Tomasz Sikorski. Ryzyko do końca
2021-05-05, 23:05 | aktualizacja 2021-05-06, 11:05
Są ludzie, którzy żyją zawsze na krawędzi ryzyka. Niebezpieczne może być igranie – jak niegdyś w PRL-u – z polityką, władzą i systemem socjalistycznym. Ryzykowne może być uprawianie street artu, zwłaszcza w czasach, kiedy uważany jest za wandalizm. Wreszcie, styl i sposób życia też może na co dzień zagrażać zdrowiu.
26 kwietnia br. zginął w wypadku Tomasz Sikorski, artysta intermedialny, performer, pedagog, współtwórca i kierownik Pracowni Dziekanka; jeden z polskich pionierów i propagator graffiti i street artu. Wszystkie jego działania cechowała odwaga granicząca z brawurą. Przełamywał granice gatunków, inspirował, edukował. Zginął też w sposób "ekstremalny": w wypadku rowerowym.
Posłuchaj
Pracownią Dziekanka Tomasz Sikorski kierował w latach 1979-1987. Co ją wyróżniało? – Poczucie wolności. O tym zresztą bardzo często Tomek mówił: opowiadał, jak można wspólnie żyć w zgodzie, w poszanowaniu różnych postaw. A jednocześnie w poczuciu wielkiej wspólnoty i intelektualnego i duchowego wysiłku – mówi historyk sztuki i kurator dr Joanna Kiliszek, która w latach 1987-1992 wraz z Andrzejem Rosołkiem prowadziła Pracownię Dziekanka.
Tomasz Sikorski No Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie/YouTube deiner alexander rubio quintero
– Tomek do Dziekanki trafił na zaproszenie Wojciecha Kurkowskiego i wtedy zaczęła się podróż "czułego galerzysty": artysty awangardowego, neoawangardowego, który jednocześnie z ogromną siłą i chęcią pokazywał innych. To nie były tylko sztuki wizualne, performance, ale także muzyka, która odgrywała tutaj ogromną rolę. Często w piwnicy Dziekanki gościły takie grupy jak TZN Xenna, SS-20, czyli późniejszy Dezerter, Izrael – wylicza.
W roku 1987 Tomasz Sikorski przestał kierować Dziekanką i wyjechał na rok do USA. Co się stało, jaki był powód tej decyzji? – Tomek zawsze był wielkim podróżnikiem i ruch, przemieszczanie się między światami, odgrywały w jego życiu wielką rolę. W czasie kierowania Dziekanką trzykrotnie wyjeżdżał do Stanów Zjednoczonych z wykładami. Myślę, że ta trzecia podróż to było swoiste pożegnanie z tym miejscem i rozpoczęcie nowego etapu. Co w jego przypadku oznaczało malowanie i wykładanie – tłumaczy dr Kiliszek.
Tomasz Sikorski. Premiera książki "Graffiti w Polsce 1940-2010"/YouTube cezary ciszewski
- Poznałem Tomka dość późno, w roku 2010, przy okazji pisania książki "Polski street art". Wszyscy dość jednoznacznie wskazywali na niego jako pioniera polskiego street artu, jedną z osób, która to robiła najwcześniej, już w połowie lat 80. – wspomina Marcin Rutkiewicz, niezależny kurator, znawca graffiti i street artu, wydawca. – Genezą był pobyt w Stanach Zjednoczonych, gdzie Tomek pierwszy raz zetknął się z artystyczną twórczością uliczną: nie tylko graffiti czy writingiem, ale też z działaniami, które czerpały z energii nielegalnego graffiti ulicznego, ale były działaniami już o charakterze artystycznym – wskazuje.
Marcin Rutkiewicz. Premiera książki "Graffiti w Polsce 1940-2010"/YouTube cezary ciszewski
– Przede wszystkim jednak przywiózł świadomość, że istnieje taka dziedzina sztuki jak street art. Że to jest osobny przedmiot i jego wyróżnikiem jest przestrzeń, w jakiej powstaje ta sztuka, czyli ulica. A także pewna jej oddolność, nielegalność i w tym sensie – autentyczność – wskazuje Marcin Rutkiewicz. Tomek był tym tak zachwycony, że w USA natychmiast zaczął wycinać szablony i odbijał je na ulicy. Potem tutaj, w Polsce, jako naprawdę jeden z kilku pierwszych twórców, ale na pewno jako pierwszy ze świadomością, że tworzy street art, wyszedł na ulicę i malował graffiti szablonowe – dodaje.
Tomasz Sikorski, FREE ENERGY – spot reklamujący wystawę/YouTube Mazowieckie Centrum Sztuki Współczesnej "Elektrownia" w Radomiu
***
Tytuł audycji: Klub Trójki
Prowadzi: Monika Małkowska
Goście: dr Joanna Kiliszek (historyk sztuki i kurator prowadząca instytucje kultury w Polsce i za granicą), Marcin Rutkiewicz (niezależny kurator, znawca graffiti i street artu, wydawca)
Data emisji: 06.05.2021
Godzina emisji: 22.05
pr