Grażyna Gęsicka, PiS

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail

"Mamy do czynienia z takim procesem utraty wiarygodności przywództwa gospodarczego przez rząd. Ludzie nie bardzo wierzą w to, że obraz sytuacji ekonomicznej, jaki przedstawia rząd, jest właściwy. "

Posłuchaj

+
Dodaj do playlisty
+

Z posłanką Prawa i Sprawiedliwości Grażyną Gęsicką rozmawia Damian Kwiek.

 

Dlaczego państwo chcą odwołać ministra finansów Jacka Rostowskiego?

 

Wydaje się, że niestety nie spełnia on dobrze swojej funkcji. Reakcje na kryzys, jaki rząd przedstawia od wielu miesięcy, pokazują, że to jest bardzo nietrafione. Rząd nie bardzo umie analizować dane ekonomicznie i nie bardzo widomo, czy naprawdę wie, jaka jest sytuacja ekonomiczna. Jeśli popatrzymy na budżet na państwa na rok 2009, to te bardzo optymistyczne wskaźniki, o których już na koniec roku było wiadomo, że są zbyt optymistyczne zostały jednak – że tak powiem – kolanem przepchnięte w Sejmie. Mamy w związku z tym zapisane w budżecie, że nasz wzrost będzie 3,7% rocznie, podczas gdy trzy, cztery tygodnie później pan minister mówi, że będzie jakieś 1,7%. To pokazuje, że prawdopodobnie rząd miał informacje, ale siłą przepychał huraoptymistyczny obraz, co jest niebezpieczne potem dla losów tego budżetu, bo nie da się go wykonać.

 

A czego konkretnie brakuje w działania ministra Rostowskiego? Co minister powinien zrobić, żeby zyskać państwa aprobatę?

 

W ogóle mamy do czynienia z takim procesem utraty wiarygodności przywództwa gospodarczego przez rząd. Ludzie nie bardzo wierzą w to, że obraz sytuacji ekonomicznej, jaki przedstawia rząd, jest właściwy. Co pewien czas minister finansów zmienia zdanie i ten czas między jednym a drugim zdaniem jest dość krótki. Nie ma jasnej wizji i koncepcji w sprawach, które wielu ludzi interesują, na przykład, czy będzie praca czy będzie bezrobocie, czy będzie drożyzna czy tanizna, czy będzie spokój czy masowe protesty, itd.

 

Chyba trudno na te pytania odpowiedzieć… Czy będzie drogo czy będzie tanio? – Jaka mogłaby być odpowiedź na takie pytania?

 

Na pewno jest trudno, natomiast nie można odpowiadać na takie pytania, że w ogóle nic nie wiadomo. Ustalamy kompletnie nie realistyczny budżet, nie wiemy, jaki jest deficyt w grudniu… Polska przecież wysłała do Komisji Europejskiej informację, że w grudniu 2008 roku mamy deficyt rzędu 2,7%, a ostatecznie się okazało, że 3,9%. To pokazuje, że rząd naprawdę nie wie, jaka jest sytuacja. Pan minister Rostowski nie wie, jaka jest sytuacja. Kiedy Komisja Europejska mówi: będziecie mieli ujemny wzrost ekonomiczny, on mówi: a w żadnym wypadku, jesteśmy w świetnej sytuacji. Po czym za tydzień mówi zagranicznej gazecie, że rzeczywiście tak może być. Wydaje mi się, że wielu ludzi ma poczucie, że minister się miota, że nie jest zdecydowany co do tego, jak naprawdę będzie, czy będzie raczej optymistycznie czy raczej kryzysowo, wybiera wersję optymistyczną tylko z tego względu, żeby ludziom pozwolić się uśmiechać i żyć bezstresowo, pomimo, że sytuacja rzeczywista jest całkowicie inna… a takiego rządu nie bardzo chcemy, chcemy jednak, żeby rząd mówił ludziom prawdę i przedstawiał pewne koncepcje rozwiązania sytuacji w sprawach, o których tu mówiłam, które najbardziej ludzi interesują.

 

Układ sił w parlamencie jest taki, że odwołanie ministra Rostowskiego jest mało prawdopodobne, ale gdyby udało się państwu taki projekt przeprowadzić, kto powinien być nowym ministrem finansów?

 

Nie wiem, kto powinien być. Mnie się wydaje, że to jest oczywiście sprawa premiera i premier powinien zdecydować. Ale też wydaje mi się, że to nie jest tylko kwestia ministra finansów, ale przede wszystkim premiera i jego podejścia do sytuacji. Kiedy on nawołuje bez przerwy do optymizmu, do zadowolenia, do tego, żeby patrzeć na tę szklankę jako do połowy pełną, itd., to myślę, że będzie szukał takie ministra, który będzie to potwierdzał. I to podważa wiarygodność przywództwa gospodarczego, niestety.

 

W piątek miały miejsce dwa wystąpienia dotyczące gospodarki: wystąpienie prezydenta i informacja rządu. To były merytoryczne wystąpienia czy polityczno-wyborcze?

 

Wystąpienie prezydenta była merytoryczne, podawał dane, podawał fakty… Natomiast jeśli chodzi o wystąpienie pana premiera Tuska, to ono było czysto polityczne, to było właśnie takie „miejcie nadzieję, trzymajcie się, patrzcie z ufnością przyszłość”, bez wskazania, jaka jest koncepcja rządu, żebyśmy mieli podstawy do tej nadziei. Po wystąpieniu pana premiera Tuska słuchałam ministra Rostowskiego i byłam zdziwiona, bo on podawał szereg „sukcesów” swojej polityki. Skądinąd wiadomo, że w listopadzie był ogłoszony pakiet antykryzysowy, z którego prawie nic jeszcze w życie nie weszło, większość ustaw nie trafiła w ogóle do Sejmu, więc trudno tutaj mówić o sukcesie. Sam pomysł nie jest jeszcze sukcesem, jego realizacja jest sukcesem. Dla mnie zdumiewającą częścią tej wypowiedzi było, w jaki sposób działamy na arenie międzynarodowej, tam za sukces było uznane to, że daliśmy pożyczkę Islandii (200 mln dolarów), Łotwie (100 mln), płacimy więcej na Międzynarodowy Fundusz Walutowy (1 mld 700 mln euro), nie poparliśmy Węgier, jeśli chodzi o specjalny pakiet dla krajów Europy Środkowej i Wschodniej (180 mld euro), a za to Europa przyznała krajom nie należącym do strefy euro 50 mld euro… Zastanawiam się, na czym tutaj ten sukces polega. Jeżeli to jest tak, że w ten sposób staramy się jakoś oddziaływać na globalne rynki finansowe, to to jest bardzo daleka droga do rozwiązywania sytuacji w kraju. A w kraju ludzie pytają: będzie praca? Będzie tanio? Będzie spokój?... No takie podstawowe rzeczy. Poprzez dodatkowe wpłaty do Międzynarodowego Funduszu Walutowego z trudem widzimy tę odległość pomiędzy naszymi sprawami.

 

To prawda, że Zyta Gilowska była współautorką orędzia prezydenta? Tak pisze dzisiaj „Dziennik” na pierwszej stronie. Podobno stało się to trochę kosztem Ryszarda Bugaja – argumenty prezydenckiego doradcy miały tutaj mniejsze znaczenie.

 

Nie jestem tu dobrą informatorką, bo po prostu nie wiem.

 

Szkoda. Liczyliśmy, że pani poseł będzie dobrą informatorką… Prawo i Sprawiedliwość kilka miesięcy temu przedstawiło jako swój podstawowy cel na najbliższy czas sprawy gospodarcze: po pierwsze – gospodarka. Prezydent planuje cykl gospodarczych wydarzeń, przeprowadza je. W ten sposób trudno jest uciec przed zarzutami o to, że prezydent wpisuje się w kampanię PiS.

 

Prowadząc tę rozmowę, powinniśmy przede wszystkim zważyć na to, co jest najważniejszym problemem. Najważniejszym problemem jest kryzys, a nie to, kto z kim o tym rozmawia, kiedy to przedstawia. Z mojego punktu widzenia sprawy gospodarcze dzisiaj, (ale myślę, że też z punktu widzenia większości Polaków) to jest absolutny priorytet. I o tym powinniśmy rozmawiać. A kto o tym mówi, kiedy, w jakim czasie medialnym, czy jest przy tym wesoły, czy smutny – to są sprawy drugorzędne. Tak samo powinniśmy o tym mówić w trakcie kampanii wyborczej. Mamy teraz wybory do Parlamentu Europejskiego. Myślę, że większość Polaków nie bardzo rozumie, jaka jest stawka w tych wyborach.

 

A może większość Polaków uważniej słuchałaby prezydenta i wypowiedzi prezydenta byłyby bardziej wiarygodne, gdyby właśnie nie miały miejsca w trakcie kampanii wyborczej?

 

Ważne jest postawienie sprawy. Pewnie jedni słuchają uważnie, drudzy mniej uważnie, wielu ludzi się tymi sprawami nie interesuje, za to dla wielu ludzi to jest ważne. I dobrze, że się toczy debata w pismach, dziennikach, tygodnikach, w telewizji… Forma tej debaty to naprawdę jest sprawa drugorzędna.

 

Debata toczy się także na spoty wyborcze. Trudno było namówić aktorkę, panią Anię, aby wystąpiła teraz w państwa spocie? Dwa lata temu zagrała rolę w spocie Platformy Obywatelskiej?

 

Nie uczestniczyłam w tym, ja się spotami nie zajmuję, ale uważam, że ten spot bardzo dobrze oddaje nastroje już teraz milionów Polaków. Platforma przystępowała do władzy po kampanii wyborczej, w której naobiecywała bardzo dużo i większości rzeczy niewykonalne. Przystępowała z takim zamysłem, że właściwie nic nie trzeba robić, jest dobra koniunktura, nie będziemy nic ruszać, będziemy się uśmiechać, będziemy sympatyczni, kulturalni i ludzie nas polubią. I tak było przez kilka pierwszych miesięcy, ale niestety sytuacja się zmieniła. A ta strategia – nie. I ta pani moim zdaniem doskonale odzwierciedla odczucia wielu zwolenników Platformy. Te 40-50% poparcia, o których mówią sondaże, to nie jest poparcie tego twardego jądra jakichś zdecydowanych zwolenników PO, którzy za wszelką cenę będą ją popierać w każdych warunkach, tylko to jest poparcie ludzi, którzy nie mają jasnych poglądów politycznych. Podobała im się Platforma, przynajmniej na początku, a teraz zaczynają dostrzegać, jaka jest rzeczywistość i tak jak ta pani Ania widzą, że coś tu jest nie tak, że ten rząd jednak nie zrobił czegoś, co obiecał, rozczarował nas.

 

Dlaczego państwo w swoich spotach nadal koncentrują się tak mocno na Platformie Obywatelskiej? Dlaczego nie ma w nich – jeśli nie przegapiłem którejś z reklamówek – propozycji wizji PiS, tylko jest ciągle odwołanie do PO? Eksperci mówią, że to może być błąd ze strony PiS, ponieważ w ten sposób Platforma w swojej kampanii czy kampanii rywala jest ciągle głównym bohaterem.

 

Nasza kampania wyborcza idzie dwutorowo. Z jednej strony są te spoty – bardzo krótkie formy operujące tylko hasłem, symbolem…, ale z drugiej strony robimy setki, a może tysiące spotkań wyborczych bezpośrednio z ludźmi. Wiemy, że media nas – delikatnie mówiąc – nie kochają, w związku z tym postawiliśmy na spotkania i podczas tych spotkań zawsze mówimy o sprawach merytorycznych. Kampania PiS istotnie różni się od kampanii innych partii, bo przedstawiamy tę stawkę, o co się toczy walka w tych wyborach – co mało Polaków wie, nad czym boleję. A stawka się toczy o to, że mamy gospodarkę globalną i Unia Europejska jest graczem w skali globalnej. Żeby nasza gospodarka dobrze funkcjonowała, to musimy w Unii Europejskiej zmieniać reguły gry. To jest bardzo trudne do zrozumienia dla większości polityków, ale też i dla dziennikarzy. W dziennikach, tygodnikach jest bardzo mało dyskusji na temat tego, jakie są dzisiaj mechanizmy globalnej gospodarki.

Polecane