Dlatego ruszając w dłuższą trasę zimą, dobrze jest tego przypadku uniknąć lub przynajmniej się nań odpowiednio przygotować. Jakież to mogą być przypadki? Beztroska jazda autostradą w każdej chwili może zakończyć się postojem w kilometrowym korku spowodowanym wypadkiem. Można na odludziu wpaść w poślizg i wylądować w rowie. Może też zdarzyć się awaria, która nas unieruchomi z dala od ludzkich osiedli. W takich miejscach różnie też bywa z zasięgiem sieci komórkowej. Konieczne będzie długie oczekiwanie przy unieruchomionym aucie w mroźny dzień (lub noc!). Możliwe, że piesza wędrówka do najbliższych zabudowań. W lekkim biurowym stroju w takich warunkach będziemy kompletnie nieprzystosowani, a po chwili okaże się, że grozi nam wychłodzenie, a więc przeziębienie w najlepszym razie. Do tego w ciemnym ubraniu idąc poboczem, narażamy się na potrącenie przez jadące pojazdy. W gustownych pantofelkach będziemy się ślizgać i potykać – o przemarzaniu nie wspominając. Czy wydaje się Wam, że surwiwalowiec w pełnym rynsztunku wygląda w biurowych warunkach trochę idiotycznie? W korporacyjnym stroju w trudnych warunkach my też tak będziemy wyglądać.
Dlatego na taką okoliczność warto wozić w bagażniku ciepłą kurtkę, czapkę i zimowe buty. Warto też mieć koc, którym możemy się okryć, czekając wewnątrz auta. Bezwzględnie koniecznie musimy mieć odblaskową kamizelkę, bez której poza miastem lepiej auta nie opuszczać. Przydatna też może okazać się sprawna latarka.
Na wypadek utknięcia w korku na autostradzie pamiętajmy, że szczególnie zimą jeździmy zawsze z możliwie pełnym zbiornikiem paliwa. Musimy też być gotowi, że do celu dotrzemy ze sporym opóźnieniem.
Czego spodziewać się w zimie?/ fot. J.Gembara
Kiedy dodzwonimy się na pomoc drogową lub na 112, musimy też umieć powiedzieć, gdzie się znajdujemy. Nie wystarczy powiedzieć, że „tutaj”. Musimy się skupić i przypomnieć sobie numer drogi oraz ostatnią mijaną miejscowość. Jeśli GPS w aucie ciągle działa i nadal mamy prąd, to nim go zabraknie, koniecznie trzeba odczytać nasze położenie. To znacznie skróci czas oczekiwania na pomoc, bo ekipa ratunkowa nie będzie nas musiała szukać na odcinku wielu kilometrów, a popędzi prosto do nas.
Gdzie czekamy na pomoc? Wewnątrz auta czy na zewnątrz? Jeśli nasz pojazd uległ wypadkowi, ma wgnieciony przód lub tył, to należy go uznać za niebezpieczne miejsce. Może być wyciek paliwa, może nastąpić zwarcie w instalacji, a to prowadzi do pożaru! Z tym że pożar ten nie musi wcale wybuchnąć zaraz po wypadku, a może pojawić się nawet kilkadziesiąt minut później! Jeśli auto nie uległo wypadkowi, a nadal znajduje się w obrębie jezdni, to mimo wystawienia ostrzegawczego trójkąta może zostać najechane przez inny pojazd – a więc też jest miejscem niebezpiecznym do oczekiwania na pomoc. Należy je opuścić i oczekiwać na zewnątrz. Dopiero kiedy auto stoi poza jezdnią i nie uległo wypadkowi, możemy czekać w środku. A więc ponownie – w biurowym, lekkim stroju stojąc w śniegu i na mrozie raczej nie będzie nam wygodnie. Z konieczności, nie mając odpowiedniego ubrania, wielu wybierze oczekiwanie wewnątrz auta, potencjalnie ryzykując życiem.
Przepisy niektórych korporacji, a nawet regulacje prawne niektórych krajów zalecają nieopuszczanie pojazdu podczas oczekiwania na pomoc. Jest to dla mnie niezrozumiałe. Pamiętajmy, że naszym celem nie jest poświęcić swe życie byle zgodnie z prawem, a jego ocalenie i bezpieczny powrót do domu. Ta odpowiedzialność spoczywa na nas i tylko na nas. Nie na ustawodawcy czy autorze przepisów.
mgr inż. Jacek Gembara
CZYTAJ TAKŻE: