Pełna wolność. Początki Formacji Nieżywych Schabuff

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Pełna wolność. Początki Formacji Nieżywych Schabuff
Koncert Formacji Nieżywych Schabuff z Orkiestrą Symfoniczną Filharmonii Częstochowskiej pod dyrekcją Tomasza Chmiela. Koncert odbył się z okazji 25-lecia działalności zespołu. Na zdjęciu wokalista grupy Olek KlepaczFoto: PAP/Waldemar Deska

- Gdy okazało się, że jest szansa na nagranie płyty, to była rzecz na tyle abstrakcyjna, że kompletnie nie wiedzieliśmy, jak do tego podejść - wspomina Olek Klepacz, lider Formacji Nieżywych Schabuff.

Posłuchaj

Fascynujące początki Formacji Nieżywych Schabuff (Historia pewnej płyty/Trójka)
+
Dodaj do playlisty
+

- Była to zupełnie niesamowita historia. Graliśmy próby na instrumentach, które tak naprawdę nie istniały. Jacek miał Casio PT-80, czyli zwiastun nowej technologii, Wojtek zaś gitarę Jola 22. Ja grałem na Casio, Jacek podśpiewywał, a to wszystko odbywało się w oparach terpentyny i głównego świata, w którym był Jacek, czyli świata obrazów i malowania - mówi Olek Klepacz.
Jak dodaje, mieli oni wówczas 16-17 lat i wszyscy w tamtym czasie zakładali zespoły, szukając możliwości wyrzucenia z siebie tego, co w nich siedziało. - Chodziło o wypowiedź w pełni świadomą, a nie krzyczenie na barykadach. To nam się nigdy nie udawało w sposób autentyczny, mieliśmy zbyt duży dystans do tego wszystkiego, nawet mimo młodego wieku. Abstrakcja, surrealizm, sama nazwa Formacja Nieżywych Schabuff była pojemna i nic nie mówiąca. Mieliśmy pełną wolność, którą do dziś sobie bardzo cenię - opowiada o początkach grupy Olek Klepacz.

Jacek Pałucha, pierwszy wokalista i lider FNS przyznaje, że we wspomnianych czasach wstyd było nie mieć zespołu. - Trzeba było grać, by jakoś wyglądać towarzysko. Nie grali tylko słabsi goście - zaznacza.

Na początku maja 1986 roku, kilka dni po wybuchu w Czarnobylu, FNS miała wystąpić w Warszawie. - Katastrofa nastąpiła na chwilę przed naszym koncertem, a chmura miała iść w tych dniach na Warszawę. Nie mogliśmy jednak powiedzieć, że nie gramy - komentuje Pałucha i dodaje, że przyjechali do stolicy zagrali przyzwoity koncert.

Występ ten odbył się w warszawskim Remoncie. Na basie grał Jacek "Koniu" Śliwczyński, ówczesny basista T.Love. - Pamiętam, że strasznie zjechał perkusistę Roberta Bieleckiego mówiąc, że to pierwszy i ostatni koncert, który gra z grupą. Bielecki bardzo się wówczas zawziął i zaczął trenować - opowiada dziennikarka Anita Bartosik. Jak dodaje Jacek Pałucha, był to pierwszy koncert Roberta, do którego przygotowywał się on, grając na... poduszkach.

Dziennikarka wspomina, że w skład dopiero formującej się grupy wchodzili koledzy z częstochowskich szkół: liceum plastycznego, IV i II liceum ogólnokształcącego. - Pamiętam pierwsze próby w 1982 roku u dziadka Leona Mrożka w Hiroszimie, czyli na strychu, na którym ludzie z liceum plastycznego wynajmowali stancje. Tam działy się różne ciekawe rzeczy - opowiada dziennikarka.

Muzyka >>> Posłuchaj na moje.polskieradio.pl

Zapraszamy do wysłuchania historii powstawania debiutanckiej płyty zespołu Formacja Nieżywych Schabuff - "Wiązanka melodii młodzieżowych". Gośćmi programu byli: Jacek Pałucha - pierwszy wokalista i lider grupy, aktualny frontman zespołu Olek Klepacz oraz dziennikarze - Anita Bartosik i Marek Niedźwiecki.

"Historię pewnej płyty" poprowadził Tomasz Żąda.

(sm/mk)

Polecane