalentu w dobrach kultury w związku z celowym i barbarzyńskim niszczeniem polskich dóbr kultury przez Niemców w latach 1944-1945 - szczególnie po upadku Powstania Warszawskiego.

Wskazuje się ponadto na fakt iż Polska weszła w posiadanie spornych zbiorów nie na drodze grabieży, tylko dzieła te znajdowały się po zakończeniu wojny na ziemiach, które w wyniku międzynarodowych konferencji pokojowych przypadły Polsce. W 1977 r. Edward Gierek oddał Erichowi Honeckerowi oryginały partytur Mozarta, Bacha i Beethovena jako "dar narodu polskiego dla narodu NRD" otrzymując w zamian portret "Jana III Sobieskiego".

W 2000 r. premier Jerzy Buzek przekazał kanclerzowi Schröderowi najstarsze wydanie Biblii w tłumaczeniu Marcina Lutra. Podobne roszczenia strona niemiecka wysuwa wobec kolekcji Hermana Göringa znajdującej się w Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie.

W listopadzie 2007 r. w trakcie swego wystąpienia na Uniwersytecie Jagiellońskim niemiecki naukowiec, prof. Peter Hommelhoff, 743. rektor Uniwersytetu w Heidelbergu zaproponował aby zbiory pozostawić w Polsce, jako zalążek biblioteki będącej składnicą dzieł o wartości ogólnoeuropejskiej.

Audycję przygotowała i prowadziła Hanna Maria Giza.

(kk)

Czytaj także

Zagadki starych manuskryptów

Ostatnia aktualizacja: 17.06.2012 15:31
W Bibliotece Jagiellońskiej odczytywane są właśnie rękopisy znajdujące się w tzw. księgozbiorze "berlińskim". Co kryją?
rozwiń zwiń