Handel ludźmi to współczesna forma niewolnictwa. I to nie jest tylko prostytucja, jak powszechnie się uważa.
Polska jest krajem, który dostarcza ludzi za granicę, ale również do nas przyjeżdżają cudzoziemcy, którzy potem są wykorzystywani - mówi w "Sygnałach Dnia" Stana Buchowska z Fundacji "La Strada". Fundacja pomaga prostytutkom i emigrantom. To obywatele byłego bloku wschodniego, ale również mieszkańcy Azji i Afryki.
Stana Buchowska "la Strada'. Środkom masowego przekazu zarzuca, że źle przestawiają to zjawisko. Obraz ten jest często szkodliwy. Buchowska oburza się na określenie "handel żywym towarem". - Czy to kury? Czy to kaczki? Mówimy o ludziach - zauważa.
Handel ludźmi to nie tylko - jak uważa powszechnie społeczeństwo - handel prostytutkami. To również dostarczanie ludzi do niewolniczej pracy, to handel organami do przeszczepów, to wreszcie handel dziećmi do dziecięcej pornografii - tłumaczy.
Stana Buchowska zauważa, że współczesnym niewolnikom jest trudna, zwłaszcza osobom z zewnątrz. Postronny obserwator dziwi się, dlaczego wykorzystywana prostytutka czy pracownik nie ucieknie. Ale to nie takie łatwe. Najlepiej zgłosić się na policję. - Policja w Unii Europejskiej jest dobrze przygotowana - zapewnia rozmówczyni "Sygnałów Dnia". I zachować środki ostrożności przed i w trakcie wyjazdu.
Handel ludźmi ułatwia swobodny przepływ ludzi na obszarze Unii Europejskiej - mówi Stana Buchowska. - Ale to od nas zależy, czy będziemy zachowywać ostrożność, czy wpadniemy w sidła zorganizowanych grup przestępczych - ostrzega.
Krzysztof Grzesiowski: Zacznijmy może, proszę państwa, od przypomnienia Artykułu 4 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, który mówi: „Nie wolno nikogo czynić niewolnikiem ani nakładać na nikogo służebności. Niewolnictwo i handel niewolnikami są zakazane we wszystkich swych postaciach”.
Gość Sygnałów Stana Buchowska, członek zarządu Fundacji La Strada. Dzień dobry, witamy.
Stana Buchowska: Dzień dobry.
K.G.: A współczesna forma niewolnictwa to nic innego jak handel ludźmi.
S.B.: Dokładnie. Nawet sobie nie zdajemy sprawy, że przypadki handlu ludźmi otaczają nas i handel ludzi jako niewolnictwo XXI wieku dzieje się wokół nas. I właśnie jak polskie społeczeństwo rozumie ten problem, czy w ogóle sobie zdaje sprawę z tego, że mamy do czynienia z przypadkami niewolnictwa – temu służyły między innymi badania opinii publicznej, których wyniki dzisiaj zostaną przedstawione.
K.G.: Ale wiemy dużo, coraz więcej, czy jest to taki problem...
S.B.: Wiemy coraz więcej...
K.G.: ...o którym wiemy, że istnieje, ale tak na dobrą sprawę on nas nigdy nie dotyczy, no, chyba że ktoś przeczyta, tu cytuję z jednego z portali internetowych takie ogłoszenie: „Kelnerka 2 tysiące euro miesięcznie, Włochy, bezpośrednio, nie musisz znać języka”.
S.B.: Dokładnie. Wiemy trochę, ale ta wiedza... wiemy, że 84% z tego, co pamiętam, społeczeństwa mówi, że czytało albo zna z własnego doświadczenia przypadki handlu ludzi, natomiast wiedza, którą mamy o tym zjawisku, jest taka dosyć powierzchowna. Tutaj kamyczek do ogródka środków masowego przekazu. Środki masowego przekazu przedstawiają ten problem często bardzo powierzchownie, używając stereotypowych wyobrażeń i używając często takich uwłaczających czy marginalizujących, oceniających opisów ofiar handlu ludźmi – że same sobie winne, że głupie, że naiwna, że puszczalska na przykład albo że, nie wiem, naiwny wieśniak, który gdzieś tam jedzie w świat nieprzygotowany. Tak że takie obrazy tego zjawiska i jego ofiar są też bardzo... to znaczy obraz tego zjawiska przedstawiany w mediach jest często szkodliwy, tak bym powiedziała.
Wiesław Molak: Często słyszymy też, że to handel żywym towarem.
S.B.: Oj, tutaj od razu moja reakcja uczuleniowa. Handel żywym towarem, no, proszę państwa, czy to jest handel zwierzętami, czy to jest handel kurami, kaczkami, czy jesteśmy częścią zorganizowanych grup przestępczych? Bo to dla nich te osoby są żywym towarem. Dla nas to są przecież osoby ludzkie, to są ludzie, więc nie można używać tego określenia. Bardzo uwłaczające określenia.
K.G.: Ten poziom taki podstawowy w rozumieniu zjawiska handlu ludźmi ograniczał się do wykorzystywania kobiet w celach seksualnych, krótko mówiąc.
S.B.: Dokładnie. Bardzo często..
K.G.: Do pracy za granicę, a potem to już tylko i wyłącznie prostytucja.
S.B.: Bardzo często stawiano znak równości między handlem ludźmi i prostytucją. Nawet w tych badaniach też ponad połowa respondentów mówi, że handel ludźmi przede wszystkim im się kojarzy z prostytucją i ze sprzedażą kobiet do domów publicznych, czy z wywozem kobiet do domów publicznych. Natomiast handel ludźmi to przecież jest handel ludźmi do pracy niewolniczej, do warunków właśnie niewolniczych, do pracy takiej domowej, handel ludźmi do żebractwa, handel ludźmi w celu transplantacji narządów, jest handel dziećmi, dzieci sprzedawane są do prostytucji dziecięcej, do pornografii dziecięcej, do nielegalnych adopcji i tak dalej, i tak dalej. Tak że handel ludźmi jest o wiele szerszym pojęciem aniżeli prostytucja i... Handel ludźmi do seksbiznesu i prostytucji jest tylko jednym z obszarów, do których ludzie są sprzedawani.
K.G.: To zjawisko dotarło do Polski czy znalazło się na pierwszych stronach, bo i tak bywa, w Polsce gdzieś od roku 90 w związku ze zmianami. Wiadomo, jakiego rodzaju Polska jest krajem w handlu, czy to jest kraj tranzytowy, docelowy, czy tu jest początek dopiero, punkt wyjścia do tego, co się dzieje dalej?
S.B.: W Polsce mamy sytuację, którą można określić takim sloganem reklamowym „trzy w jednym”. Oczywiście nie chodzi o reklamę szamponu z odżywką, tylko chodzi o to, że Polska jest jednocześnie i krajem pochodzenia, i krajem tranzytu, i krajem docelowym dla ofiar handlu ludźmi. Czyli z jednej strony Polki i Polacy są sprzedawani za granicę, werbowani, wywożeni, z drugiej strony do Polski trafia wiele cudzoziemców, głównie z krajów byłego Związku Radzieckiego i krajów byłego bloku wschodniego, ale w tej chwili, przez ostatnie cztery lata notujemy ofiary handlu ludźmi z krajów azjatyckich i afrykańskich. Z krajów azjatyckich, takich jak Tajlandia, Filipiny, Bangladesz, Mongolia, Chiny, Wietnam. A z krajów afrykańskich to są kraje, jak: Nigeria, Dżibuti, Mali, Senegal. Tak że Polska się staje też krajem docelowym lub krajem tranzytu dla tych osób z krajów, które wymieniłam.
K.G.: A jak się ma do handlu ludźmi fakt, że możemy swobodnie poruszać się po Europie, po krajach Unii Europejskiej?
S.B.: Na pewno swobodny przepływ obywateli i brak kontroli z jednej strony jest dobrodziejstwem i oczywiście jest formą nabytej wolności naszej, z drugiej strony ułatwia ten proceder, dlatego że na przykład w obszarze Schengen poruszamy się zupełnie bez jakiejkolwiek kontroli i to może ułatwiać handlarzom przerzut, werbowanie, transport ludzi, których sprzedają. Natomiast to jest też duże wyzwanie dla organów ścigania, dla straży granicznej, dla policji. Wiedząc to, powinni skupiać swoje działania, a właściwie przeciwdziałania na tych obszarach, gdzie można zidentyfikować to przestępstwo. Nie skupiać się tylko na tym elemencie tranzytu.
W.M.: Wszystkiemu jest winna bieda?
S.B.: Nie tylko, to by było zbyt duże uproszczenie. Bieda jest jednym z czynników sprzyjających handlowi ludźmi, ale mówimy też o takich zjawiskach, jak migracja zarobkowa, a przede wszystkim feminizacja migracji zarobkowej. To w znacznym stopniu na barkach kobiet spoczywa odpowiedzialność za zabezpieczenie bytu swoim rodzinom. I widząc te takie wzorce migracyjne tradycyjne i te po 89 roku w Europie Środkowej i Wschodniej, na pewno widzimy, że to w znacznej części kobiety same, bardzo rzadko ze swoimi rodzinami, migrują, są zdeterminowane, żeby znaleźć pracę. Nie znają języka, nie mogą zrobić pożytku ze swojego wykształcenia, które nabyły w kraju pochodzenia, są w obcym świecie, często bez pozwolenia na pracę czy na pobyt, totalnie zależne od pośredników, werbowników lub handlarzy. Więc taka sytuacja migrantek zarobkowych czy migrantów zarobkowych jest wymarzoną sytuacją dla handlarzy, żeby z takiej osoby zrobić ofiarę handlu ludźmi, żeby ją wykorzystać, eksploatować i czerpać zyski z jej nielegalnej pracy.
W.M.: A jeżeli już ktoś znajdzie się w takiej tragicznej sytuacji, to jak może sobie pomóc? Czy to jest bardzo trudne?
S.B.: Jest to dosyć trudne, bo nam, osobom z zewnątrz, się wydaje, że nic prostszego niż stoi kobieta przy drodze – no to wsiada do samochodu z jakimś klientem i może uciec. Albo tak jak widzieliśmy te sytuacje Polaków w obozach pracy we Włoszech – no co im broniło, żeby mogli się z takiej sytuacji wydostać? W tej chwili nie można w minucie określić czy wytłumaczyć całą skomplikowaną sytuację tych osób. Można między innymi pomóc sobie w ten sposób, że wyjeżdżam do pracy za granicę przygotowana lub przygotowany, zbieram wszystkie informacje, numery telefonów: do polskiego konsulatu, do organizacji pomocowych, zostawiam kontakt bliskim, umawiam się na telefony, na regularne kontakty i tak dalej, i tak dalej. W takiej ostateczności to zawsze można zgłosić się na policję. Z reguły jest tak, że policja w krajach Unii Europejskiej, a tam najczęściej trafiają Polacy i Polki, jest przygotowana do tego, żeby pomagać ofiarom, wiedzą, jak interweniować, wiedzą, jak identyfikować przestępstwo i ofiary tego przestępstwa. Tak że w ten sposób można sobie pomóc.
K.G.: Trzeba tylko zapamiętać wszystko to, co pani powiedziała przed chwilą o tych zabezpieczeniach tak na wszelki wypadek.
S.B.: Dokładnie. To jest niesłychanie istotne – wyjeżdżać dobrze przygotowanym, bo inaczej bardzo łatwo paść ofiarą handlu ludźmi, wbrew pozorom.
K.G.: Powtórzmy zatem: handel ludźmi to nic innego jak współczesna forma niewolnictwa. Fundacja La Strada, pani Stana Buchowska, gość Sygnałów. Dziękujemy za rozmowę.
S.B.: Dziękuję bardzo.
(Transkrypcja: J.M.)