Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Maciej Machcewicz 18.03.2024

Przekleństwo templariuszy rzucone na papieża i króla

18 marca 1314 roku w Paryżu spłonęli na stosie przełożeni zakonu templariuszy, w tym jego ostatni wielki mistrz Jakub de Molay. Przekleństwo rzucone przez objętego płomieniami rycerza spełniło się bardzo szybko.
Król Jerozolimy Guy de Lusignan składa broń przed Saladynem po przegranej bitwie pod Hittin w 1187 r.Król Jerozolimy Guy de Lusignan składa broń przed Saladynem po przegranej bitwie pod Hittin w 1187 r.Wikipedia/domena publiczna
Przekleństwo templariuszy
18 marca 1314 w Paryżu spłonęli na stosie przełożeni zakonu templariuszy, w tym jego ostatni wielki mistrz Jakub de Molay. Przekleństwo rzucone przez objętego płomieniami rycerza spełniło się bardzo szybko.
Kasata zakonu po 200 latach wspaniałej historii wiąże się z legendą o nieziemskich bogactwach zgromadzonych przez Templariuszy. Legenda, która w dużej mierze była prawdą. Główni sprawcy tego dramatu, czyli ówczesny król Francji, Filip IV Piękny i papież Klemens V bez wątpienia zarobili ogromne sumy na likwidacji zakonu.
Wydarzenie bez precedensu
Historia ta ma swój początek 13 października 1307, kiedy to o świcie rozpoczęto we Francji aresztowania Templariuszy. Działano szybko i skutecznie.
- Był to akt zaskakujący całą ówczesną opinię i duchowną i świecką. Objął niesłychane jak na owe czasy liczbę ludzi, kilka tysięcy templariuszy o tej samej godzinie wyciągnięto z posłań i wtrącono do więzień -
Zakon oskarżono o herezję, czary, innowierstwo, świętokradztwo, rozpustę, sodomię, a nawet kult bożka Bafometa. Sam rulon pergaminu, na którym spisane zostały protokoły przesłuchań mierzył 22 metry długości.
Zarzuty próbowano postawić od razu, ale nie do końca legalnie. Jako zakon Templariusze podlegali bezpośrednio papieżowi i procedurom prawa kanonicznego. Tymczasem francuski kanclerz Wilhelm de Nogaret pozwolił sobie na akt niesłychany – wszystkich wybitnych rycerzy próbował postawić przed komisjami świecko-duchownymi, łącząc w ten sposób poza prawem władzę świecką z inkwizycją duchową.
- To dość szybko wywołało opór. Chociaż przyznać trzeba, że na początku wszyscy templariusze przyznali się do stawianych zarzutów –
Wkrótce potem zareagował papież Klemens V. W tym momencie zaczyna się najdziwniejszy moment tej historii. W roku 1308 zaczęto tworzyć kościelne komisje, które przeprowadzały proces. Po czterech latach wydano wyrok.
Kasata
W bulli Vox in excelso 22 marca 1312 papież ogłosił wobec ojców Kościoła zebranych na soborze w Vienne pod Lyonem, że zakon ulega kasacie. Wedle głowy chrześcijaństwa Templariusze stali się przyczyną poważnego zgorszenia, którego nie dałoby się zażegnać, póki by istniał.
Po przyznaniu się do winy wielki mistrz Jakub de Molay i jego najbliżsi zginęli na stosie 18 marca 1314 roku.
- Przypuszcza się, że templariusze sądzili, że przyznanie się do winy przed inkwizycją może im uratować życie - …
Jednak templariusze mieli bardzo wielu wrogów. Od bardzo dawna byli na pieńku z papiestwem, nie mówiąc już o władzy świeckiej.
Tajemnica poliszynela
W rzeczywistości w latach 1311-1312 w Vienne został ubity targ między papieżem, a królem Francji – potężnie zadłużonym u templariuszy.
- Była to transakcja wiązana. Z jednej strony Klemens V rozwiązał zakon templariuszy, ale równocześnie przekazał jego dobra konkurentom templariuszy – Szpitalnikom. W zamian za to zgodził się by król Francji otrzymał miasto Lyon, należące w tym czasie do papiestwa - ……… - zakończono wielki spór między koroną francuską, a papiestwem.
Przekleństwo templariuszy
Legenda głosi, że tuż przed śmiercią Jakub de Molay miał wykrzyczeć: ”Papieżu Klemensie, królu Filipie, rycerzu Wilhelmie! Nim rok minie spotkamy się na sądzie bożym!”.
Przekleństwo spełniło się znacznie szybciej. Papież zmarł miesiąc później z powodu dyzenterii. Kilka miesięcy później w niewyjaśnionych okolicznościach odszedł król Filip Piękny i kanclerz Wilhelm de Nogaret.
Legendarny skarb
Jednym z ulubionych tematów zwolenników teorii spiskowych są rzekomo gdzieś ukryte wielkie skarby templariuszy. Najprawdopodobniejsze jest jednak to, że żadnego skarbu nigdy nie było. Przynajmniej nie wyobrażanej góry złota i kosztowności.
Bogactwo zakonu leżało w posiadanej ziemi i udzielonych królowi pożyczkach. Brzęczące resztki zostały dyskretnie rozgrabione podczas lat procesu, trafiając do króla Filipa i Klemensa V. To co zostało przepisano na zakon joannitów.
Szczytem ironii i absurdu jest proces, w którym niewinni i niezwykle zasłużeni dla chrześcijaństwa templariusze, byli torturowani i zabijani na rozkaz arcypobożnego króla i głowy Kościoła.
mjm

Kasata zakonu, po 200 latach wspaniałej historii, wiąże się z legendą o nieziemskich bogactwach zgromadzonych przez templariuszy. Legenda, która w dużej mierze była prawdą. Główni sprawcy tego dramatu, czyli ówczesny król Francji, Filip IV Piękny i papież Klemens V bez wątpienia zarobili ogromne sumy na likwidacji zakonu.

Wydarzenie bez precedensu

Historia ta ma swój początek 13 października 1307, kiedy to o świcie rozpoczęto we Francji aresztowania templariuszy. Działano szybko i skutecznie.

- Był to akt zaskakujący całą ówczesną opinię i duchowną i świecką. Objął niesłychane jak na owe czasy liczbę ludzi. Kilka tysięcy templariuszy o tej samej godzinie wyciągnięto z posłań i wtrącono do więzień - mówił w audycji Agnieszki Steckiej historyk prof. Tadeusz Rosłanowski.

Zakon oskarżono o herezję, czary, innowierstwo, świętokradztwo, rozpustę, sodomię, a nawet kult bożka Bafometa. Sam rulon pergaminu, na którym spisane zostały protokoły przesłuchań mierzył 22 metry długości.

Zarzuty próbowano postawić od razu, ale nie do końca legalnie. Jako zakon templariusze podlegali bezpośrednio papieżowi i procedurom prawa kanonicznego. Tymczasem francuski kanclerz Wilhelm de Nogaret pozwolił sobie na akt niesłychany – wszystkich wybitnych rycerzy próbował postawić przed komisjami świecko-duchownymi, łącząc w ten sposób poza prawem władzę świecką z inkwizycją duchową.

- To dość szybko wywołało opór. Chociaż przyznać trzeba, że na początku wszyscy templariusze przyznali się do stawianych zarzutów – skomentował historyk.

Wkrótce potem zareagował papież Klemens V, rozpoczynając najdziwniejszy moment tej historii. W roku 1308 zaczęto tworzyć kościelne komisje, które przeprowadzały proces. Po czterech latach wydano wyrok.

Kasata

W bulli "Vox in excelso"  22 marca 1312 papież ogłosił wobec ojców Kościoła zebranych na soborze w Vienne pod Lyonem, że zakon ulega kasacie. Wedle głowy chrześcijaństwa templariusze stali się przyczyną poważnego zgorszenia, którego nie dałoby się zażegnać, póki by zakon istniał.

Po przyznaniu się do winy wielki mistrz Jakub de Molay i jego najbliżsi zginęli na stosie 18 marca 1314.

- Templariusze sądzili, że przyznanie się do winy przed inkwizycją uratuje im życie - powiedział prof. Rosłanowski.

Jednak zakon miał bardzo wielu wrogów. Od bardzo dawna był na pieńku z papiestwem, nie mówiąc już o władzy świeckiej.

Tajemnica poliszynela

W rzeczywistości w latach 1311-1312 w Vienne został ubity targ między papieżem, a królem Francji – potężnie zadłużonym u templariuszy.

- Była to transakcja wiązana. Z jednej strony Klemens V rozwiązał zakon templariuszy, ale równocześnie przekazał jego dobra konkurentom templariuszy – joannitom. W zamian za to zgodził się by król Francji otrzymał miasto Lyon, należące w tym czasie do papiestwa - tłumaczył na antenie Polskiego Radia prof. Rosłanowski - tym samym zakończono wielki spór między koroną francuską, a papiestwem.


Posłuchaj
29:52 templariusze.mp3 Proces zakonu templariuszy - audycja Agnieszki Steckiej z udziałem historyka prof. Tadeusza Rosłanowskiego. (PR, 12.01.2001)

 

Przekleństwo templariuszy

Legenda głosi, że tuż przed śmiercią Jakub de Molay miał wykrzyczeć: "Papieżu Klemensie, królu Filipie, rycerzu Wilhelmie! Nim rok minie spotkamy się na sądzie bożym!".

Przekleństwo spełniło się znacznie szybciej. Papież zmarł miesiąc później z powodu dyzenterii. Kilka miesięcy później w niewyjaśnionych okolicznościach odeszli król Filip Piękny i kanclerz Wilhelm de Nogaret.

Legendarny skarb

Jednym z ulubionych tematów zwolenników teorii spiskowych są rzekomo głęboko ukryte wielkie skarby templariuszy.

Najprawdopodobniej jednak żadnego skarbu nigdy nie było. Przynajmniej nie wyobrażanej góry złota i kosztowności.

Bogactwo zakonu leżało w posiadanej ziemi i udzielonych królowi pożyczkach. Brzęczące resztki zostały dyskretnie rozgrabione podczas procesu. To co zostało, przepisano na zakon joannitów.

Szczytem ironii i absurdu był proces, w którym niewinni i niezwykle zasłużeni dla chrześcijaństwa templariusze, byli torturowani i zabijani na rozkaz arcypobożnego króla i głowy Kościoła.

mjm