Kto powinien bać się gender?

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Kto powinien bać się gender?
Foto: Glow Images/East News

Gender - najpopularniejsze słowo ostatnich miesięcy. Dla jednych brzmi złowrogo i groźnie, dla innych nie. Teraz dyskusja przenosi się do Sejmu, gdzie powstał zespół parlamentarny "Stop ideologii gender". Przewodzi mu Beata Kempa z Solidarnej Polski, chęć uczestnictwa w pracach zespołu zgłosiła Anna Grodzka z Twojego Ruchu.

Posłuchaj

Kto powinien bać się gender? (Za, a nawet przeciw/Trójka)
+
Dodaj do playlisty
+

- Zapisałam się do tego zespołu, bo chcę podjąć dialog. Wytłumaczyć, czym jest płeć, płeć społeczna i fizyczna. Czym są zależności między nimi - tłumaczy Anna Grodzka. Posłanka "Twojego Ruchu" mówi, że gender jest nauką, która zajmuje się stosunkami między społeczną a biologiczną warstwą życia. Jak mówi, powinna pracować w tym zespole parlamentarnym, żeby podjąć dialog z ludźmi w sprawie płci.

Więcej dyskusji z cyklu "Za, a nawet przeciw" znajdą Państwo tutaj >>>

- Pani Kempa i członkowie parlamentarnego zespołu wielokrotnie mówili, że płeć kojarzy im się z genitaliami. To jest zjawisko znacznie szersze. W nauce płeć określana jest w 10 różnych wymiarach, z których żaden nie jest zero-jedynkowy. Można mówić m.in. o płci narządów wewnętrznych, genitalnej, mózgu czy społecznej. Każdy logicznie myślący człowiek zgodzi się, że płeć to nie są narządy płciowe - dodaje rozmówczyni Kuby Strzyczkowskiego.

Jej zdaniem gender to nauka o społecznych zachowaniach płciowych i o tym, co one ze sobą niosą. - Wynika z niej idea równego traktowania ludzi. Podejrzewam, że dla krytyków tu jest problem. Obawiam się, że członkowie parlamentarnego zespołu czy biskupi mają za zadanie ukryć niechęć do idei równego traktowania kobiet i mężczyzn. To podstawowy problem, jaki oni mają. Uważam, że trzeba o tym rozmawiać i sobie to wytłumaczyć. Jeśli chcemy powiedzieć, że człowiek powinien rozwijać się zgodnie ze stanem świadomości i wiedzy, którą nabywają społeczeństwa z biegiem czasu, i rozwijać się w sposób otwarty, to nie ma powodu do obawy. Jeśli równość jest wartością, to nie trzeba obawiać się gender - uważa gość programu "Za, a nawet przeciw".

- Posłanka Grodzka będzie chciała przyjść na obrady naszej komisji, bo - być może - będzie chciała wywołać jakąś awanturę. Przyjęliśmy regulamin, w którym jest jasno powiedziane, że w pracach zespołu mogą brać udział osoby, które będą działać przeciw rozprzestrzenianiu się ideologii gender na terenie Polski, szczególnie w placówkach oświatowych - mówi Beata Kempa. Zdaniem posłanki "Solidarnej Polski" gender nie jest nauką, ale ideologią, która zmierza do tego, że człowiek może określić sobie płeć kulturową, a płeć biologiczna nie ma, w zasadzie, żadnego znaczenia. - Oderwanie tych dwóch pojęć może prowadzić do bardzo poważnych zaburzeń osobowości. Ta ideologia stoi w sprzeczności z tym, co mówią genetycy i lekarze - opowiada posłanka.

Czym będzie się zajmował Parlamentarny Zespół "Stop ideologii gender"? - Chcemy zbadać przepływ pieniędzy z budżetu państwa i dowiedzieć się, jakie fundusze idą na wykłady genderowe w szkołach. Obawiam się, że ten krzyk genderystów jest spowodowany tym, że część z nich utraci dobre źródło zarobków - podsumowuje Beata Kempa.

W audycji z udziałem słuchaczy wypowiedzieli się również: dr Jacek Kucharczyk (Instytut Spraw Publicznych), dr Maciej Duda (wykładowca Gender Studies na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu), Marcin Bogucki (socjolog), ks. Józef Kloch (rzecznik Episkopatu).

(mp, gs)

Polecane