Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Trójka
Krzysztof Czaja 05.11.2021

Tęgie mózgi na obczyźnie. Polscy naukowcy z czasów II wojny światowej

Nowoczesny wykrywacz min, antena pozwalająca na namierzanie niemieckich U-Bootów i kluczowy wkład w skonstruowanie pierwszej na świecie bomby wodorowej – to tylko niektóre z osiągnięć polskich naukowców, którzy po II wojnie światowej w znacznej większości nie wrócili do ojczyzny z obawy przed czekającymi ich tu prześladowaniami. O ich losach opowiadał w "Klubie Trójki" prof. Bolesław Orłowski z Instytutu Historii Nauki Polskiej Akademii Nauk.

Według ewidencji na dzień 1 stycznia 1944 roku w samej tylko Wielkiej Brytanii przebywało prawie 6 tysięcy polskich naukowców inżynierów, z czego niecałe 5 tysięcy pracowało w siłach zbrojnych. Wśród mieszkających na obczyźnie Polaków, którzy wnieśli intelektualny wkład w zwycięstwo aliantów w II wojnie światowej, był wyjątkowo zdolny konstruktor broni Jerzy Podsędkowski. – Skonstruował m.in. działko przeciwlotnicze Polsten, które było podobne do Boforsy, tylko że miało chyba 125 części zamiast 300, czyli było tańsze i prostsze w obsłudze. Konstruował też półautomatyczne pistolety maszynowe, które do dziś są wzorem dla konstruktorów m.in. z Czech i Izraela – mówił prof. Orłowski.


Posłuchaj
47:26 PR3 2021_11_04-21-09-09 klub trójki orłowski.mp3 Polscy naukowcy w opowieściach prof. Bolesława Orłowskiego (Klub Trójki)

Wykrywacze min i łodzi podwodnych

Innym ważnym wynalazcą tamtego okresu był Józef Kosecki, twórca skutecznego wykrywacza min. – On już przed wojną w Warszawie przemyśliwał o tym wykrywaczu, ale ostatecznie skonstruował go w Szkocji w 1941 roku. Tego urządzenia użyto po raz pierwszy w czasie ważnej bitwy pod El Alamein w Afryce w listopadzie 1942 roku. Wykrywacze Koseckiego były ośmiokrotnie bardziej wydajne od tych, które wcześniej stosowała armia brytyjska, która wprowadziła je do swojego stanu posiadania i używała, po nieznacznych modyfikacjach, aż do 1995 roku – opowiadał rozmówca Wojciecha Reszczyńskiego.

Z kolei inny Polak, Wacław Struszyński, wymyślił antenę pozwalającą wykrywać niemieckie łodzie podwodne, tzw. U-Booty. – Wyprodukowano dwa i pół tysiąca takich anten i umieszczono je na okrętach eskortujących konwoje, żeby lokalizować U-Booty, gdy w wynurzeniu rozmawiały z bazą na określonych częstotliwościach – tłumaczył gość "Klubu Trójki".

Emerytowany hodowca pieczarek 

Ciekawa jest historia urodzonego w Wiskitkach pod Łodzią Rudolfa Gundlacha, wynalazcy peryskopu odwracalnego, który był produkowany we Lwowie od 1938 roku, a następnie został opatentowany we Francji oraz Wielkiej Brytanii. Armie obu krajów używały tego peryskopu w działaniach wojennych. Sam wynalazca po zakończeniu wojny wystąpił do francuskiego sądu o przyznanie mu wynagrodzenia z tytułu praw patentowych, za które ostatecznie otrzymał ponad 90 milionów franków. – Musiał oczywiście zapłacić podatki i koszty sądowe, więc zostało mu 17 milionów franków, za które kupił posiadłość pod Paryżem, gdzie hodował pieczarki do 1957 roku, kiedy zmarł – opowiadał prof. Orłowski.

Wśród tych, którzy po wojnie nie wrócili do Polski, był też pochodzący ze Lwowa Stanisław Ulam, naukowiec biorący udział w projekcie "Manhattan", w wyniku którego Amerykanie skonstruowali pierwszą bombę atomową. Polak przyczynił się też w dużym stopniu do powstania bomby wodorowej w 1952 roku. – Znalazł jakiś błąd w rachunkach i go naprawił, dzięki czemu Edward Teller, imigrant z Węgier, który prowadził cały zespół, doprowadził do zbudowania tej bomby.

Gęś w służbie nauki 

Lwów stanowił centrum myśli naukowej międzywojennej Polski. W tamtejszej kawiarni "Szkockiej" spotykały się najtęższe mózgi, by dyskutować o matematycznych zagadnieniach. – Przy tych rozmowach o matematyce i rozwiązywaniu różnych problemów oni sporo popijali, a ponieważ na ogół zapisywali wyniki na blatach, które potem zmywano na koniec dnia, potrzebne stało się zakupienie książki, do której mogli się wpisywać.

Z pomocą przyszedł zakupiony przez żonę Stefana Banacha, Łucję, zeszyt, w którym naukowcy i studenci w latach 1935-41 zapisywali zagadnienia matematyczne wymagające wyjaśnienia. Został on później wydany jako tzw. Księga Szkocka, a za rozwiązanie przedstawionych tam problemów były wyznaczone nagrody. – Ktoś obiecał jako nagrodę żywą gęś i pewnego razu jakiś szkocki – nomen omen – matematyk przyjechał do Warszawy odebrać należną mu gęś – snuł swą opowieść prof. Orłowski.

***

Tytuł audycji: Klub Trójki
Prowadzi: Wojciech Reszczyński
Gość: Prof. Bolesław Orłowski (Instytut Historii Nauki Polskiej Akademii Nauk)
Data emisji: 4.11.2021
Godzina emisji: 21.09

kc