Opozycja: mamy rząd ocalenia partyjnego i zwarcie szyków przed wyborami

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Opozycja: mamy rząd ocalenia partyjnego i zwarcie szyków przed wyborami
Desygnowana na premiera Ewa Kopacz podczas prezentacji rząduFoto: PAP/Radek Pietruszka

Największym zaskoczeniem dla gości "Śniadania w Trójce" okazał się nowy minister spraw zagranicznych. O nowym rządzie Ewy Kopacz dyskutowali goście "Śniadania w Trójce".

Posłuchaj

Śniadanie w Trójce
+
Dodaj do playlisty
+

Rząd Ewy Kopacz - sylwetki ministrów >>>

To jest rząd ocalenia partyjnego, nie narodowego. Został skonstruowany tak, by utrzymać spokój w Platformie Obywatelskiej – mówił Andrzej Rozenek (Twój Ruch), komentując skład nowego gabinetu Ewy Kopacz. Jak stwierdził, brak walk wewnętrznych ma pewne znaczenie, ale wolałby, żeby rząd postawił sobie konkretne cele. Zmiany określił jednocześnie jako face lifting.

Jarosław Kalinowski (PSL) uważa, że będzie to rząd kontynuacji. Dodał, że nowa premier nie może porównywać sił z Donaldem Tuskiem. Przed nowym gabinetem widzi jednak pewne szanse. Polityk zaznaczył, że wejście do rządu Grzegorza Schetyny nie było dla niego niespodzianką, uważał wcześniej, że to byłby dobry ruch. - Formowanie rządu było okazją do uporządkowania szeregów w PO. Nie ma co się dziwić, że Ewa Kopacz z tego skorzystała - powiedział. Europoseł przyznał, że był zdziwiony obsadą tego resortu. Kalinowski zaznaczył jednak, że postrzega Schetynę jako solidnego rzemieślnika. W ocenie polityka PSL nie jest istotne, że nie będzie błyszczał na salonach, ważne by stanowiska przygotowane przez Polskę były przemyślane. Ocenił, że w polskiej polityce wschodniej było za dużo emocji, a za mało ”myślenia o głębokich uwarunkowaniach”.

Mariusz Błaszczak (szef klubu parlamentarnego PiS) zauważył, że Ewa Kopacz często używała w dniu prezentacji rządu słowa ”kobieta” i jego zdaniem świadczy to o infantylności. W jego ocenie rząd jest słabszy niż poprzedni. Wskazał, że nie odwołano m.in. ministra zdrowia. Polityk PiS powiedział, że Schetyna był dość dobrym marszałkiem, a tymczasem został szefem MSZ, choć to stanowisko powinien objąć doświadczony dyplomata. Ocenił też, że Teresa Piotrowska proponowana na stanowisko szefa resortu spraw wewnętrznych to ”egzotyczna kandydatura”. Poseł PiS stwierdził, że ”pułkownik UOP” sobie nie poradził, mówił m.in. że nie panuje nad BOR-em, stąd nie spodziewa się, by problemy w gestii MSW rozwiązała nowa minister.

Rafał Grupiński (PO) powiedział, że rząd jest dobrze skonstruowany.  Dziwią go zarzuty wobec Schetyny, jakoby nie miał on pojęcia o dyplomacji. Podkreślił, że Schetyna przez dwa lata był wicepremierem i prowadził wówczas wiele spotkań międzynarodowych, ma duże doświadczenie polityczne. Poseł stwierdził, że w dyplomacji potrzebny jest rasowy polityk, który by radził sobie w trudnych rozgrywkach. Szef klubu Platformy Obywatelskiej dodał, że rząd łączy wszystkie środowiska w partii, a ma tak rządzić państwem, by PO mogła odnieść sukces w wyborach.

Henryk Wujec z Kancelarii Prezydenta przypomniał propozycję Bronisława Komorowskiego, by dać rządowi sto dni i potem go oceniać. Zaznaczył, że zaskoczeniem było stanowisko szefa MSZ dla Grzegorza Schetyny. Ocenił jednak, że polityk ten zachował dużą dojrzałość i spokój po odsunięciu go od rządu, wykazywał dużą wytrwałość, która jest bardzo potrzeba w polityce zagranicznej. Zgodził się z oceną, że jest to rasowy gracz polityczny i według niego to nadaje dużą rangę polskiej polityce zagranicznej. Zaznaczył też, że Kopacz będzie wspierać silna grupa, jak się zapowiada: Schetyna, Siemoniak, Grabarczyk. - Początek budzi nadzieję - mówił.

- Każdy dostał to, na czym się nie zna - mówił w Trójce Jarosław Gowin (szef klubu parlamentarnego Sprawiedliwa Polska). Podoba mu się jedynie podniesienie Tomasza Siemoniaka do rangi wicepremiera, choć, zdaniem gościa Trójki, mógłby zostać i szefem rządu. Gowin powiedział, że Schetyna mógł wrócić na stanowisko marszałka Sejmu, bo polityka zagraniczna nie jest pasją posła. Ocenił, że pewnie szybko się wszystkiego nauczy, jednak należy postawić pytanie, czy w obliczu kryzysu na Wschodzie mamy czas na eksperymenty w resorcie spraw zagranicznych. Jarosław Gowin krytykował również skierowanie Teresy Piotrowskiej do MSW, bo to jak mówił poseł, resort skrajnie trudny, nowa minister będzie musiała nadzorować służby, a nigdy tym się nie zajmowała. Polityk żałował też, że z rządu odszedł minister sprawiedliwości Marek Biernacki. Odnosząc się do Marii Wasiak, zaznaczył, że koleje pod jej kierownictwem miały fatalne recenzje, m.in. krytykowała je ostro Elżbieta Bieńkowska. Zauważył, że wszystko to razem robi wrażenie ”chaosu i amatorszczyzny”.

Zaznaczył, że jeśli Ewa Kopacz myśli, że Schetynę można zagłaskać, to się myli. Jak dodał, "ktoś trafnie powiedział, że Kopacz wyprowadziła tygrysa na spacer, a wydaje jej się, że prowadzi kotka”. Według niego znamienne będzie, co się stanie z Rafałem Grupińskim, czy pozostanie przewodniczącym klubu. Jeśli tak, to będzie oznaczało, że faktyczny ośrodek władzy przesunął się z kancelarii premiera do pałacu prezydenckiego.  – Ten rząd w dużo większym stopniu niż Ewy Kopacz czy Donalda Tuska, jest rządem Bronisława Komorowskiego – powiedział.

Jerzy Wenderlich (SLD) powiedział, że ministrowie, którzy byli w poprzednim rządzie, nie budzą już emocji, ludzie się do niego przyzwyczaili. Jednak zdaniem posła jest jeden wyjątek i za ten błąd przyjdzie zapłacić nowemu rządowi - to zachowanie stanowiska przez ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza. - Opinia publiczna tupie i krzyczy - komentował polityk SLD.

Wenderlich ocenił, że Schetyna jest politykiem sprawnym, szybko podejmuje decyzje, obawia się jednak, że resort spraw zagranicznych go może przerastać. Zaznaczył, że Grzegorz Schetyna wykazywał determinację, ”nie dał się zrzucić z sań”.

Andrzej Rozenek (Twój Ruch) ocenił, że rola prezydenta w tworzeniu nowego rządu jest przeceniana. Zauważył, że prezydent niedługo ma wybory, które musi przeprowadzić w oparciu o struktury PO. Jego zdaniem Bronisław Komorowski mógłby wymusić parę mądrzejszych rozwiązań, ale nie zrobił tego właśnie ze względu na tę okoliczność. Nie wierzy, że prezydent zgodził się na to, by ministerstwem spraw wewnętrznych zarządzała Teresa Piotrowska, zależy mu bowiem na resortach siłowych i wskazałby 10 czy 20 lepszych kandydatów.  Stąd Andrzej Rozenek wnioskuje, że nie jest to autorski rząd Komorowskiego, zaznaczył, że widzi jego wpływ tylko w kwestii Tomasza Siemoniaka.

Henryk Wujec zauważył, że Bronisław Komorowski pełni rolę konstytucyjną, zwraca uwagę na te resorty, które w pewnym stopniu podlegają jego odpowiedzialności, czyli to bezpieczeństwo, obrona narodowa, sprawy zagraniczne. Doradca prezydenta oświadczył, że sprawy wewnętrzne nie są w kompetencjach prezydenta. Henryk Wujec mówił, że minister spraw zagranicznych to niespodzianka, nie wie, czy prezydent o tym wiedział. Skomentował, że to nadaje spójność rządowi, w przypadku Sikorskiego odbywała się gra indywidualna, a teraz w grze będzie drużyna i zdaniem Wujca może to poprawić skuteczność działań w zakresie bezpieczeństwa i polityki zagranicznej.

Zdaniem Jerzego Wenderlicha (SLD) prezydent pokazał, że chce wpływać i ma wpływ na sytuację. Stwierdził, że na podniesienie rangi Siemoniaka mógł naciskać prezydent. Dodał,  że gdy zaiskrzyło na linii partia-prezydent, to Donald Tusk bardzo chwalił Komorowskiego, sytuacja się ułożyła. W jego ocenie prezydent wie, że będzie miał poparcie ze strony PO w najbliższej kampanii, a tymczasem nieco dla siebie wynegocjował czy wytargował.

Słowa Kopacz o Ukrainie

Jerzy Wenderlich pytany o wypowiedź Ewy Kopacz o broni dla Ukrainy, stwierdził, że każdemu zdarzają się pytania, na które nie potrafi błyskawicznie odpowiedzieć. Jarosław Kalinowski mówił, że Kopacz w tej wypowiedzi zaznaczyła tylko, że Polska nie będzie wychodziła przed szereg i to będzie dla kraju korzystne. Mariusz Błaszczak ocenił, że były to słowa kompromitujące. Jak mówił, rząd Donalda Tuska deklarował, że stara się, aby UE mówił o Ukrainie głosem Polski. Poseł PiS zinterpretował, że to były groźne słowa, bo nowa premier zasugerowała, że "nasza chata z kraja", a tego rodzaju wypowiedzi mogą zachęcić Władimira Putina do dalszych działań. - Kiedy Putin dojdzie do nas, sojusznicy mogą powiedzieć "radźcie sobie sami". To złamanie solidarności - zauważył polityk PiS. Henryk Wujec powiedział, że nie jest najważniejsze teraz wysyłanie broni, a wzmocnienie Ukrainy i Polska będzie brała w tym udział. Jarosław Gowin zaznaczył, że jest szeroka przestrzeń między wypowiedzeniem Rosji wojny a wyrzeczeniem się podmiotowości w polityce wschodniej, co według niego miało miejsce wczoraj, i nasz kraj powinien ją zagospodarować.

***

Gośćmi ”Śniadania w Trójce” byli Henryk Wujec z Kancelarii Prezydenta, Jarosław Gowin (szef klubu parlamentarnego Sprawiedliwa Polska), Jerzy Wenderlich (SLD), Andrzej Rozenek (Twój Ruch), Jarosław Kalinowski (PSL), Mariusz Błaszczak (szef klubu parlamentarnego PiS), Rafał Grupiński (szef klubu parlamentarnego PO).

Rozmawiała Beata Michniewicz.

agkm/mp

Polecane