Czas kolędy!

Ostatnia aktualizacja: 29.12.2020 16:00
Wraz z dniem św. Szczepana (26 grudnia) w wielu miejscach Polski ruszył sezon kolędniczy. Dzięki archiwalnym nagraniom zrealizowanym dla Mariana Domańskiego posłuchaliśmy opowieści legendarnej śpiewaczki Anny Malec z Jędrzejówki (region biłgorajski). Ze wschodu przenieśliśmy się na zachód kraju - do wsi Lasowice Małe (Górny Śląsk) i słuchaliśmy o obrzędzie chodzenia z Betlejką i Niedźwiedziem.
Audio
Kolędnicy z szopką
Kolędnicy z szopkąFoto: Polona/Józef Krasnowolski

Region biłgorajski

Swoje kolędowanie wspominała Anna Malec z Jędrzejówki. Legendarna śpiewaczka z  regionu biłgorajskiego, choć nie żyjąca już niemal trzydzieści lat, wciąż jest wzorem dla śpiewających. W archiwalnych nagraniach Polskiego Radia (z lat 70. zrealizowane przez Mariana Domańskiego) znajdują się wspomnienia Anny Malec jeszcze z czasów panieńskich, kiedy to dobierała sobie dobrze śpiewające koleżanki i szła kolędować.

Panie miły gospodarzu, z panną miłą gospodynią
Każcie se swój domeczek rozweselić, tego czasu godzina!

Anna Malec wspomina, że niekiedy nie chciano ich wypuścić z domu, byleby śpiewały więcej kolęd! Tymczasem dziewczęta chciały się jeszcze spotkać z chłopakami, którzy… zastawiali na nie sidła. Powrozy chowali w śniegu, by wracające z kolędowania panny, poprzewracały się na drodze. Śpiewaczka wspomina, że „śmiechu było co niemiara! Nieraz się i pięć na kupę przewróciło”.

Po odśpiewaniu kolęd, gospodarzom życzyło się: „Bądźcie weseli jak w niebie anieli!”, po czym otwierało noszony na szyi woreczek, chuchało w niego na szczęście i czekało na parę groszy od pana domu. Bywało, że kolędujących nie wpuszczało się do chałupy, a cały czas śpiewali pod oknem, bywało i tak, że gospodarze nie chcieli zapłacić za kolędę. „W tej chałupce nic nie mają, bo kolędników odprawiają” – rzucali wtedy kolędnicy i odchodzili do kolejnej chaty.

Anna Malec pamięta, że w grupie kolędniczej znajdowali się m.in.: Aniołek (młody chłopiec, ubrany na biało), Król Herod (wystrojony w perły i piękną koronę), Król Turecki (z pawim piórem w czerwonej czapce), Syn Króla (w złotej czapeczce), Marszałek, Żyd i Śmierć (cała na biało z usmolonym czarnym językiem, bardzo straszna).

Górny Śląsk

W Lasowicach Małych, wiosce na Opolszczyźnie, chodziło się z Betlejką i z Niedźwiedziem. Betlejka czyli szopka, była wykonana samodzielnie, często z papieru, z gipsowymi figurkami i barankami. „Chodziło się z nią od domu do domu i śpiewało kolędy”. Kolędnicy dostawali w podzięce wypiekami lub pieniędzmi. „Dzieci się najwięcej radowali, to ojcowie puszczali kolędników do domu” – wspominała rozmówczyni z Lasowic.

Chodziło się także z Niedźwiedziem. Przebierał się za niego kolędnik, zakładając kożuch i wkładając do środka deskę – „jak go bili, to nie bolało”. Po kolędowaniu grupa szła do gościńca, i tam, za uzbierane grosze bawiła się i piła.

Młodzi kawalerowie już na kilka tygodni przed Bożym Narodzeniem przygotowywali się do „królewki”. W takiej grupie kolędniczej chodzili m.in.: Marszałek, Król, dwóch żołnierzy, Żyd, Śmierć i Diabeł. Grupa odśpiewywała pastorałki oraz odgrywała scenki apokryficzne: życie króla Heroda, przekomarzanie się Śmierci i Diabła.

- Marszałek wchodził do domu i pytał: „Pozwolicie ten domek rozweselić?”. Jak pozwolili, to brał krzesełko stawał na środku, wchodziliśmy my – mówił kolędnik Lasowic – Najchętniej chodziliśmy tam, gdzie były ładne dziewczyny.

***

Tytuł audycji: Źródła

Prowadziła: Magdalena Tejchma

Data emisji: 29.12.2020

Godzina emisji: 15.15

mg

Czytaj także

Świąteczne kolędowanie dawniej i dziś. Co po nim pozostało?

Ostatnia aktualizacja: 26.12.2020 06:30
Dawniej na wsiach święta Bożego Narodzenia oznaczały zakończenie zimowego, pełnego mroku czasu w roku i nadejście nowego, radosnego. Ten otwierano i obchodzono m.in kolędowaniem.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Na scynście, na zdrowie, na te Godne Świenta...

Ostatnia aktualizacja: 27.12.2020 11:30
W Źródełku nie przestajemy kolędować! Czy wiecie, że kiedyś świętowanie Bożego Narodzenia trwało nie kilka dni, ale… dwa tygodnie? Do dnia Trzech Króli można było spotkać na wsiach kolędników, chodzących od domu do domu, śpiewających kolędy i odgrywających scenki z narodzenia Jezusa. Przyjęcie kolędników pod swój dach wróżyło szczęście, wiec gospodarze robili to chętnie.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Turoniarze, kłapocze, pasterze, draby odtrąbiają doroczną zabawę

Ostatnia aktualizacja: 27.12.2020 05:55
A do tego dziady, jukace i wiele innych postaci - o różnych formach kolędowania bożonarodzeniowego i noworocznego m.in. z Kielecczyzny, Żywiecczyzny, Małopolski i Podkarpacia słuchaliśmy w poświątecznym "Kiermaszu pod kogutkiem".
rozwiń zwiń