Strzyczkowski i Cichocki poskromili oceany: to zabawa wysokiego ryzyka

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Strzyczkowski i Cichocki poskromili oceany: to zabawa wysokiego ryzyka
Kuba Strzyczkowski na pokładzie jachtu Delphia Trójka Foto: Marcin Łukawski

- Samotnik w łódce jest kimś, kto na lądzie może być głuchy, ale na morzu staje się wyczulony na najdrobniejsze dźwięki i natychmiast je rozpoznaje. Pojawienie się nowego sygnału budzi natychmiastowy niepokój - wspominał w "Klubie Trójki" rejs przez Atlantyk Kuba Strzyczkowski.

Posłuchaj

Strzyczkowski i Cichocki poskromili oceany: to zabawa wysokiego ryzyka (Klub Trójki)
+
Dodaj do playlisty
+

Kuba Strzyczkowski, który w ubiegłym roku przepłynął samotnie Atlantyk, oraz Tomasz Cichocki, Żeglarz Roku 2012, który opłynął samotnie kulę ziemską bez zawijania do portu (poza konieczną naprawą steru w RPA), a swoje przygody opisał w wydanej właśnie książce pt. "Zew oceanu", opowiadali o swoich morskich przeżyciach w Trójce.

- Warunki wietrzne podczas mojego rejsu zmieniały się, ale nie było sztormów - mówił Kuba Strzyczkowski. - Najsilniejsze wiatry, które zanotowałem, nie sięgały siedmiu w Skali Beauforta, więc były to warunki znacznie bardziej przyjazne od tych, które panowały podczas rejsu Tomka Cichockiego - dodawał Kuba Strzyczkowski.

- 12 w Skali Beauforta,to odpowiednik 63 węzłów, czyli mniej więcej 63 mil na godzinę - wyjaśniał kapitan Tomasz Cichocki. - Ja pływałem przy wiatrach o sile 80 węzłów, czyli gdzieś daleko poza skalą. Wtedy nie widzimy już gdzie jest ocean, a gdzie powietrze - opisywał żeglarz. - Wygląda to jak jedna wielka ściana wody lecąca na jacht. Dzisiaj chwalę się tym, że pływałem w takich warunkach - dumnie podkreślał Cichocki i dodawał, że chętnie powtórzy takie doświadczenie. - Wypływając w tego typu rejs, musimy założyć, że to zabawa wysokiego ryzyka, i cały czas uważać - mówił kapitan Cichocki.

Jego zdaniem ważne jest oswojenie lęku, który przez cały czas nam towarzyszy. - Musimy pamiętać też, żeby nie popadać w rutynę i zachować maksymalne środki bezpieczeństwa, bo to gwarantuje ewentualny, szczęśliwy powrót do portu - dodał.

Kuba Strzyczkowski barwnie opisywał mrożące krew w żyłach chwile na jachcie. - U wybrzeży Afryki przez cztery czy pięć godzin moim śladem płynęła jednostka, która nie wysłała sygnału rozpoznawczego - opowiadał dziennikarz. - Skojarzenie było jednoznaczne: piraci!

Strona rejsu Kuby Strzyczkowskiego >>>

Pogromcę Atlantyku i Pogromcę Trzech Oceanów w Klubie Trójki przepytał Szczur Lądowy - Jerzy Sosnowski.

Zapraszamy Państwa do wysłuchania opowieści o niezwyczajnym szaleństwie mierzenia się z ryzykiem, groźną naturą, własnymi słabościami i bardzo, bardzo wielką ilością wody…

Audycji "Klub Trójki" można słuchać od poniedziałku do czwartku o godzinie 21.00.

Polecane