"Nie przestałem pomagać mimo niezrozumienia"

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
"Nie przestałem pomagać mimo niezrozumienia"
Ojciec Arkadiusz NowakFoto: fot. PAP/Jacek Turczyk

Ksiądz Arkadiusz Nowak to człowiek, który zrobił bardzo wiele dla osób chorych na AIDS - jak wybrał taką drogę i czy było warto opowiedział w "Godzinie prawdy"

Posłuchaj

"Godzina prawdy" - 6 kwietnia 2012
+
Dodaj do playlisty
+

Jako jeden z pierwszych w Polsce zajął się pomocą oraz wspieraniem narkomanów i ludzi chorych na AIDS. Arkadiusz Nowak to ksiądz, który ma swój wkład w to, że dziś Polacy potrafią podać rękę osobie, o której wiedzą, że jest nosicielem wirusa HIV.

Arkadiusz Nowak od dziecka marzył, by pomagać chorym - jednak zanim zaczął to robić przeszedł długą rolę. Jako nastolatek rozpoczął pracę na poczcie. Jednak marzenie z dzieciństwa sprawiło, że zdecydował się na rewolucyjne zmiany.  W1985 roku wstąpił do Zakonu Kamilianów. Ukończył studia filozoficzno-teologiczne na Papieskim Wydziale Teologicznym w Warszawie. W czasie studiów podjął decyzję, że w ramach realizacji charyzmatu zakonnego będzie pracował z osobami uzależnionymi od narkotyków i chorymi na AIDS.

Od tego czasu wielokrotnie występował publicznie w obronie zakażonych wirusem HIV, przez co spotykał się z wieloma nieprzychylnymi reakcjami. Jest laureatem wielu nagród i odznaczeń. Dziś pełni funkcję prowincjała Kamilianów.

Ksiądz Arkadiusz Nowak nie przypisuje sobie wszelkich zasług. - Pomoc osobom uzależnionym i chorym to nie jest działanie, które można podjąć w pojedynkę, to musi być zawsze grupa ludzi - opowiada w "Godzinie prawdy"

Jego praca nigdy nie była łatwa. - Wiele moich działań nie zyskiwało aprobaty wśród ludzi. Kłułem w oczy - wyjaśnia. Arkadiusz Nowak opowiada o dawnym postrzeganiu osób chorych na AIDS lub nosicieli wirusa HIV, przypomina czasy, gdy jako ich obrońca pierwszy raz został opluty, mówi też o kryzysie związanym z wyborem drogi kapłańskiej.

- Miałem takie okresy w życiu, że żałowałem bycia księdzem. Było to związane z tym, że kiedy pomagałem chorym na AIDS, przez pewien czas, krótko ale dość intensywnie byłem za to atakowany. Te ataki również odczuwałem ze strony ludzi kościoła. Wtedy stwierdziłem, że to wszystko po prostu nie ma sensu - po co ja to w ogóle robię. Nie wydawało mi się, żebym robił coś złego. Uważałem te opinie za niesprawiedliwe - opowiada. - Prowincjał zakonu przekonał mnie, że tak myśleć nie wolno. To, że ktoś mnie nie rozumie, nie rozumie tego co ja robię, to nie oznacza, że mam tego nie robić.

 

Dlaczego wybrał właśnie służbę Kamiliańską? Co było napisane na najważniejszej kartce pocztowej w jego życiu? Dowiesz się słuchając całej "Godziny prawdy - 6 kwietnia 2012".

(pj)

Polecane