Maciej Zembaty - śmiechem walczył z rzeczywistością

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Maciej Zembaty - śmiechem walczył z rzeczywistością
Maciej ZembatyFoto: PAP/Stefan Kraszewski

- Bardzo często widzę Maćka jak się nie śmieje, a rechocze. Prowokował rozmaite sytuacje, żeby przeszły w abstrakcję - wspominała zmarłego artystę Ewa Błaszczyk.

Posłuchaj

Przyjaciele o Macieju Zembatym (Akademia Rozrywki/Trójka)
+
Dodaj do playlisty
+

- Jeśli pozwalamy sobie w Trójce na używanie takiego hasła jak Akademia Rozrywki to właśnie dlatego, że mieliśmy takich wykładowców, takich profesorów tej Akademii, jak Ten, którego będziemy dziś wspominać - zaczął wyjątkowe wydanie audycji Artur Andrus.

Ewa Błaszczyk, aktorka i przyjaciółka Macieja Zembatego, najbardziej pamięta jego wykrzywione postrzeganie rzeczywistości. Lubił wszystko, co było poza konwencją, abstrakcyjnie, inteligentne, odjechane.

- Był strasznie osobną osobą. Takim kotem, który chodzi własnymi drogami. Często jego zachowania bywały kontrowersyjne, ale on przy tym trwał. Miał wewnętrzną ogromną wolność, robił jak chciał i ponosił za to odpowiedzialność, nierzadko gorzką - podkreśla. 

- Ja się zgadzam, że Maciek był artystą osobnym, to jest rzeczywiście bardzo trafne określenie, tym bardziej, że dotychczas nikt nie starał się go naśladować. Jest to po prostu niemożliwe, żeby być takim jak Maciek - mówił Andrzej Zakrzewski, wieloletni kierownik Redakcji Rozrywki w Trójce.

Wspomniał, że zawsze fascynował go to, jakich ludzi Maciej Zembaty zapraszał do swoich audycji. - To byli filozofowie, artyści kabaretowi, psychologowie, plastycy - wyliczał.

Artur Andrus stwierdził, że właściwie nie było takich rejonów, w które Maciej Zembaty bałby się wejść.

- Bo był strasznie otwarty. Szukał bodźców, karmił się tym. To go bardzo uruchamiało, zapalał się do czegoś, potrafił zarzucić coś, co planował i pójść w kompletnie inną stronę - mówiła Ewa Błaszczyk.

Janusz Bogacki, kompozytor muzyki do wielu utworów Macieja Zembatego, współtwórca audycji "Płyty nasze i naszych przyjaciół" zwrócił uwagę na wyjątkową wrażliwość zmarłego artysty. - Zdarzyło nam się napisać kilka bardzo poważnych, lirycznych piosenek - powiedział.

Ewa Błaszczyk określiła zmarłego przyjaciela jako "lirycznego demona". - Był bardzo delikatnym człowiekiem, tylko nosił w sobie jakieś piekło i ta zbitka pewnie go prowokowała do tego, że musiał wychodzić z jakiś ram, że nie mógł ze sobą w jakimś sensie wytrzymać - stwierdziła.

- Przypomniałem sobie dzisiaj, że w 1997 roku, kiedy zmarł Piotr Skrzynecki, to właśnie Maciek z Jackiem Janczarskim przybiegli tutaj do Trójki i powiedzieli, że wpadli na pomysł, żeby dla uczczenia Piotra Skrzyneckiego, z balkonu na Pałacu Kultury, Hejnał Mariacki w tonacji mollowej zagrał Tomasz Stańko. I to się wydarzyło na naszej antenie - powiedział Artur Andrus. 

Macieja Zembatego wspominali także słuchacze.

(pg)

Polecane