Martwa Droga - poznaj tajemnicę szlaku umarłych

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Martwa Droga - poznaj tajemnicę szlaku umarłych
Tajga pochłonęła tory, porzucone parowozy i baraki, w których mieszkali więźniowie łagrów budujący Transpolarną Magistralę Kolejową Foto: Tomasz Grzywaczewski

- Tajga bardzo szybko odzyskuje to, co jej zabrano. Po nigdy nieukończonej Transpolarnej Magistrali Kolejowej pozostały: nasyp kolejowy, fragmenty torów, wiadukty, liczące nawet po kilkadziesiąt metrów, fragmenty linii energetycznych. Magistralę budowali więźniowie łagrów, dziesiątki tysięcy z nich umarło z wycieńczenia - mówi podróżnik Tomasz Grzywaczewski.

Posłuchaj

Martwa Droga - poznaj tajemnicę drogi umarłych (Do południa/Trójka)
+
Dodaj do playlisty
+

W roku 1949 setki tysięcy ludzi rozpoczęło budowę ostatniego, monumentalnego dzieła Józefa Stalina – linii kolejowej, która miała ciągnąć się przez 1300 kilometrów w dalekiej, północnej Syberii. Magistrala miała łączyć dwa miasta Salechard nad rzeką Ob i Igarka nad Jenisejem.

Budowę przerwano gwałtownie po 4 latach pracy, po śmierci Stalina. Ukończone wówczas było 700 km trasy. - Przy powstaniu trasy pracowały tysiące więźniów łagrów. Szacunki mówią o 100 tys., a nawet 300 tys. osób pracujących niewolniczo, w nieludzkich warunkach na dalekiej Północy. Ile istnień pochłonęła droga umarłych? Nikt tego nie wie. Mówi się o 20-30 tys., a nawet 120 tys. – przyznaje gość "Do południa", który badał pozostałości magistrali.

Zachowały się także pozostałości łagrów, sowieckich obozów koncentracyjnych. - Więźniowie pracujący niewolniczo przy budowie Transpolarnej Magistrali Kolejowej mieszkali w obozach oddalonych od siebie o 10-15 km. Obecnie większość z nich jest zniszczona albo przez przyrodę, albo przez ludzi. Te położone bliżej cywilizacji zostały rozebrane. Nam udało się dotrzeć do łagrów, które się w większości zachowały. Wciąż stoją tam wieżyczki strażnicze, zasieki z drutu kolczastego, budynki administracji – opowiada Tomasz Grzywaczewski.

Teren budowy trasy opuszczano w pośpiechu . - W ciągu kilku tygodni ewakuowano dziesiątki tysięcy więźniów, cały personel administracyjny, porzucono całe składy, węglarki, lokomotywy, wagony. To wszystko tam pozostało i rdzewieje – mówi gość Pawła Drozda. Jak dodaje, mieszkańcy tych terenów wykorzystują na opał drewno z baraków, w których mieszkali więźniowie. - To zupełnie inna świadomość. Nikt z nas nie wyobraża sobie takiego potraktowania budynków znajdujących się Auschwitz – konstatuje gość "Do południa"

Tomasz Grzywaczewski przyznaje, że warunki panujące w tajdze są ogromnie trudne, nie tylko zimą, kiedy temperatura spada do minus kilkudziesięciu stopni. Paradoksalnie gorzej jest latem, kiedy "wieczna zmarzlina rozmarza zamieniając tajgę i tundrę w wielkie trzęsawisko".

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy, którą przeprowadził Paweł Drozd.

Na audycję "Do południa" zapraszamy od poniedziałku do czwartku od godz. 9.00 do 12.00.

(gs)

Polecane