Na pytanie: a Ty wciąż jesteś w Radiu? odpowiadam niezmiennie: tak, od ponad... 30 lat, bo nic innego nie potrafię robić, ale to nie do końca prawda - raczej nic innego nie lubię robić.
Do Radia trafiłam najpierw na ul. Myśliwiecką: przez dwa lata odwiedzałam Teatr Polskiego Radia, gdzie zbierałam materiały do pracy magisterskiej (na Wydziale Filologii Polskiej UW) nt. specyfiki słuchowiska oryginalnego.
W tym samym czasie Marek Orzechowski (późniejszy wieloletni korespondent TVP w Bonn) zaprosił mnie do pracy w Centralnym Studiu Radiowym Uniwersytetu Warszawskiego, bo odkrył, że mam... radiowy głos.
To mi dało nieco do myślenia, w efekcie tuż po studiach i po półrocznym stażu w Komitecie ds.Radia i Telewizji trafiłam do radiowej Jedynki.
Przez pierwsze 10 lat byłam po kolei: reporterką, współautorką i w końcu prowadzącą Magazyn "Z kraju i ze świata", a że, pomimo filologicznego wykształcenia, miałam skłonności do konkretów (specjalizowałam się w tym czasie w tematyce naukowej i ekonomicznej - tu kłaniam się panu od matematyki, profesorowi Biruli), to dostrzegli mnie koledzy z Radia Biznes - pierwszej audycji o gospodarce rynkowej na antenie Programu I Polskiego Radia (wystartowała we wrześniu 1989 roku) i zaprosili do swojego grona - gdzieś w połowie 1991 roku.
Od tej pory, obecnie w audycjach: "Biznes jedynce", staram się mówić prostym językiem o trudnych sprawach i nie zgadzam się z opiniami, że Polacy muszą zrozumieć, ile i dlaczego kosztuje życie i jego przyjemności i jak na to zarobić, dlaczego i jak trzeba oszczędzać na przyszłość i jak nie dać się oszukać różnym firmom, które namawiają nas na swoje usługi – sądzę, że to raczej my dziennikarze ekonomiczni musimy im pomóc to wszystko zrozumieć (bo nauczki na własnych błędach są zbyt kosztowne) – tak przynajmniej rozumiem misję radia publicznego.
Staram się więc "robić swoje" niezależnie od zmian, które dzieją się w polityce, a najbardziej sobie cenię wierność słuchaczy, którzy niezmiennie od wielu, wielu lat darzą Polskie Radio ogromnym zaufaniem.
Akumulatory ładuję zwykle w mazurskim siedlisku pod Mikołajkami, zbudowanym wspólnie z najbliższymi - od gołej ziemi po dach i ogród.
Największą słabość mam oczywiście do moich córek, które wdrażają teraz w dorosłym życiu to wszystko, o czym słuchały wcześniej w Radiu w audycjach o biznesie ale z czasem, to ja się staję ich uczennicą.
Dodam, że mają wspaniałego ojca, dla którego zwykle mam za mało czasu, za to zawsze rozpuszczam nasze kochane psisko - biszkoptowego labradora , Axelka.
Kiedy Ci źle "do serca przytul psa" , jak śpiewał niezapomniany Jan Kaczmarek - polecam na stresy i wszelkie niepogody.