Jacek Kurski

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail

Ja myślę, że Ludwik się trochę pogubił w polityce i musi coś zrobić. Sam musi zadecydować, czy chce być w PiS-ie – ale to oznacza jednak przestrzeganie pewnych zasad i pewnej hierarchii – czy nie, i wtedy droga wolna.

Posłuchaj

+
Dodaj do playlisty
+

Łączymy się z Gdańskiem, poseł Jacek Kurski. Dzień dobry.

Dzień dobry, witam państwa.

Korkowo w Gdańsku?

Korkowo, korkowo.

Deszczowo?

Nie, piękne słońce, aczkolwiek jeszcze nie tak ciepło jak miało być, ale wczoraj kąpałem się w Bałtyku i było całkiem przyjemnie.

Nie, pan żartuje. Pan się kąpał w Bałtyku? 

Tak, kąpałem się, 12-13 stopni, polecam, zimna woda zdrowia doda.

To ja teraz kubeł zimnej wody na pana głowę, jeśli można, troszeczkę uleję z tego wiadra goryczy, które to wiadro Ludwik Dorn chyba nosi ze sobą. „Trzeci bliźniak kontratakuje” – to jest tytuł z „Dziennika”. Ludwik Dorn twierdzi, że prezes Prawa i Sprawiedliwości go oszczerczo pomówił, oskarżając o nieetyczne zachowanie w życiu prywatnym. A i pan, panie pośle, miał w tym swój udział, bo niejako wyjaśniał słowa prezesa Kaczyńskiego i stwierdził, że prezes miał pewnie na myśli sprawy związane z uregulowaniem zobowiązań związanych z poprzednim małżeństwem pana Dorna. Muszę powiedzieć, że rzeczywiście weszli panowie w życie prywatne pana marszałka.

Nie, ja nie mam takiego zwyczaju. Odnoszę wrażenie, że pan marszałek Dorn cierpi cokolwiek na brak zainteresowania mediów i próbuje się zaznaczyć jakoś w polityce, pozywając Jarosława Kaczyńskiego czy mnie. Myślę, że powinien się skupić na jakiejś rozsądniejszej działalności. Albo chce sprowokować prezesa Kaczyńskiego do być może jakichś sankcji dyscyplinarnych, które uczynią z niego męczennika PiS, który być może zyska na tym jakieś punkty w nowym projekcie politycznym. Proszę zwrócić uwagę, że każdy męczennik Jarosława Kaczyńskiego, każdy, kto na przykład odszedł z rządu czy został wydalony z Prawa i Sprawiedliwości, natychmiast zostaje przez większość mediów kanonizowany na bohatera i świętego, i być może to jest taki casting na pokrzywdzonego przez Jarosława Kaczyńskiego.

Ma pan jakieś informacje, że Ludwik Dorn myśli o jakimś nowym projekcie politycznym? Był kilkanaście dni temu tu w Salonie Politycznym i nic o tym nie wspominał.

Nie wierzę w wiadomości nie zdementowane jak Winston Churchill, ale myślę, że ktoś takich ambicjach…

Ale gdzie w ogóle jest taka informacja, że jest jakiś projekt polityczny, który zapraszałby pana posła Dorna?

Nie, nie ma takiej informacji. Natomiast widać, że w tylnych rzędach w Sejmie siedzi paru polityków o znanych nazwiskach, którzy muszą sobie zdawać sprawę z upływającego czasu i zbliżających się różnych wyborczych testów, które albo potwierdzą, albo przekreślą ich przydatność w polityce. Z pewnością również Ludwik Dorn jest brany pod uwagę w jakichś konstelacjach. A to są spekulacje.

Jeden z posłów z tylnych rzędów, pan Paweł Zalewski, były polityk PiS mówi tak: „Prezes Kaczyński, który odnosił się w życiu do wartości i honoru, stoczył się na poziom rynsztoka, użył pomówień do walki ze swoim niegdyś najwierniejszym przyjacielem politycznym.” Mocne słowa, ale powtórzę, że to nie Ludwik Dorn zaczął debatę o życiu prywatnym.

Ale media. Media zaczęły debatę o życiu prywatnym Ludwika Dorna. Ja się nie chce na ten temat wypowiadać. Ja nie mówiłem, w ogóle nie użyłem słowa „alimenty”, natomiast bardzo eufemistycznie streściłem tezę jakichś artykułów, które w setkach tysięcy nakładów prasy się ukazywały, ale to jest problem pana Ludwika Dorna. Są w życiu sakramenty, są pewne sprawy, których trzeba przestrzegać i nie zawracać opinii publicznej tym głowy. Ale to nie myśmy zaczęli, tylko media, prasa, i to wielkonakładowa.

A jak by pan skomentował te słowa Pawła Zalewskiego? „Stoczył się na poziom rynsztoka” – to o Jarosławie Kaczyńskim…

To jest język skandaliczny. Prezes Kaczyński nie użył żadnych słów, które upoważniałyby Pawła Zalewskiego do tego rodzaju sformułowań wobec byłego premiera i wobec człowieka o wielkich zasługach dla polskiej prawicy i w ogóle dla Polski. Dziwię się. To jest właśnie język rynsztoka, używanie tego rodzaju drażliwych sformułowań.

Jak to się skończy? Ludwik Dorn składa wniosek o ukaranie przed komisją etyki prezesa Kaczyńskiego. Ma prawo złożyć ten wniosek? Jest w ogóle przyszłość w PiS-ie dla Ludwika Dorna po tych wydarzeniach?

Ludwik Dorn chce skorzystać z prawa, które przysługuje członkowi. Natomiast on jest zawieszonym członkiem PiS-u.

Ale jest miejsce w PiS-ie dla pana Dorna nadal?

Proszę o to pytać Jarosława Kaczyńskiego, to jest właściwy adresat tego pytania. Ja myślę, że Ludwik się trochę pogubił w polityce i musi coś zrobić. Sam musi zadecydować, czy chce być w PiS-ie – ale to oznacza jednak przestrzeganie pewnych zasad i pewnej hierarchii – czy nie, i wtedy droga wolna.

Panie pośle, „Gazeta Wyborcza” dzisiaj publikuje dość ciekawy sondaż, zestawia go z sondażem sprzed dwóch tygodni i wynika z tego, że w ciągu tych dwóch tygodni Platforma powiększyła dwukrotnie, z 18 do 34 punktów procentowych, przewagę nad PiS-em. „Gazeta Wyborcza” komentuje, że Platforma uderzyła w PiS-owski dzwon populizmu i idzie w górę w sondażach. Rozumiem, że chodzi o takie tematy jak kastracja pedofilów, jak odebranie emerytur esbekom. Coś złego się dzieje dla PiS-u? PiS zamiast zyskiwać, jak powinna zyskiwać opozycja, traci…

Jest nowe zjawisko od prawie roku w polskiej polityce, które ja nazywam całkowitym zarządzaniem świadomością społeczną przez rządzących i w ogóle prymatem PR-u nad realnym rządzeniem. Proszę zwrócić uwagę, że wszystkie sprawy, które „Wyborcza” wymienia w komentarzu jako te, które zapunktowały dla Platformy, są picem. Na przykład sprawa kastracji, przecież kastracja jest językiem Wojciecha Wierzejskiego. Gdyby coś takiego półtora roku temu powiedział w koalicji z PiS-em Wojciech Wierzejski – a to jest jego język – media by rozniosły Kaczyńskiego jako człowieka, który trzyma w swojej koalicji kogoś posługującego się takim językiem. Ale ponieważ mówi to Tusk, jest natychmiast odwrócenie sensu w stronę pozytywną. Inny przykład – „Westerplatte”. „Westerplatte” czyli sprzeciw Kancelarii Premiera wobec dotowania filmu, który był za mało patriotyczny. Jaki jest stosunek Platformy do spuścizny Westerplatte było widać po obsadzie miesiąc temu stanowiska dyrektora Muzeum Westerplatte, (które ma być platformianą odpowiedzią na Muzeum Powstania Warszawskiego Lecha Kaczyńskiego) niejakiego Macieja Krupy, dwudziestoośmio- czy dwudziestodziewięcioletniego człowieka, byłego asystenta pana ministra Nowaka, który w pierwszych słowach swojego listu oświadczył, że nie ma nic wspólnego z historią, w ogóle go to nie interesuje, ale to dobrze, bo będzie arbitrem w tych sprawach, a Nowak powiedział, że chce mieć zaufanego człowieka. To są standardy Platformy w temacie Westerplatte. Ale ponieważ wrzucili kwestię konfiskaty scenariusza czy też zablokowania pieniędzy na „Westerplatte” z powodów podobno patriotycznych, to od razu punkty. Inny przykład – sprawy emerytur esbeckich. To jest czysty pic Platformy. Nie dalej jak tydzień temu Platforma zablokowała posiedzenie komisji – chyba sprawiedliwości – która miała się właśnie zajmować deubekizacją deesbekizacją, a w tych projektach, o których chyba dzisiaj pan Chlebowski czy pan premier Schetyna w którejś ze stacji radiowych mówił, pensje Jaruzelskiego czy Kiszczaka mają być obniżone…

Tak, ale to jest spór o pragmatyzm, o to, jak osiągać cel. Może wszystkim nie odbiorą, ale skutecznie przynajmniej części.

No, dobrze, dobre i to. Natomiast istoty systemu się nie narusza, bo władza…

Ale wyście chcieli zrobić wszystko i efekt był traki, że nikomu nic nie odebrano.

No bo zawsze się natykaliśmy na opór z trybunały Konstytucyjnego czy w innych środowiskach, które to mogły zablokować.

To Platforma jest tak świetna czy wy jesteście tak słabi?

Zgadzam się z panem, że lepiej zrobić 60% tego, co by się chciało, ale zrobić, niż żądać stu i nie zrobić nic.

Ale jaki jest zarzut, jeżeli chodzi o te sondaże? Ja do końca pana nie rozumiem. Jak Platforma zarządza świadomością?

Nie ma efektów realnego rządzenia. Ludziom żyje się gorzej, a nie lepiej. Polska na arenie międzynarodowej pod rządami Tuska raczej traci, niż zyskuje. Natomiast mamy do czynienia z takimi „pijarowskimi” zagrywkami – jak choćby to „Westerplatte” czy kastracja, czy deesbekizacją – które są picem i ruchem pozornym, ale oddziałują korzystnie na świadomość społeczną. Jednocześnie mamy do czynienia z takim atakiem i formatowaniem ataku na PiS, który cały czas dzięki wsparciu mediów działa.

Powtórzę pytanie: to Platforma jest tak dobra czy wy jesteście tak słabi?

Platforma jest dobra w rzeczy, która nie jest cnotą, a obiektywnym złem. Dlatego, że zamienianie rządzenia na PR z czasem się skończy. Jest tu tez bardzo ważny czynnik mediów, które wyolbrzymiają pewne rzeczy w sposób nieprawdopodobny, a na inne zupełnie przymykają oko. Tydzień temu na przykład wycofano spot, który parodiował premiera Donalda Tuska. Od wielu tygodni, jeśli nie miesięcy, możemy oglądać Marka Kondrata w spocie parodiującym prezydenta, natomiast decyzją polityczną, w wyniku nacisków z Kancelarii Premiera komercyjny spot, za który zapłaciła spółka z udziałem skarbu państwa, Bank Pocztowy, spot parodiujący w bardzo dowcipny sposób pana premiera Donalda Tuska został wycofany na podstawie telefonu jednego z ministrów Kancelarii Premiera. To jest niewyobrażalny skandal. Media zamiast rozwalcowywać w tym czasie Platformę Obywatelską za brutalną ingerencję, za niegospodarność, w ogóle nic, nie ma nic.

Media są stronnicze, pana zdaniem?

Są stronnicze. Gdyby Lipiński czy Błaszczak w czasach Kaczyńskiego zadzwonili i zatrzymali jakiś spot parodiujący Kaczyńskiego dwa lata temu, o niczym innym by się nie mówiło przez parę tygodni i natychmiast byłby formatowany przekaz przeciwko PiS-owi. A tu mógłby być przeciwko Platformie, a nie jest. inny przykład – te naciski na IPN. Niech pan włączy niektóre media komercyjne, jest jedna wielka kpina z nacisków na IPN, które jednak pochodziły z sekretariatu trzeciej osoby w państwie, czyli marszałka Borusewicza. Gdyby w czasach PiS-u ktoś z sekretariatu na przykład marszałka Jurka, czy marszałka Dorna dzwonił do kogokolwiek z instytucji państwowych i wywierał tego rodzaju nacisk, że będzie mniejszy budżet, to byłby niewyobrażalny skandal. Dzisiaj mamy odwrócenie wektora sensu moralnego całej tej sprawy i wyśmiewanie.

Wspomniał pan o mediach. Są już założenia, tezy do ustawy medialnej przygotowane przez Ministerstwo Kultury. Ma powstać Fundusz Zamówień Publicznych, abonament ma znikną, ma się też z boku pojawić nowa rada, która by obok Krajowej Rady pilnowała. Myśli pan, ze ta ustawa przejdzie? Wydaje się, że lewica przychylnie na to patrzy, więc prawdopodobnie weto da się obalić.

To jest kwestia ceny, jaka Platforma jest gotowa zapłacić lewicy za to. Przy czym, gdyby lewica to poparła, zachowałaby się jak karp, który popiera święta Bożego Narodzenia dlatego, że dzisiaj media publiczne są oazą normalności, są oazą obiektywizmu. Rzeczywiście występuje i Platforma, i PiS, i PSL, i SLD. Jest po prostu normalnie. Ale nie jest to instytucja kontrolowana przez PO, musi zostać rozbita, osłabiona, bądź przejęta przez Platformę, podobnie jak wszystkie inne instytucje państwowe, których Platforma nie kontroluje. To dotyczy ataku na budżet Kancelarii Prezydenta, na budżet NIK, budżet Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, IPN, CBA, itd.

IPN chciał akurat wzrostu budżetu. Tu nie ma mowy o cięciu, tylko o mniejszym wzroście.

A dziwi się pan, że chce wzrostu, kiedy mamy rocznicę ’89 roku i ’39 roku? Jest to instytucja, która wykonuje olbrzymią pracę zaniedbywaną przez ostatnie 20 lat.

Wspomniał pan o prezydencie. Dziś „Rzeczpospolita” pisze, że będą zmiany u prezydenta. W otoczeniu głowy państwa ma się pojawić minister do spraw zagranicznych i rzecznik prasowy. Myśli pan, że prezydentowi takie stanowiska w Kancelarii są potrzebne?

Jakieś zmiany zawsze mogą dobrze uczynić. Na przykład wejście pana Piotra Kownackiego oceniam bardzo korzystnie. To człowiek, który ma w sobie i dostojeństwo, i pewien talent medialny, (o który go nie podejrzewał, mówię uczciwie i z góry przepraszam, że go nie doceniałem), a jednocześnie pewną sprawność polemiczną. Wydaje mi się, że zmiany idą w dobrą stronę.

Rzecznik prasowy prezydentowi jest potrzebny? Rozumiem, że pan minister pełni tez trochę funkcję rzecznika…

Wydaje mi się, że minister Kownacki dobrze się sprawdza w tej roli, więc akurat za rzecznikiem bym się nie oglądał.

Są złe doniesienia o balu okazji 11 Listopada z udziałem prezydentów…

Ten bal został natychmiast zaatakowany i wyśmiewany przez część mediów. Od początku miał pecha. Pomysł ryzykowny, ale mimo to, uważam, że Święto Niepodległości trzeba obchodzić nie na smutno – oczywiście segment pewnej liryki patriotycznej jest potrzebny –  ale też i na wesoło. To jest święto, które powinno nas jednoczyć i powinniśmy się cieszyć. Wspierajmy prezydenta w wysiłkach na rzecz sukcesu tego balu.

 


 

Polecane