Publicyści: skoro nie ma kryzysu, po co nowelizacja budżetu i reforma OFE?
2013-09-04, 09:09 | aktualizacja 2013-09-04, 11:09
Według gości Trójkowej audycji "Komentatorzy" premier wybrał najgorszy możliwy moment na ogłoszenie końca kryzysu. Ich zdaniem optymizm jest potrzebny, ale nie może być irracjonalny.
Posłuchaj
Zdaniem Zofii Wojtkowskiej z tygodnika "Wprost", premier wypowiedział te słowa w bardzo niefortunnym momencie.
- Powiedział to tydzień po tym, jak Sejm z uwagi na kryzys znowelizował budżet. Gratulacje za takie teksty, w takiej sytuacji. Premier ma taki zwyczaj, że w Krynicy mówi dużo. Pamiętamy jak zapowiedział w Krynicy, że w 2011 r. wejdziemy do euro - skomentowała w Trójce.
Dodała, że być może premier chce budować dobry wizerunek Polski na arenie międzynarodowej, ale gdy przez ostatnie miesiące mówi się tylko o tym, że "kryzys kompletnie zamotał nasze finanse publiczne", to tego typu optymistyczne osądy są wygłaszane trochę na wyrost.
Bogumił Łoziński z "Gościa Niedzielnego" także podkreślił, że słowa premiera padły w niewłaściwym momencie. - Jeśli 3 września skończył się w Polsce kryzys, to może dziś okaże się, że nie ruszamy OFE - stwierdził. - W kurorcie Krynica być może premier pije z jakiegoś dobrego źródła i ma zawsze dobry nastrój - żartował Łoziński. Zaznaczył, że jego zdaniem wystąpienie premiera miało charakter czysto polityczny i służyło podniesieniu wyników w sondażach. Według Łozińskiego może się to obrócić przeciwko premierowi, podobnie jak wybory szefa Platformy Obywatelskiej.
Zofia Wojtkowska zwróciła uwagę na to, że rząd powinien dawać Polakom nadzieję, by uniknąć paniki i masowego ograniczenia konsumpcji, ale optymizm ma jej zdaniem swoje granice. - To co mówi premier jest śmieszne w kontekście tego co robi - uznała.
Rozmawiała Maja Borkowska.
bk