Agnieszka Szydłowska o Open'erze: mój festiwal

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Agnieszka Szydłowska o Open'erze: mój festiwal
Yannis Philippakis z Foals w rozmowie z Agnieszką SzydłowskąFoto: Agnieszka Obszańska

A także Wasz :) Każdy inny, poniżej kilka przykładów!

W środę podczas retransmitowanego koncertu The Black Keys Dan Auerbach krzyknął, komplementując polską publiczność: "wyglądacie jak na Glastonbury, ale energii macie 10 razy więcej"... Podobnie stwierdziłyśmy z Obszaną wczesnym niedzielnym popołudniem. Festiwal był już za nami, a zmęczenie mniejsze niż przed laty, za to uśmiech i zadowolenie. Pozytywne wrażenia 10 razy większe, rozczarowania 10 razy mniejsze.

Wywiadów, informacji i zdjęć szukaj na naszej stronie poświęconej Open'er Festival >>>

Myślę, że za ten stan rzeczy odpowiada to, że po raz pierwszy od lat wszystkie elementy festiwalowej układanki pasowały naprawdę dobrze - od papieru w toi-toiach (przepraszam) przez food tracki i wolny wybór jedzenia i alkoholu, ale ja i tak byłam kierowcą przez cały festiwal, więc wszystko mi jedno:), po przerwę, którą robiłam sobie, gdy headlinerzy okupowali główną scenę. Poza występem Jack'a White'a . Wtedy prawie płakałam z radości - jak on gra!!! Uważam, że wyzbycie się tendencji "bicia rekordu" liczby uczestników, a także rozstanie ze sponsorem tytularnym wyszło Open'erowi na dobre. Także estetycznie - plakaty, język komunikacji wizualnej i wygląd scen - to przestało kojarzyć się przede wszystkim z piwem. Festiwal wyładniał, jak nastolatka, która nagle gubi pryszcze i przestaje nosić ubrania niepotrzebnie zakrywające całe ciało.

Open'er Festival 2014. Jack White: nie ma dni, w których nie zajmuję się muzyką >>

Ponieważ festiwal jest dla mnie od 12 lat bardzo intensywną pracą, przyzwyczaiłam się, że nie tu oglądam wymarzone koncerty. Po tylu latach nauczyłam się tym nie przejmować:) Nie zobaczyłam wielu z zaplanowanych, tym bardziej dziękuję Wam za opisy w listach i te na FB! A na niektóre po prostu nie miałam siły - jak Kamp! w nowym secie i ze specjalnymi światłami - miałam wejście do porannego "Zapraszamy do Trójki" . A potem niemal od razu " Radiowy dom kultury ".

Zanim przejdę do tego, co jednak udało mi się zobaczyć i o czym chciałabym napisać, kilka gorzkich słów. Dotyczą one przede wszystkim ułożenia koncertów - tak, wiemy, że koncerty muszą się nakładać, ale czasami chyba zabrakło wyobraźni lub rozeznania, by lepiej pokierować ruchem publiczności... W jakim celu nakładać Zamilską na Phoenix? Czy roztańczeni fani Francuzów nie potańczyliby dalej do muzyki Natalii? Dotyczą także ulokowania scen - przede wszystkim Alter Stage. Naprawdę trzeba stawiać scenę gdzieś kątem, nieomal pod główną i wkładać na nią artystów, których potem scena główna zagłusza? Najbardziej podobało mi się - zmieniając ton - spotykanie wielu ludzi:) To zawsze ciekawe doznanie, zwłaszcza, że wszystkie te spotkania przebiegały w superatmosferze i za każde dziękuję!

Zanim przejdę do tego, co jednak udało mi się zobaczyć i o czym chciałabym napisać, kilka gorzkich słów. Dotyczą one przede wszystkim ułożenia koncertów - tak, wiemy, że koncerty muszą się nakładać, ale czasami chyba zabrakło wyobraźni lub rozeznania, by lepiej pokierować ruchem publiczności... W jakim celu nakładać Zamilską na Phoenix ? Czy roztańczeni fani Francuzów nie potańczyliby dalej do muzyki Natalii? Dotyczą także ulokowania scen - przede wszystkim Alter Stage . Naprawdę trzeba stawiać scenę gdzieś kątem, nieomal pod główną i wkładać na nią artystów, których potem scena główna zagłusza?

Najbardziej podobało mi się - zmieniając ton - spotykanie wielu ludzi:) To zawsze ciekawe doznanie, zwłaszcza, że wszystkie te spotkania przebiegały w superatmosferze i za każde dziękuję!

Artystyczną część festiwalu rozpoczęłam - tradycyjnie - od teatru. "Podróż zimową" Kleczewskiej obejrzałam w wersji ze wszystkimi aktorami...Wstrząsające i bolesne, ale jednocześnie radosne spotkanie. Radość ze względu na język tego teatru, na reakcję publiczności. W sobotę w końcu obejrzałam "Dziady" . Zachwycająca część pierwsza, lekko osiadła część druga. Ponownie zachwyt nad językiem i nad pomysłami Rychcika . Martwy aktor wypowiadający Wielką Improwizację martwego poety...

Przyglądam się rozpisce koncertowej. Widziałam występ Eldo . Instrumenty - żywe. Do pomocy przy mikrofonie Pelson . Podobało mi się takie wykonanie. Na tej samej scenie widziałam później jeden z moich koncertów festiwalu - występ Earla Sweatshirta . Na scenie było ich trzech, wszyscy chwytali za mikrofon, czasami dziko tańczyli. Earl jakby uciekł z rozdania świadectw w szkole... Najważniejsze - jego umiejętności plus muzyka w podkładach - bardzo świeżo, bardzo nowocześnie! Haim i mnie uderzył siłą gitar, Interpol (wywiad jest) wzruszył przebojami, a z Danem Auerbachem nie nagrałam wywiadu - mimo, że się odbył... Dan opowiadał między innymi o swojej babci, która urodziła się przed wojną w Pułtusku, w Polsce straciła całą rodzinę w obozach koncentracyjnych, przez Londyn uciekła do Stanów. Żyje na Brooklynie, ma 98 lat i nadal mówi po angielsku z brytyjskim akcentem! Wielki żal pierwszego dnia - widziałam tylko dwa utwory Żółtych Kalendarzy .

Open'er Festival 2014. Metronomy: udało nam się zrobić karierę >>>

Drugi dzień zapamiętam za sprawą fenomenalnego występu The Afghan Whigs. Ogień w kopytach i superczad! Zrezygnowałam z Darkside dla Rasmentalismu - nie żałuję. Ponownie rap w otoczeniu żywych instrumentów. Duma, czysta duma, z aranżacji, z wykonania! Przez chwilę dzielnie wspierałam We Draw A , którzy na Alter Stage walczyli o życie z Pearl Jamem . Podobał mi się fragment MO . Straciłam Jagwar Ma i (znowu) Jerza Igora ... Średnio podobał mi się Rudimental , za to mam z nimi ciekawą rozmowę o pirackich radiostacjach w Londynie. Czeka na emisję.

Trzeci dzień zaczęłam spotkaniem z Hello Mark - dobrze, choć jeszcze trochę pracy przed nimi:) i Bulbwires - bardzo dobre brzmienie. Ostatnie minuty szału Royal Blood , Foals i Jack White . Na Banks cały czas zdumiewał mnie entuzjazm publiczności. Jakimi to chodzi drogami? Co akurat ją czyni wyjątkową? Ta pelerynka? :)

Były też "niedojazdy". Nie zagrali Chromeo, z powodu choroby wypadli The Dumplings ... Spotkałam Kubę pod sceną, na której mieli grać. Zagrały - w trybie pilnym wezwane - Domowe Melodie. Gdzieś mijam się wewnętrznie z tym zespołem, z tą estetyką, jednak mało mamy w Polsce tak autorskich, dopracowanych i charakternych zespołów! Lekkość, z jaką się poruszają po instrumentach, po nastrojach... Szacunek! Przyjęcie mieli zresztą owacyjne, mam zdjęcie - na nim chłopak w koszulce z trupimi czachami, na głowie ma rogi ukręcone z "trójkowych uszu", a stoi zadowolony na koncercie Domowych Melodii... Ważny był występ Rojka , początkowo niepewny, a na końcu szalony, trzymam konfetti AR dla wnuków :) Chór dzieci i seniorów w "Beksie" - beczałam po prostu. Zacny był Król, zacna Zamilska. Jeszcze kilka piosenek Phoenix i już :)

W tym roku po raz pierwszy byłam w kinie, na "Podejrzany: Ai WeiWei". Jego wystawa tuż obok Davida Bowie, w Berlinie!

Może wystarczy tego sprawozdania, jeszcze kilka Waszych listów:

Dobry wieczór. Słucham właśnie koncertu w Trójce. Wracają wspomnienia. Niezliczona ilość pozytywnej energii i masa uśmiechów. Dziękuję za okazję do powrotu myślami na tegorocznego Open'era:) Pozdrawiam, Piotr

***

Witam

Ciężko mi oceniać cały festiwal, ponieważ obejrzałem tylko piątkowe koncerty, lecz muszę przyznać, że zrobiły na mnie na prawdę piorunujące wrażenie. Był to mój pierwszy Open'er i już wiem, że na sto procent pojawię się tam w przyszłym roku. Klimat, który tam panuje, jest niepowtarzalny i wyjątkowy. Twórczość Foals, w którą wcześniej się nie wsłuchiwałem zaskoczyła mnie w bardzo pozytywny sposób. Koncert Jacka White'a dane było mi spędzić pod samymi barierkami, stojąc dosłownie kilka metrów od tego wspaniałego artysty. Pomimo braku kilku wyczekiwanych przez mnie utworów, śmiało mogę powiedzieć, że był to jeden z najlepszych koncertów, jaki widziałem w życiu.

Pozdrawiam, Maciej

***

Witam!

Łączę się w bólu nieprzeżytych koncertów Jagwar Ma i Warpaint, a najlepiej wspominam magnetyczny koncert Darkside i wyjątkową Lykke Li, która zaskoczyła mnie układem setlisty i alternatywnymi aranżacjami. Pozytywnie wypadła Banks, chociaż w odbiorze przeszkadzały mi czasem zbyt emocjonalne reakcje publiczności. Występy Metronomy, Coldair, Mooryc, Daughter, Jamie xx, The Black Keys i Jacka również zostaną na długo w pamięci :)

Justyna

***

Ten festiwal - już mój 10 - upłynął mi i mojej ekipie w bardzo emeryckim klimacie - bez pędzenia ze sceny na scenę. Nie było konkretnego zespołu który MUSIAŁABYM zobaczyć, więc na luzie planowaliśmy, gdzie dotrzemy. W tym roku zaliczyłam najwięcej pozamuzycznych atrakcji - muzeum, przesympatycznego "Franka", dokument o moich ulubionych The National i "Dziady". Niestety słoma rozwaliła się zanim do niej dotarłam ;(

największe plusy:

- Dyrektor Rojek pod namiotem - fantastyczny koncert, dzieci zakrywające uszy na Beksie - przeurocze, niesamowita wersja "Lekkości". Szkoda że nie łużej, ci którzy mieli pójść na FNM już poszli, mógł grac dalej...

- Pearl Jam - inaczej niż poprzednio, szybciej i głośniej i nie było "Black". Szkoda, że Vedder tak wcześnie zaczął świętować,

- Daughter - klimatycznie, kameralnie, pięknie,

- Haim - zaskoczenie i wulkan energii sióstr,

- Afghan Whigs !!!!! - konkretnie i na temat,

- trójkowe uszy :D

- pogoda :D

minusy:

- tam gdzie nie dotarłam, a potem słyszałam, że było super.

do zobaczenia i usłyszenia za rok :D

basiątko

***

Na Open'erze było cudownie!

Organizacyjnie - bomba!

Największe wrażenie zrobiły na mnie koncerty Pana Artura, Jacka White'a, Foals, a przede wszystkim Bastille.

Była to dla mnie druga edycja i już nie mogę doczekać się kolejnych!

Pozdrowienia z Krakowa,

Jasiek

jesteśmy na FB, do usłyszenia!

Polecane