Bronisław Komorowski

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail

Aleksander Kwaśniewski popełnił błąd przyjmując te pieniądze. Jedyny sposób honorowego wyjścia - publiczne rozliczenie tej kwoty.

Posłuchaj

+
Dodaj do playlisty
+

- Bronisław Komorowski, wiceszef PO, wicemarszałek Sejmu. Dzień dobry.

- Witam serdecznie Pana. Witam słuchaczy.

- Panie marszałku, gdybym przyszedł do Pana z taką propozycją - dzień dobry, nazywam się Wiktor Pińczuk, jestem ukraińskim oligarchą i zięciem Leonida Kuczmy, mam dla Pana fundacji 900 tys. zł - to co by Pan powiedział?

- Pan Pińczuk nie ma najlepszej opinii na Ukrainie. Każda propozycja płynąca z takiej strony powinna być niesłychanie opukana na wszelkie sposoby, a najlepiej odrzucona.

- Aleksander Kwaśniewski popełnił błąd przyjmując te pieniądze?

- Według mnie tak. Stawia to pod pewnym znakiem zapytania bezstronność, czyli osobiste niezaangażowanie, niezainteresowanie materialne i jego zaangażowania w sprawy ukraińskie.

- Czy w Polsce to jest jakiś znak zapytania dla wiarygodności polityka, tu na rynku krajowym?

- Niewątpliwie tak. Nie jest rzeczą z jakich źródeł jest finansowana działalność polityczna. Nawet wtedy, kiedy ta działalność polityczna ma dobry cel. Bo - jak rozumiem - pan Aleksander Kwaśniewski tłumaczy to tym, że chodzi o wspieranie Ukrainy w jej marszu ku strukturom zachodnioeuropejskim. Ale tak czy siak, lepiej nie robić tego za pieniądze oligarchów ukraińskich, szczególnie takich, którzy są znani z dosyć daleko idącej swobody w korzystaniu z dostępu do różnorakich dóbr na Ukrainie w okresie, kiedy prezydenturę sprawował pan Kuczma.

- Co dalej powinno być z tymi pieniędzmi? Zamykamy temat, bo wiemy, czy jakoś powinny zostać zwrócone? Oczywiście mówimy cały czas o pewnym obyczaju, bo - podkreślmy - prawa Aleksander Kwaśniewski, ani jego fundacja nie złamali.

- Jak prawo nie jest złamane, to jest trudno żądać. Na miejscu pana Aleksandra Kwaśniewskiego bym po prostu w tej chwili niesłychanie dbał o to, aby jeśli te pieniądze mają być wydawane i spożytkowane w jego działalności, to powinny być dokładnie rozliczone, tzn. wydane naprawdę na to, co się wiąże ze wspomaganiem Ukrainy w jej dążeniach ku strukturom zachodnioeuropejskim. To jedyny sposób honorowego wyjścia - publiczne rozliczenie tej kwoty. Rozliczenie rozumiem w taki sposób, żeby było jasne, że pieniądze nie poszły na inną działalność polityczną.

- Aleksander Kwaśniewski może np. zorganizować dużą konferencję - nabiera w tym wyraźnie wprawy. Dziś na UW konferencja wspólna z Lechem Wałęsą i Andrzejem Olechowskim. Zaproszenia dostali też liderzy PO, pewnie Pan też. Ale tam nikogo z PO, poza Andrzejem Olechowskim, nie będzie. Dlaczego?

- Mamy od miesiąca trwający cykl konferencji, debat programowych, które się odbywają w różnych miastach, w całej Polsce - ich jest w sumie już kilkanaście. Akurat dziś mamy konferencję programową w Poznaniu, konferencję poświęconą integracji europejskiej.

- Czyli dlatego. Trochę to brzmi jak wymówka. Wiemy po konferencji w Gliwicach, że da się taką konferencję odwołać, nawet kilka dni przed.

- Da się. Tylko nie widzę żadnego powodu, żeby odwoływać. To jest cykl spotkań organizowanych przez PO i trudno, żeby odwoływać konferencję po to, aby uczestniczyć w konferencji zorganizowanej przez kogoś innego. To byłoby trochę niepoważne.

- A Andrzeja Olechowskiego głos nie przydałby się właśnie w Poznaniu?

- To jest jego wybór. Rozumiem, że chce tu wystąpić i ma jakiś zamysł. My do końca nie wiemy, jaki to jest zamysł - czy to jest zamysł polityczny, czy zamysł tylko i wyłącznie jakiegoś głosu sprzeciwu w związku z oceną sytuacji w Polsce. Ma do tego pełne prawo. PO nie zamierza się dostosowywać się do cudzego kalendarza.

- Wojciech Olejniczak mówi, że lewica wyraźnie zyska na tej konferencji. Czy to jest ze strony Andrzeja Olechowskiego taki nóż w plecy PO?

- Nie sądzę, żeby aż tak ostro trzeba było to oceniać. Aczkolwiek zgadzam się z panem Wojciechem Olejniczakiem, że jeżeli ktoś będzie beneficjentem tego spotkania, to raczej lewica, aczkolwiek chyba lewica też może mieć pewien kłopot z tytułu tych zaangażowań. Jeśli to jest nowy projekt polityczny, to troszkę stawia pod znakiem zapytania np. przywództwo pana Wojciecha Olejniczaka. Jeśli to nie jest projekt polityczny, to zupełnie co innego. Ale tego dzisiaj nie wiadomo, czy to jest pomysł na formację polityczną, czy pomysł tylko na jakiś taki ruch sprzeciwu obywatelskiego.

- Na razie chyba ten ton zagrożenia demokracji będzie dominującym w tym nowym obozie po lewej stronie, który wyraźnie się tworzy - wszedł tam Aleksander Kwaśniewski - powiedział, że będzie premierem. Czy Pan uważa, że demokracja jest zagrożona, że w ogóle warto o tym debatować?

- Zawsze o demokracji, o tym, czy coś demokracji sprzyja, czy coś zagraża, warto debatować.

- Pytanie, w jakim tonie i czy nie histerycznym?

- Pytanie zawsze o ton jest. Natomiast Pan pyta nie wprost, ale pyta Pan, czy obecna ekipa władzy zagraża demokracji, ja bym powiedział, że ja mam o wiele większe oczekiwania pod adresem prawicy polskiej - szczególnie tej, która ma za sobą tradycje solidarnościową - oczekiwałbym, że ta część obozu solidarnościowego, czy postsolidarnościowego będzie wzmacniało demokrację i dbało o demokrację. I tu już mam wątpliwości. Nie chcę powtarzać takich trochę histerycznych w tonie wypowiedzi o niszczeniu demokracji, ale jedno nie ulega wątpliwości - niewątpliwie praktyka rządów PiS-u, Samoobrony i LPR nie wzmacnia demokracji, a stawia wielkie znaki zapytania, szczególnie zagranicą, co do tego, co w Polsce się dzieje.

- Choć i na rynku krajowym ciekawe opinie. Jan Rokita mówi dziś w "Fakcie", że praktyka rządzenia braci Kaczyńskich jest taka - tu coś związać sznurkiem, tam zakleić plastrem, tutaj przykleić na ślinę, a tam przybić półeczkę starym gwoździem, czyli raczej rządy nieudolne według Rokity, niż niedemokratyczne.

- Rządy na pewno nieudolne i nieprofesjonalne. To nawet widać po sztandarowych dwóch hasłach, czy programach PiS-u, jakim miała być likwidacja WSI i lustracja. Obydwa projekty kompletnie się skompromitowały. Świadczą o tym i sondaże opinii publicznej - 14 proc. wiarygodność raportu o likwidacji WSI świadczy o katastrofie tego sztandaru PiS-owskiego. I to samo ostatnio, co się stało z lustracją - jednak katastrofa w obliczu werdyktu TK. Nawet te sztandarowe hasła PiS-u nie zostały dobrze przygotowane i przeprowadzone. To świadczy też o braku profesjonalności.

- Ta katastrofa jest, bo te tematy, które Pan wymienił będą jeszcze dyskutowane - one bardzo dzielą polską opinię publiczną. Ale niewątpliwie jest pewna zgoda jeśli chodzi o relacje z Rosją. Wyraźnie widać, że Rosja chce wyłączyć Polskę z UE, chce, żebyśmy byli krajem drugiej kategorii - dzisiejszy szczyt w Samarze, zablokowany przez Polskę. Dobrze w tej sprawie polskie władze postępują, mądrze, roztropnie?

- Bardzo ryzykownie, ale czy dobrze, to się okaże po efektach. Jeżeli to przyniesie skutek w postaci wzmocnienia wrażliwości UE na to, że właśnie Rosja ma takie dążenia, żeby nowe kraje UE jakoś wydzielić w sensie negatywnym z kontekstu szerszego integracji europejskiej, to będzie to duży plus. Natomiast myślę, że za wcześnie jest się chwalić, że odniosło się sukces, bo chyba trudne chwile idą. Rosja bardzo umiejętnie swoją operację dyplomatyczną przeprowadza. Proszę zwrócić uwagę, że złamano pewne zasady, bo nigdy nie ujawnia się jakiś nieskonsumowanych propozycji wizyt dyplomatycznych. Rosja to zrobiła przed Samarą po to, aby w UE, Polskę i polskiego ministra spraw zagranicznych przedstawić jako tych, którzy nie chcą rozmawiać. Pytanie teraz - czy Rosji się to udało? Zobaczymy jak zareaguje i oficjalnie i nieoficjalnie giełda dyplomatyczna UE.

- Ważny dziś dzień dla Polski. Gdyby Pan był minister Fotygą, to pojechałby Pan do Moskwy?

- Nie znam pomysłu.

- Panie ministrze, zna Pan. Akurat zna Pan dużo.

- Pomysłu pani Fotygi nie znam. Nie wiem, jaki ma zamysł. Uważam, że podjęła bardzo ryzykowną grę.

- Pojechałby Pan?

- Jeśli się już poszło parę miesięcy temu na ostry spór z Rosją, to trzeba być konsekwentnym, tzn. wtedy rzeczywiście, raczej nie powinno się jechać. Ale chciałbym bardzo, żeby jednocześnie Polska potrafiła podjąć działania, które mieściłyby się w ramach koncepcji długiego marszu w ramach stosunków polsko-rosyjskich. Przez co mam na myśli budowanie tkanki współpracy tam, gdzie się to da zrobić pomimo kryzysu politycznego, czyli w kontaktach biznesowych, młodzieżowych, kultury, itd.

- Byle nie były to pieniądze na prywatne fundacje.

- Byleby nie były pieniądze nie wiadomo skąd.

- Dziękuję bardzo. Bronisław Komorowski był gościem "Salonu". Dziękuję.

- Dziękuję uprzejmie.

Polecane