Do końca życia będę nosił stygmat zbrodni

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Do końca życia będę nosił stygmat zbrodni
Sławomir SikoraFoto: Fot.: Fragment okładki książki "Osadzony" Sławomira Sikory i Radosława Grucy

- Nie doprowadzajmy ludzi do sytuacji, w której stają się zwierzętami i myślą tylko o tym, by przeżyć - mówi Sławomir Sikora, którego historia stała się podstawą do nakręcenia filmu "Dług". Dziś był gościem Trójki.

Posłuchaj

"Godzina prawdy ze Sławomirem Sikorą", 4 listopada 2011
+
Dodaj do playlisty
+

Tę historię zna każdy, kto obejrzał film Krzysztofa Krauzego "Dług". Sławomir Sikora i Artur Bryliński na początku lat 90. postanowili założyć własną firmę i szybko padli ofiarą wymuszeń, pobić i zastraszeń. Zostali zmuszeni do spłacania niekończącego się fikcyjnego długu.

Jak zwierzę

O tym, jak zostali przymuszeni do płacenia coraz więcej pieniędzy, Sławomir Sikora nie chce opowiadać po raz kolejny. Opisał już wszystko w swoich książkach "Mój Dług" i "Osadzony".

- Mogę tylko powiedzieć, że moment przełamania przyszedł, gdy Grzegorz, który nas szantażował, pokazał mi zdjęcie narzeczonej, a Arturowi jego siostrzeńca, zagroził że ich zabije, wtedy coś w nas pękło, a potem był czyn -mówi w trójkowej "Godzinie prawdy".

W marcu 1994 roku dopuścili się podwójnego morderstwa na swoich oprawcach. W trakcie procesu biegły sądowy ustalił, że w przypadku działania dwóch osób nie mogło dojść do zniesienia poczytalności, co byłoby okolicznością łagodzącą.

- Czy człowiek, który przez półtora roku żyje w strachu, jest w stanie na chłodno przeprowadzić jakiś czyn? - wciąż zastanawia się Sławek. Po latach jest przekonany, że sytuacja sprawiła, że działali jak zwierzęta, ich jedynym celem było - przeżyć. Niestety podobnie było przez pierwsze lata więzienia.

Przeżyć

- Więzienie to nie była pokuta, to był czyściec, pokuta jest teraz, bo do końca życia będę płacił za zabicie człowieka. W 1997 został skazany na 25 lat pozbawienia wolności, ale już od 1994 przebywał w tymczasowym areszcie.

- Nie miałem czasu myśleć o tym, co zrobiłem, musiałem nauczyć się żyć w więzieniu. A tam niestety obowiązuje pierwsze prawo biologii "przeżyć". Więźniowie nie mają czasu na refleksję - podkreśla w rozmowie z Michałem Olszańskim. Po wyjściu na wolność to właśnie doświadczenie stało się inspiracją do pracy na rzecz zmiany systemu polskiego więziennictwa.

Wsparcie społeczne to podstawa

Fundacja Europejskie Centrum Wspierania Inicjatyw Społecznych, którą założył po ułaskawieniu, ma m. in. zatrudniać więźniów, by pracowali na rzecz społeczeństwa. - Wiem, że nie zmienimy systemu polskiego więziennictwa w rok, rewolucyjnie, ale mamy doświadczenie, pomysł i poparcie społeczne - mówi z zapałem.

Dlaczego w więzieniach mają przebywać skazani za jazdę rowerem po pijanemu, albo zadłużenie alimentacyjne? - My dziś odchodzimy od tradycyjnie pojętej resocjalizacji na rzecz pracy socjalnej ze wsparciem. Ja nie mógłbym normalnie funkcjonować, gdybym nie otrzymał społecznego wsparcia w liczbie 37 tysięcy osób, które podpisały się pod prośbą o moje ułaskawienie. I my, jako organizacja pozarządowa dajemy też wsparcie społeczne.

Oczywiście będą porażki, ale po 3690 dniach w więzieniu, żaden problem po tej stronie nie wygląda tak, jak z tamtej strony - podsumowuje Sławomir Sikora.

Zapraszamy do wysłuchania całej audycji "Godzina prawdy ze Sławomirem Sikorą, 4 listopada 2011".

Polecane