Janusz Piechociński, PSL

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail

Ale ciszej nad tą trumną. Polscy politycy na szczytach władzy chyba zaczynają zapominać, w którym miejscu są. I szkoda.

Posłuchaj

+
Dodaj do playlisty
+

Rozmawiamy od wielu godzin o tragicznym w skutkach pożarze w Kamieniu Pomorskim. Wicepremier Grzegorz Schetyna zapowiedział masową kontrolę budynków. To słuszne rozwiązanie, słuszna decyzja?

 

Po każdej takiej tragedii nie tylko to zapowiadamy, ale i robimy, ale sztuka polega na tym, aby uprzedzać. To jest lekcja, którą powinniśmy stale odrabiać. Dlatego, że w dobrze zorganizowanym państwie tego typu wydarzenia bywają rzadko. Mamy też większe zaufanie do administracji, do ludzi, że potrafią się zachować tak, aby tego typu niebezpieczeństwo nie zachodziło. W Polsce zapewne jest kilkaset obiektów takich jak Hotel „Lipsk”, to są pełne chemii budynki, przyszły one w latach 70-tych, z tego, co pamiętam. Na szczęście w znacznej mierze ulegają one w tej chwili modernizacji i wymianie, składają się z dużej ilości tworzyw sztucznych, a oprócz tego wypełnione są różnego rodzaju watami, plus płyty azbestowo-cementowe. I jeżeli – tak jak w Kamieniu Pomorskim – pojawi się tam większe źródło ognia, to zatrzymanie później tego procesu jest po prostu dramatyczne. Myślę, że przy tym dramacie warto tez popatrzeć inaczej na stan naszych służb ratowniczych. Bo z jednej strony od czasu do czasu mamy fatalne oceny, mamy heroizm, mamy bohaterstwo, a prawda jak zwykle leży pośrodku. Jak w środku nocy pojechali strażacy z nieodpowiednim sprzętem, nieprzygotowani na to, co tam spotkali i pewnie zbyt późno zawiadomieni – no bo jeżeli budynek na dużej powierzchni już płonął, to wtedy z tymi hydrantami klasyczne wozy strażackie, które posiadają Państwowa i Ochotnicza Straż Pożarna po prostu nie wystarczają. To jest tak jak ze sprzętem przeciwpowodziowym, sprawdza się to wszystko w chwili powodzi, a przez lata często jest nie wykorzystywane.

 

Nie mówimy tutaj oczywiście o odpowiedzialności, bo według wielu relacji strażacy działali jak należy w tej sprawie. Natomiast co należy zrobić z organizacją straży pożarnej, żeby…

 

Szkolić ludzi, wzmacniać, mieć świadomość, że wszystkiego nie zrobią. Nigdzie w Europie, szczególnie w państwach biedniejszych, tylko w oparciu o straż zawodową się tego nie zrobi. Stąd potrzebni są przeszkoleni społecznicy, przygotowani do tego. Dlatego, że każde pięć minut dojazdu i uruchomienia akcji na dużą skalę kosztuje wiele istnień ludzkich i olbrzymie straty materialne. Inwestować – przypomnę, średni wóz strażacki to jest dzisiaj od 700 tysięcy w górę, dobrze wyposażony, ciężki wóz strażacki, który ma 3 tysiące litrów wody czy środków chemicznych to już jest 1,5-2 milionów złotych, profesjonalny podnośnik to jest kilka milionów. Pamiętajmy, co jest w dużych miastach. Mamy wysokie obiekty, a więc gdyby wydarzyło się coś złego w wysokich obiektach, to liczba drabin, które posiadamy na przykład w Warszawie do obsłużenia, sposób dojechania na miejsce pożaru… Ja przez trzy lata byłem prezesem Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Warszawie i jako pierwszy w kraju od 1999 roku uruchomiłem znaczące wsparcie ze strony funduszów ekologicznych na rzecz straży pożarnej. A podyktowane to było jednym dramatycznym wydarzeniem: gdzieś na północy Mazowsza w 1999 roku wysłano chłopców kilkunastoletnich w trampach do gaszenia płonącego zboża, okazało się, że pękła linia energetyczna i gdyby starczyło wtedy na zwykłe buty wojskowe, skórzane albo chroniące, to młody człowiek by nie zginął. Wtedy zabrakło równowartości dzisiejszych stu złotych , a młody człowiek pojechał zgodnie ze złożoną przysięgą służyć innym i zginął. Pamiętajmy o ofiarności tych ludzi, o wyzwaniach, o dramatycznym wyborze, także traumie, która dotyczy nie tylko rodzin ofiar, ale też uczestników akcji ratunkowej.

 

Wróćmy jeszcze do sprawy budynków. Będzie nadzwyczajna kontrola zapowiedziana przez wicepremiera. Ja słyszałem wypowiedź jednego ze strażaków, który , pytany o rutynowe kontrole, mówił, że nie da się na bieżąco kontrolować wszystkich budynków pod względem pożarowym. Dlaczego? Jest za mało strażaków?

 

Nie. Przypomnę, że w latach 70-tych, 80-tych był taki obowiązek nałożony na administrację, także administrację samorządowa, że chodziły takie trójki po miejscowościach: strażak, policjant i przedstawiciel miejscowych władz samorządowych. Do tego trzeba wrócić. Ja z wielkim dystansem patrzę na te wszystkie uproszczenia w procesach inwestycyjnych, które znoszą na przykład kwestię uzgodnień w zakresie bezpieczeństwa i przenoszą to w całości na ludzi, którzy projektują i wykonują budynek. Bo już wtedy nie ma „przeproś”. Dopiero po katastrofie wiemy, że ktoś popełnił błąd. A sztuka polega na tym, żeby system był tak szczelny, aby tych błędów na etapie projektowania nie było. Trzeba było dramatu na Śląsku, związanego z wystawą gołębi, aby to, co powinno być oczywistością, a więc kontrole e w okresach opadów śniegu były powszechne. Kolejna sprawa to jest skuteczność Nadzoru Budowlanego – kontrolowania jakości prac budowlanych, odbiorów, użytych materiałów, szczególnie w tego typu pomieszczeniach czy obiektach użyteczności publicznej muszą to być bardzo standardy. I na koniec – myślę, że warto o tym też powiedzieć dzisiaj, kiedy równie głęboko powinniśmy czcić pamięć 25 zabitych w wypadkach drogowych w ciągu tych świąt. To są takie śmierci rozproszone. Jakby zobojętnieliśmy na to, że obok nas wyjeżdżają tysiące ludzi, a 25 ludzi w ciągu tego świątecznego weekendu już nie wróciło do swoich rodzin i na polskich drogach zginęło. Myślmy, mówmy, analizujmy ten problem bezpieczeństwa bardzo szeroko, bo przed nami choćby wakacje, a więc problem utonięć. Cały czas mamy gigantyczny problem z pijanymi kierowcami. Liczba wypadków w Polsce nie jest tylko prostą pochodną dramatycznie niskiej jakości infrastruktury, ale także zachowań na drodze. W tej triadzie samochód-człowiek-droga w dalszym ciągu najsłabszym elementem mimo wszystko jest człowiek, o czym świadczy liczba złapanych pijanych kierowców. To szeroko pojęte bezpieczeństwo, bezpieczeństwo w infrastrukturze, także w obiektach budowlanych czy bezpieczeństwo na drodze powinno ciążyć równo na wszystkim. Nawet jak my zachowujemy się racjonalnie, to wystarczy, że ktoś inny czegoś nie dopilnował i grozi to nam wszystkim.

 

Wydarzeniom w Kamieniu Pomorskim towarzyszyła niestety także polityka, ale…

 

Ale ciszej nad tą trumną. Polscy politycy na szczytach władzy chyba zaczynają zapominać, w którym miejscu są. I szkoda.  

 

Ale porozmawiamy o polityce jako takiej. Platforma Obywatelska zamierza świętować 500 dni rządu. Jakie są powodu do świętowania?

 

Myślę, że chodzi tu o to, żeby wykorzystać tę datę, pięćsetny dzień utworzenia rządu do tego, aby zaktywizować swoje struktury partyjne do aktywnego spotykania się z wyborcami. Nie ukrywam, że zapewne jest to pochodna toczącej się kampanii europejskiej i taki impuls dodatkowy na półtora miesiąca przed wyborami w strukturach Platformy Obywatelskiej pewnie jest potrzebny. Podobnie jak wszystkim na scenie politycznej, bo kończy się czas mówienia o zawartości list, o rywalizacji personalnej w poszczególnych okręgach, a nadchodzi najważniejszy czas mówienia o tym, z czym Polska i Polacy idą do nowej kadencji Parlamentu Europejskiego.

 

Myślałem, że są jakieś wspólne powody do świętowania.

 

Nie. My nie będziemy tu ogłaszać 500 dni i z tego powodu pewnie poza spotkaniem rządu i spotkaniem liderów koalicji, to nie będziemy się ścigać na licytowanie. Prowadzimy racjonalną pracę polityczną systematycznie, a przede wszystkim PSL zdystansowany jest do tego, aby przeprowadzać tylko operacje pijarowskie i tworzyć w ramach tych operacji konflikty w obszarze różnych struktur władzy. My jesteśmy stonowani. Uważamy, że sprawą kluczową jest w   tej chwili zajmowanie się rzeczami najważniejszymi, a więc: kryzys, gospodarka, sprawy społeczne, a mniejszym stopniu relacje prezydent-premier. Popisy PO-PiS w ostatnich tygodniach odwróciły uwagę Polaków od wielu ważniejszych rzeczy.

 

A PSL rozpoczął już kampanię do eurowyborów? Albo przygotowania do tej kampanii są już mocno zaawansowane?

 

My pierwsi ogłosiliśmy pełne listy wyborcze. Przy czym stosowaliśmy bardzo praktyczną i – uwaga, wyborcy! – ważną zasadę szacunku wobec was. To znaczy, kandydują ludzie Polskiego Stronnictwa Ludowego w okręgach, w których mieszkają, żyją i pracowali dotychczas. Nie ma u nas takiej sytuacji, że jak Janek się nie sprawdził w Wielkopolsce, albo tam jest znany europoseł, to go przerzucamy do lublina, jeśli nie w Lublinie, to pójdzie na Warmię i Mazury. My uważamy, że to jest oszukiwanie wyborców, że nawet najbardziej rozpoznawalne postaci życia publicznego powinny kandydować w miejscach, z którymi są bardzo silnie związane dotychczasową pracą.

 

Prawdopodobnie najbardziej rozpoznawalne postaci życia publicznego w tej chwili to Donald Tusk i Lech Kaczyński. W najnowszym sondażu prezydenckim Donald Tusk ma 26% Lech Kaczyński 16%. Dalej jest Włodzimierz Cimoszewicz (11%), Tomasz Lis (9%)… Jeśli nawet do biegniemy do końca tej listy, to nie znajdziemy kandydata PSL-u.

 

Jak nie ma na liście pytania o kandydata PSL-u, to trudno żeby pojawiły się tam jakieś procenty. Ale będzie kandydat.

 

Jest za wcześnie teraz?

 

Nie… Dlaczego my nie uczestniczymy w kampanii prezydenckiej jeszcze? Uważamy, że jest przedwczesna, że samo spychanie obecnego prezydenta i obecnego premiera do wojny w tym wymiarze nie służy państwu. Ta kampania rozpoczęła się na dobra sprawę w 2005 roku i trwa pomiędzy Lechem Kaczyńskim i Donaldem Tuskiem, trwa pomiędzy PO i PiS-em. Czasem ta rywalizacja jest w dramatycznych i śmiesznych uwarunkowaniach. Często kończy się – tak, jak to było podczas szczytu NATO – poważną wpadką polskiej dyplomacji i poważnym uszczerbkiem na prestiżu Polski. Kilka miesięcy temu powiedziałem, że wyobrażam sobie sytuację, w której w wyborach prezydenckich nie wystartują Lech Kaczyński i Donald Tusk, bo się zgrają w ramach tej wzajemnej wojny i widzę, że coraz bardziej idzie to w tę stronę, bo jesteśmy coraz bardziej zniecierpliwieni.

 

Pomówmy o PSL-u, bo pan poseł mówi o ewentualnych kontrkandydatach dla kandydata PSL. Wiem, że pewnie pan poseł jednej osoby nie wymieni, ale czy jest jakieś grono trzech, czterech osób, z których jedna prawdopodobnie będzie kandydatem PSL-u. i czy w ogóle taki kandydat będzie?

 

Będzie kandydat PSL-u, bo to wynika z pewnej logiki życia demokratycznego. Z tych właśnie powodów PSL wystawił do eurowyborów czołowe nazwiska.

 

A kto to będzie w wyborach prezydenckich?

 

Po wyborach europejskich, jesienią tego roku to będzie najlepszy czas, żeby rozpocząć dyskutowanie wewnętrzne, być może nawet prawybory wyszukiwujące najlepszego kandydata i wizję na te wybory. W mojej ocenie, tak jak dzisiaj zmarnowaliśmy kilka ładnych miesięcy, żeby dyskutować o tym, jaka to powinna być kadencja Parlamentu Europejskiego, jaki jest dorobek dotychczasowych polskich europarlamentarzystów, z czym Polacy mają iść do wyborów, proszę zwrócić uwagę, PSL choćby w obszarze infrastruktury moim głosem wyartykułował trzy najważniejsze płaszczyzny programowe: po pierwsze – to jest naniesienie nowych korytarzy europejskich, mamy w Polsce siedem takich korytarzy, zostały one powołane decyzją ministrów transportu z początku lat 90-tych, kiedy Polska była poza Unią i przez te lata przesunięta na wschód Unia wymaga nowych korytarzy, mamy takie trzy, mówimy bardzo wyraźnie o ogólnoeuropejskiej stawce zerowej VAT na Internet i postulujemy Europie nowe podejście do VAT-u na mieszkanie i dom tak, aby Europejczycy mieli do nich bliżej, bo w naszej szerokości geograficznej nie da się rozwijać rodziny choćby bez własnego mieszkania…

 

Tylko odbiegliśmy od Polski i wyborów prezydenckich.

 

Ale to jest bardzo ważne. W ogóle nie nawiązujemy do istoty wyborów europejskich i elementów programowych. One są ważne. Abyśmy nie kłócili się, kto jest za PiS-em, kto jest za Platformą w tych wyborach. Warto porozmawiać o tym, jakiego Parlamentu Europejskiego i jakiej Polski w jakiej Unii chcemy.

 

 

Polecane