Patti Smith na OFF Festival 2015!

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Patti Smith na OFF Festival 2015!
To już potwierdzone! Patti Smith zaśpiewa podczas OFF Festival 2015 w Katowicach - powiedział w Trójce Artur Rojek.Foto: Fot.: wikimedia commons, lic. CC, Beni Köhler

Patti Smith gra "Horses" - to będzie jedno z najważniejszych wydarzeń muzycznych tego sezonu. Ale na tym nie kończymy listy dzisiejszych ogłoszeń, od tego kultowego albumu ledwie zaczynamy.

Posłuchaj

Artur Rojek ogłasza w Trójce artystów OFF Festivalu 2015 (GH+/Trójka)
+
Dodaj do playlisty
+

Na OFF Festivalu w sierpniu wystąpią również m.in. Son Lux, Future Brown, Pablopavo, Władysław Komendarek i Decapitated.

- Najważniejszym artystą, którego dziś ogłaszam i ogromnym wydarzeniem w 2015 roku jest Patti Smith. Jestem bardzo dumny, że będzie to miało miejsce na OFF Festivalu. To artystka niezwykła, legendarna, taka, która wpłynęła na rozwój muzyki w ogromny sposób. Patti Smith zagra na OFF Festivalu swój kultowy, debiutancki album pt. "Horses", który obchodzi w tym roku swoje 40-lecie - mówił w Trójce dyrektor katowickiego festiwalu Artur Rojek.

Artur Rojek i pierwsze ogłoszenia OFF Festival 2015>>>
Patti Smith gra „Horses“

Tej pani przedstawiać nie trzeba. Podobnie jak jej wydanego przed czterdziestu laty debiutu „Horses”, który Patty Smith zagra na OFF Festivalu w całości, od pierwszego do ostatniego dźwięku! Wyprodukowana przez Johna Cale’a płyta nie tylko zapoczątkowała karierę najwspanialszej poetki rock’n’rolla, ale stała się jednym z filarów rodzącego się właśnie punk rocka. Nie ma takiego zestawienia albumów wszech czasów, w którego czołówce nie znaleźlibyśmy „Horses”, trudno policzyć artystów przyznających się do inspiracji tym materiałem. To będzie wydarzenie bez precedensu - w Katowicach spotkamy się z żywą historią muzyki.


Pablopavo i Ludziki
Pablopavo gościł już na OFFie, ale choć było to zaledwie kilka lat temu, zdążył już od tamtej pory nagrać kilkanaście nowych płyt. Sam, z Ludzikami, z Vavamuffin, ze Zjednoczeniem, jako gość w najróżniejszych składach… Trudno na rodzimej scenie znaleźć artystę bardziej pracowitego, wszechstronnego, a przy tym niezmiennie dbającego o jakość tego, co robi. Miniony rok był czasem absolutnej dominacji Pablopavo. „Polor” nagrany z Ludzikami i samotne „Tylko” zasłużenie znalazły się na szczycie płytowych podsumowań sezonu, czego zwieńczeniem było przyznanie artyście Paszportu Polityki. Ale żeby było jasne – zaprosiliśmy go na OFFa parę tygodni wcześniej ;)


Władysław Komendarek
Wiemy, że nie powinno się oceniać ludzi po wyglądzie, ale fakt, że Władysław Komendarek łączy image guru tajemniczej sekty z wizerunkiem szalonego naukowca, znajduje odbicie w jego muzyce. Hippisowska wręcz, psychodeliczna wolność ściera się u niego z matematyczną dyscypliną futurystycznych wizji i syntetycznych brzmień. Popularność zdobył dzięki grze w progrockowej formacji Exodus, ale jego późniejsze eksperymenty, w tym muzyka teatralna i filmowa, sprawiają, że dzisiaj Komendarek to nie tylko nazwisko wizjonera i pioniera polskiej elektroniki, ale wręcz osobny gatunek muzyki.


Son Lux
Przynależności gatunkowej muzyki tworzonej przez Ryana Lotta, bo tak naprawdę nazywa się Son Lux, nie sposób jednoznacznie określić. To songwriter na miarę XXI wieku, korzystający z wszystkich dostępnych środków, by osiągnąć cel. I trzeba przyznać, że jest bardzo skuteczny, niezależnie od tego, czy mówimy o intymnych i monumentalnych zarazem pieśniach, łączących hymniczność folku z avanthopowymi brzmieniami, czy o jego muzyce filmowej (m.in. „Looper”). Jeśli klasie artysty świadczy towarzystwo, wystarczy powiedzieć, że Ryan ma na koncie współpracę m.in. z Sufjanem Stevensem, Richardem Perrym (Arcade Fire) i Lorde. A jeśli koncerty – sami zobaczycie…


Future Brown
Pierwszy człon nazwy tego kolektywu mówi wszystko – tak brzmi muzyka przyszłości. Natomiast nazwiska artystów wchodzących w jego skład wszystko wyjaśniają: jeżeli za wspólny projekt wzięli się Fatima Al-Qadiri, J-Cush oraz didżejski duet Nguzunguzu (czyli Asma Maroof i Daniel Pineda), efekt musiał być oryginalny i intrygujący. Nic dziwnego, że kontrakt do podpisania podsunęli im natychmiast bossowie Warp Records, która pod koniec lutego wyda pełnoczasowy debiut Future Brown. Czekamy niecierpliwie.
Innercity Ensamble
To nie jest zespół. To idea łącząca siedem indywidualności, które czasem, na scenie, na krótko stają się zespołem – i dobrze wam radzimy: lepiej przy tym być! Muzycy znani z takich grup i projektów jak HATI, Sing Sing Penelope, Ed Wood, Stara Rzeka, czy Dwutysięczny pod wspólnym szyldem Innercity Ensemble dają się ponieść rwącemu strumieniowi improwizacji, który wiedzie ich od jazzu, przez noise i kraut rock, po transowe nawiązania do eksperymentującej elektroniki. Warto popłynąć z nimi.
Decapitated
Jeden z najważniejszych polskich zespołów metalowych, dowodzony przez Vogga, fenomenalnego gitarzystę znanego również z grup Lux Occulta i Vader. Chwaleni za oryginalne podejście do death metalu, zadebiutowali jako nastoletni młodzieńcy w barwach kultowej wytwórni Earache, tej samej, która dała światu Napalm Death czy Morbid Angel. Zjeździli już ze swoją muzyką cały świat, by wreszcie – w ramach trasy promującej najnowszy album „Blood Mantra” – dotrzeć na OFF Festival.
The Budos Band
Perła w katalogu kultowego nowojorskiego labelu Daptone. Instrumentalna formacja, zdominowana przez szalejące dęciaki, która w sobie tylko właściwy sposób łączy afro-beatową euforię, jazzowe improwizacje i funkowy puls. Oraz ciężar i intensywność heavy metalu. Tak, to naprawdę możliwe, posłuchajcie tylko „Burnt Offering”, ich najnowszego albumu. Albo podejdźcie pod scenę na ich koncercie w Katowicach.
Peaking Lights
Nie takie znowu stare, dobre małżeństwo z Ameryki. Aaron Doyes i Indra Dunis muszą się bardziej niż lubić, bo ich radosna, roztańczona psychodelia to rzecz, której nie da się udawać. To euforyczna muzyka domowej roboty, niedoskonała, ale mimo to – a może nawet głównie dlatego – prawdziwa i hipnotyzująca. Kontrakt z Domino i liczne koncerty na całym świecie dowodzą, że nie tylko my im wierzymy.
Selvhenter
To jeszcze jazz czy już jazzgot? Nie dajcie się zwieść pozorom – miłe, uśmiechnięte Dunki ze sceny spuszczą wam taki łomot, że zapomnicie, jak się nazywacie. Idąc w ślady The Thing czy awangardzistów z Japonii ten żeński kwintet pompuje we freejazzową swobodę noise’owe umiłowanie hałasu i metalową bezkompromisowość. Zdawać by się mogło, że ich wydana w grudniu 2014 roku płyta "Motions of Large Bodies" nie pozostawia wiele miejsca na podkręcenie tempa i radykalizację brzmienia, a jednak na koncertach Selvhenter jest jeszcze bardziej bezkompromisowy.

***

Tytuł audycji: "Gh+"
Autor: Grzegorz Hoffmann
Gość: Artur Rojek
Data emisji: 09.02.2015
Godzina emisji: 19.05

(mat. promocyjne,fbi)

Polecane