Reportaż o szkole strachu i łapówkarstwa [POSŁUCHAJ]

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Reportaż o szkole strachu i łapówkarstwa [POSŁUCHAJ]
Zdjęcie ilustracyjneFoto: CBA

To najprawdopodobniej największa afera łapówkarska w polskiej szkole. Barbara R., dyrektorka Szkoły Policealnej nr 2 Pracowników Medycznych i Społecznych w Białymstoku, przez 10 lat wymuszała łapówki od swoich pracowników: brała "prowizje" za zatrudnienie, kazała dzielić się przyznanymi premiami. Pracownicy szkoły szukali pomocy u ówczesnych podlaskich władz - marszałka i kuratora - jednak jej nie otrzymali. Dopiero wtedy przemogli strach przed pazerną dyrektorką i zgłosi sprawę organom ścigania.


Lichwa free 1200.jpg
Jak skutecznie walczyć z lichwą? Reportaż "Fabryka bezdomnych" [POSŁUCHAJ]

To była szokująca sprawa: w dniu nauczyciela, 14 października 2014 roku, do Szkoły Policealnej nr 2 Pracowników Medycznych i Społecznych w Białymstoku wkroczyła policja i wyprowadziła panią dyrektor w kajdankach. - Została aresztowana na 24 albo na 48 godzin. Sąd nie przychylił się do wniosku prokuratora o areszt, ale wiem, że ma zakaz zbliżania się do kilku osób, m.in. do mnie - mówi jedna z nauczycielek. - Ma stawiać się na policji i nie może wyjeżdżać - dodaje.


Posłuchaj

12:20
W kolejce do pani dyrektor (Reportaż/Trójka)
+
Dodaj do playlisty
+

Po czterech latach śledztwa doszło do oskarżenia i rozprawy. Postawiono aż 742 zarzuty byłej już dyrektor szkoły i jej dwóm prawnikom: m.in. łapówkarstwa, mobbingu, przywłaszczania praw autorskich. - Oskarżonej maksymalnie grozi do 10 lat więzienia - mówi prokurator Dawid Roszkowski z Prokuratury Rejonowej Białystok Północ.

- W szkole nie spotkałem się jeszcze z taką sytuacją. Bo to jest jednak dużo osób i ciężko utrzymać to w tajemnicy - tłumaczy prokurator. - Postępowanie dotyczy okresu od 2004 do 2014 roku. Sam byłem zdziwiony, że tak długo to się udawało - dodaje.

Łapówki były różnej wysokości: od 40 złotych do 4-6 tysięcy. Za co? Różnie, ale przede wszystkim, żeby mieć święty spokój i móc pracować. Ludzie po prostu bali się, że zostaną zwolnieni i będą bez pracy.

- Dostawałam 350 zł brutto dodatku motywacyjnego. Pani dyrektor powiedziała, że to jest bardzo duży dodatek, że jestem wyróżniona. I żeby część tych pieniędzy, "około połowy", jej przekazywać - opowiada jedna z nauczycielek. - Co miesiąc przychodziłam do jej gabinetu i dawałam jej w kopercie - wyjaśnia.

Rozprawy w sądzie trwają już drugi rok. Zostały przerwane kilka miesięcy temu, gdyż dyrektorka zasłaniała się zwolnieniami lekarskimi. Sąd nakazał biegłym sprawdzić ich zasadność i wiarygodność.


***

Tytuł reportażu: W kolejce do pani dyrektor
Autor reportażu: Adam Bogoryja-Zakrzewski
Data emisji: 28.07.2021
Godzina emisji: 18.42

pr

Polecane