Jan Wołek nadal nie wie, kim będzie, jak dorośnie

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Jan Wołek nadal nie wie, kim będzie, jak dorośnie
Foto: Trójka/Andrzej Bołdaniuk

- Nie lubię słuchać swoich piosenek, natomiast bardzo lubię słuchać cudzych, bo wtedy dopiero widać, jaki jestem dobry - mówił w "Biurze Myśli Znalezionych" Jan Wołek.

Posłuchaj

Jan Wołek w Biurze Myśli Znalezionych/Trójka
+
Dodaj do playlisty
+


Inni mówią o nim, że jest artystą renesansowym, człowiekiem o ogromnej wrażliwości i powłóczystej inteligencji. On sam zastrzega, że jeszcze nie wie, kim będzie, gdy dorośnie. A że ma wiele talentów, przed laty na swojej wizytówce przedstawił się jako sztuk-mistrz.
Jan Wołek - poeta, pisarz, malarz i satyryk odpowiadał na pytania zaproszonych gości – Grażyny Torbickiej, Andrzeja Poniedzielskiego i Jerzego Satanowskiego. W programie usłyszeliśmy również Piotra Machalicę, który na scenie Muzycznego Studia Polskiego Radia im. Agnieszki Osieckiej zaśpiewał piosenki z tekstami bohatera wieczoru.

Poeta wyjaśnił też, co wspólnego z jego narodzinami miał hydraulik pracujący w jednym z warszawskich szpitali. - Wprawdzie słabo pamiętam tę niedzielę, kiedy się urodziłem, ale opowiedziała mi o niej matka - mówił Jan Wołek, bohater audycji Biuro Myśli Znalezionych. - Kiedy matka znalazła się już w szpitalu, personel zajęty był przyjmowaniem innego porodu - opowiadał Jan Wołek. - Matka czekała, aż się ktoś zajmie jej przypadkiem, ale doczekała się tylko wizyty hydraulika, który w czerwcowy wieczór nagle musiał zająć się naprawą szpitalnego kaloryfera - z uśmiechem opisywał absurdalną sytuację Wołek. – Hydraulik śmiało zachęcał matkę, żeby parła i zanim przyszli lekarze całą sprawę załatwił sam - podsumował.

Gość Trójki przyznał, że kiedyś, w dzieciństwie nie potrafił wymówić dwóch słów: bajadera i szczęście. - Jak ojciec wysyłał mnie do cukierni po ciastka i zamawiał dwa pączki, dwie rurki, dwa ptysie i dwie bajaderki, to ja wracałem i mówiłem: tych ostatnich nie było - wspominał poeta.

Nieumiejętność wymówienia słowa "szczęście" wiązało się z tym, że mały Jan Wołek także rzadko się śmiał. - Uważałem, że śmiech na mojej twarzy jest zbędną manifestacją tego, że zrozumiałem dowcip - przyznawał.

Obejrzyj inne spotkania w "Biurze Myśli Znalezionych" >>>

W rozmowie z Marcinem Zaborskim Jan Wołek zdradził jaki znalazł sposób na radzenie sobie z nieszczęściem. Spróbował przekonać, że najbardziej twórczą porą roku jest nie wiosna czy lato, ale jesień.

Zapraszamy do zobaczenia nagrania wideo "Biura Myśli Znalezionych" z Janem Wołkiem.

Polecane