Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Kamila Kolanowska 12.12.2011

Droga do Białołęki

Wsadzili nas do kibitki, samochód był okratowany, bez okien i tak spekulowałem, w która stronę jedziemy, czy na wschód czy na zachód, i po słońcu mówiłem kolegom, że raczej jedziemy na północny-zachód.

Odetchnąłem z ulgą, że nie na Syberię, a mieliśmy takie doświadczenia rodzinne, człowiek był trochę uczulony, nazwijmy to i po drodze pamiętam, kolega, który miał złamana nogę to ja wziąłem jego kulę i przywiązałem do niej polską flagę, wystawiłem ją przez okno, przez szyber dach, i tak jechaliśmy…

Gabriel Janowski

Wylądowałem w suce, w której wszyscy zaczęli się przedstawiać, usłyszałem nazwisko Kuroń. Siedział koło mnie, on się okazał wielkim, zwalistym chłopem. Jeszcze takie nazwisko zapamiętałem Strachalski Krzysztof – pracownik naukowy z Politechniki Warszawskiej. Był prawie na golasa, w szlafroku i kąpielówkach, młody człowiek, podobno jak po niego przyszli to żona była tuż przed rozwiązaniem i walkę tam stoczył, szafą zastawił drzwi, ale się włamali łomem i w zemście zabrali go w szlafroku… I w takim towarzystwie dojechaliśmy z komendy na Bielanach do Białołęki.

Witold Chodakiewicz

Zawieźli mnie do Pałacu Mostowskich do Komendy Stołecznej MO, tam próbowali mi jakiś papier dać do podpisania, że przyjmuję do wiadomości, że jest wojna. A ja odpowiedziałem, że nic nie przyjmuję i niczego nie podpiszę. Wsadzili mnie do celi z bandytami, zabójcami i oni mnie namawiali: daj spokój, weź to podpisz, po co masz tu z nami siedzieć, zawiozą cię do swoich, będziesz miał jedzenie, papierosy. I to jest jeden jedyny dokument, który ja podpisałem, że przyjmuję do wiadomości, że jest stan wojenny.

Piątego dnia o trzeciej nad ranem wsadzili mnie do suki, zatrzymali się koło parku przy cytadeli i rozkuł mnie jeden, a pijani byli wszyscy, butelki się walały po podłodze, rozpiął mi kajdanki i mówi "wypierdalaj". A ja na to, że jakbym chciał wypierdalać to bym się nie dał złapać. A dlaczego ty mi każesz uciekać? Bo jak cię postrzelimy to dostaniemy po 7 dni urlopu.

Tak trafiłem do Białołęki. I się zaczęła balanga w Białołęce. Koledzy, gorzała, papierosy…

Adam Grzesiak

tagi: