Trudna droga do rodzicielstwa

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Trudna droga do rodzicielstwa
Foto: Glow Images/East News

- Myślę, że są miliony takich historii, że mamy walczą o swoje dzieci, ojcowie walczą o swoje dzieci. Nasza jest o tyle inna, że bardzo dużo się działo w tym czasie, ale warto było - mówi pani Emilia, która wraz z panem Tomkiem opowiadała Joannie Mielewczyk o trudnej drodze do rodzicielstwa.

Posłuchaj

"Matka Polka Feministka" 12.02.2013
+
Dodaj do playlisty
+

U pani Emilii zdiagnozowano mięśniaki macicy. Na tyle poważne, że lekarz zasugerował, że gdybym był jej ojcem zabroniłby jej starać się o dziecko. Ale pani Emilia i pan Tomasz uparli się. - Żona przeszła dwie operacje usunięcia mięśniaków, mnóstwo rzeczy się po drodze działo, ale zawsze towarzyszyła nam wiara - opowiada pan Tomasz. W końcu się udało i pojawiła się upragniona ciąża.

- Ciąża bliźniacza jednojajowa, jednoowodniowa i jednokosmówkowa, czyli najbardziej skomplikowana i najrzadziej spotykana, jaka tylko się może zdarzyć - mówi pani Emilia. Od 11. tygodnia była w szpitalu, a przy jej łóżku mnóstwo lekarzy i studentów.

Przyznaje, że nie spodziewała się ciąży, w której będzie biegać za wyprawką. Marzyła tylko, by donosić dzieci do bezpiecznego tygodnia. Minęła 23. tydzień, czyli ten kiedy w Polsce ratuje się dzieci. Potem magiczną datą był 26., następnie 28. tydzień. - Liczył się każdy dzień. Marzyła mi się ta trójka z przodu i było 31. i dziewczynki przyszły na świat - opowiada rozmówczyni Joanny Mielewczyk.

Po skomplikowanym porodzie pani Emilia przeszła jeszcze operację usunięcia macicy. - Dziewczynki dostały po jednym malutkim punkciku. Nie przeszkadzało im to i za chwilę dostały 3, 5, 7 punktów, dawały radę. Hasło tego najszczęśliwszego czasu w naszym życiu, czyli pierwszych sześciu dni, było takie: "Kukiełki idą jak burza!". Wszyscy lekarze przychodzili do nas z gratulacjami, pytając na czym polega ten cud - wspomina pani Emilia.

Pan Tomasz wyjaśnia, że nie da się opisać uczucia, kiedy zobaczy się tak wyczekiwane dzieci. - Pamiętam nasz pierwszy kontakt, jak się im przedstawiłem, przywitałem - opowiada. W szóstej dobie odbyła się wielka feta w szpitalu. - Po drzemce wróciłam na górę i było widać, że z Poleczką coś jest nie tak. Zaczął się dramat. Pani doktor spytała czy chcemy ochrzcić dziecko - wspomina pani Emilia. Dziewczynka zmarła wieczorem.

- Wtedy poznałem, co to są ambiwalentne uczucia. Z jednej strony przeogromna radość, że ma się dziecko, z drugiej strony ból straty. Trzymało nas przy zdrowych zmysłach to, że była Tosia - mówi pan Tomek.

Adres bloga:http://teatrzykkukielkowy.blogspot.com/

Na audycję Joanny Mielewczyk "Matka Polka Feministka" zapraszamy w każdy wtorek o godz. 16.35. Zapraszamy do kontaktu: matkapolka@polskieradio.pl

Polecane