Polskie Radio

Adam Bielecki i Jacek Czech o wyprawie na Nanga Parbat: nie wystarczy pomalować cztery kominy i jechać

Ostatnia aktualizacja: 23.01.2016 18:50
- Mamy parę pomysłów na to, jak i co możemy poprawić ewentualnie w przyszłym roku - powiedzieli tuż po powrocie z wyprawy na Nanga Parbat Adam Bielecki i Jacek Czech w rozmowie z portalem PolskieRadio.pl.
Adam Bielecki (z lewej) i Jacek Czech
Adam Bielecki (z lewej) i Jacek Czech Foto: Polskie Radio/ Małgorzata Sas

Serwis specjalny
Adam Bielecki i Jacek Czech 1200 f.jpg
Nanga Stegu Revolution

Adam Bielecki i Jacek Czech zakończyli swoją wyprawę na Nanga Parbat. Jak przyznali, czują niedosyt, bo ich planem było wejście na szczyt.

- Jednak nauczyliśmy się także czegoś i była to niezłą lekcja pokory, bo nie wszystko poszło tak jak zamierzaliśmy - podkreśla Adam Bielecki. Himalaista znajduje także pozytywy. - Ja po raz pierwszy sam organizowałem taką wyprawę od podstaw - podkreśla zdobywca Gasherbruma I i Broad Peak. 

Mimo braku sukcesu, czyli wejścia na szczyt Nanga Parbat, Adam Bielecki i Jacek Czech pozostają przyjaciółmi. - Dalej się lubimy, a nasze partnerstwo na tej wyprawie jeszcze się umocniło - podkreślają.

Adam i Jacek w rozmowie z portalem PolskieRadio.pl opowiedzieli o najtrudniejszych momentach podczas próby pokonania Nangi Parbat. Dla Adama był to prawie 80. metrowy lot. który na szczęście zakończył się "tylko" poobijaną dłonią. Wypadek miał jednak ogromny wpływ na losy wyprawy. - Wypadek, który nie miał prawa się zdarzyć - uważa Adam.

Bielecki i Czech 13 stycznia wspinali się wraz z Daniele Nardim, uczestnikiem wyprawy Nanga Parbat 2016 Expedition. Podczas poręczowania Adam Bielecki poleciał z urwaną liną, którą chwilę wcześniej zawiesił. Uratowała go dodatkowa asekuracja, którą - jak się okazuje - stosują nieliczni wspinacze. Tuż po upadku Adam nie pamiętał wiele i nie był w stanie odtworzyć kolejności zdarzeń i myśli, które kłębiły się w jego głowie. - Pierwsza świadoma myśl to było stwierdzenie "lecę". To jednak nie spowodowało niepokoju, bo nie raz latałem. Potem pojawiło się stwierdzenie "lecę, ale czemu tak długo", co było niepokojące. Na końcu pojawił się strach, bo już wiedziałem, że lecę, lecę długo i na dodatek głową w dół - wspomina Adam Bielecki.

Himalaiści podkreślili także, że warunki pogodowe w tym sezonie są niezwykle trudne i ciężko jest zgrać takie elementy jak pogoda, aklimatyzacja, odpoczynek. Kiedy oni już wracali do Polski, na Nandze trwało czterodniowe okno pogodowe. Na atak szczytowy zdecydował się Tomasz Mackiewicz, który tworzy wspinaczkowy duet z Francuzką Elisabeth Revol. Niestety wspinacze na wysokości 7500 m zrezygnowali. Inne działające na Nandze wyprawy nie podjęły w tym czasie ataku, bo nie zdążyły jeszcze się zaaklimatyzować. - Wyprawy himalajskie to niesamowita rozgrywka taktyczna, niestety z dużym elementem szczęścia - wyjaśnia Bielecki i dodaje. - Ja gram w szachy i czasami w górach czuję się jak szachista.

Decyzja o zakończeniu wyprawy nie była dla Bieleckiego i Czecha łatwa i oczywista, choć tuż po wypadku pojawiły się głosy, że Adam i Jacek już zrezygnowali. Im podjęcie ostatecznej decyzji zajęło trzy dni. - Nie jest to łatwe, gdy w jakiś projekt wkładamy tyle pracy, wysiłku i kilka miesięcy przygotowań - wyjaśniają himalaiści.

W przyszłym roku być może Bielecki i Czech znów zaatakują Nangę. Jacek mówi o trzeciej osobie w zespole, Adam rozważa wariant zabrania ze sobą lin poręczowych, na wypadek, gdyby zdobywanie szczytu stylem alpejskim, szybko znów nie było możliwe. Jednak deklaracje jak ewentualnie taka wyprawa miałaby wyglądać zostawiają na później. - Teraz marzymy o tym żeby się wykąpać i zjeść bułkę z serem i majonezem - śmieje się Adam.

Wydarzenia w Himalajach, te z udziałem Polaków szczególnie, cieszą się ogromnym zainteresowaniem mediów i fanów wspinania. Nie wszyscy obserwatorzy uważają jednak, że obecność himalaistów w prasie, internecie, na portalach społecznościowych jest dobra. - Tak wygląda współczesny himalaizm. Bez wsparcia mediów, sponsorów nie jesteśmy w stanie zorganizować profesjonalnej wyprawy - podkreśla Bielecki.

Ci sami, którzy krytykują nadmiar mediów w himalaizmie, uważają jednocześnie, że Tomasz Mackiewicz z kolei postępuje źle nie zabierając ze sobą w górę włączonego telefonu. - Tomek akurat bardzo odczuwa ten brak mediów, bo my widzieliśmy, jak wygląda jego obóz, ma też braki sprzętowe, być może będzie chciał zostać pod Nangą dłużej, ale jest to niemożliwe, bo nie stać go na to. To zawsze jest coś za coś - dodaje Adam Bilecki. - Żyjemy w takich czasach, że nie wystarczy pomalować cztery kominy, żeby zarobić na taką wyprawę.

Zapraszamy do obejrzenia całej rozmowy.

Z Adamem Bieleckim i Jackiem Czechem po powrocie z Pakistanu rozmawiała Aneta Hołówek

 Paweł Kurek/PolskieRadio.pl

Wypadek i pogoda pokrzyżowały plany Bieleckiego i Czecha

Plan Adama Bieleckiego i Jacka Czecha na zdobycie tej zimy, niezdobytej dotąd, Nanga Parbat był rewolucyjny. Adam Bielecki i Jacek Czech przed wyjazdem na Nangę aklimatyzowali się w dość nietypowym stylu, w Ameryce Południowej. W ramach aklimatyzacji zdobyli najwyższy wulkan świata Ojos del Salado - 6893 m n.p.m. Nangę chcieli zdobywać szybko, w stylu alpejskim. Jednak już na początku wyprawy pogoda i warunki w ścianie te plany mocno zweryfikowały.

Chronologia zdarzeń:

W Wigilię 24 grudnia 2015 roku Jacek Czech i Adam Bielecki wylecieli z Warszawy do Pakistanu.

Himalaiści pierwszy raz wyszli w górę w Nowy Rok - 1 stycznia 2016, ale - jak informowali - w tym roku na Nandze panują bardzo trudne warunki: "póki co Nanga śmieje się z naszych planów" - pisał Bielecki.

Himalaiści w pierwszych dniach stycznia informowali, że udało im się założyć obóz pierwszy (C1) na około 4900 m, a potem na wysokości 5700 m "dwójkę" (C2). 7 stycznia zgodnie z planem Adam i Jacek wyruszyli w stronę C1, potem mieli się wspinać na wysokość 7000 m, by odnowić zdobytą (w Ameryce Południowej) aklimatyzację i ewentualnie czekać na lepszą pogodę i podejmować kolejne decyzje.

9 stycznia wspinacze wyszli w górę, ale musieli podjąć decyzję o odwrocie z powodu infekcji jaką złapał Jacek Czech: niestety Jacek, który do tej pory chodził szybko i równo ze mną, od rana czuł się źle i szedł bardzo wolno. Bojąc się, że może to być początek infekcji, której nie wolno wnosić do góry, podjęliśmy decyzję o odwrocie - informował Adam Bielecki.

11 stycznia Jacek i Adam wprowadzili w życie plan C.  "Plan A, czyli szybki atak w stylu alpejskim ze względu na pogodę nie wypalił. Plan B, czyli odnowienie aklimatyzacji i atak w stylu możliwie zbliżonym do alpejskiego również się nie udał ze względu na złe samopoczucie Jacka, który na szczęście już wrócił do siebie. Czas na plan C. Dogadaliśmy warunki współpracy z wyprawą Alexa Txikona (szef wyprawy Nanga Parbat 2016 Expedition w której są Muhammad Ali Sadpara, Ferran Latorre i Daniele Nardi - przyp. red.) - informował Adam Bielecki.

13 stycznia Adam Bielecki i Jacek Czech wspinali się wraz z Daniele Nardim, uczestnikiem działającej także pod Nanga Parbat wyprawy "Nanga Parbat 2016 Expedition", której szefem jest Alex Txikon. Podczas poręczowania Adam poleciał z urwaną liną. Na szczęście Daniele asekurował go drugą liną. Mimo długiego lotu ( około 80 m) nic groźnego himalaiście się nie stało. Obrażenia prawej dłoni okazały się jednak zbyt poważne by Bielecki mógł kontynuować projekt.

15 stycznia Adam i Jacek po raz ostatni wyszli w górę do C1. Chcieli sprawdzić czy prawa ręka Adama - spuchnięta, jeden palec wybity ze stawu - nadaje się do wspinania. Już wówczas himalaiści przeczuwali, że może to być ich ostatnie wyjście w górę na tej wyprawie.

17 stycznia Adam Bielecki w rozmowie telefonicznej z PoskieRadio.pl poinformował o zakończeniu wyprawy Nanga Stegu Revolution.

23 stycznia - Adam Bielecki i Jacek Czech wrócili do Polski.

Portal PolskieRadio.pl kibicuje i patronuje wyprawie Adama Bieleckiego i Jacka Czecha na Nanga Parbat Portal PolskieRadio.pl kibicował i patronował wyprawie Adama Bieleckiego i Jacka Czecha na Nanga Parbat

W tym roku pretendentów do zdobycia po raz pierwszy zimą Nangi Parbat jest kilku

Na "Nagiej Górze" wciąż działa wyprawa "Justice for All - Nanga Dream" pod kierownictwem Marka Klonowskiego, w której udział biorą Paweł Dunaj, Michał Dzikowski, Paweł Witkowski, Tomasz Kuczyński, Tomasz Dziobkowski, Piotr Tomza, Karim Hayat, Safdar Karim. Jak informuje portal wspinanie.pl ta ekipa odnotowała kolejne postępy. Zespół postawił obóz czwarty na wysokości ok. 7150 m.

Wyprawa jako jedyna atakuje Nanga Parbat od strony Doliny Rupal, wielokrotnie już zimą próbowaną Drogą Schella. Liderem wyprawy jest Marek Klonowski, który swoją przygodę z Nanga Parbat rozpoczął wspólnie z Tomkiem Mackiewiczem w 2011 roku. Marek Klonowski i Paweł Dunaj osiagneli wysokość około 7500 m. Pozostała część ekipy znajduje się w niższych obozach.

Na Nandze działa także wyprawa Nanga Parbat 2016 Expedition pod kierownictwem Alex'a Txikon'a, w której są Muhammad Ali Sadpara, Daniele Nardi, włoska ekspedycja Simone Moro i Tamara Lunger.

Czytaj dalej
Mackiewicz 1200.jpg
Nanga Parbat vs. Tomek Mackiewicz: zacząłem i trzeba to skończyć

Szczyt próbuje zdobyć także Polak Tomasz Mackiewicz i Francuzka Elisabeth Revol, którzy po raz kolejny mierzą się z Nanga Parbat. W sobotę 23 stycznia duet dotarł do wysokości około 7400-7500, po czym poinformowali o odwrocie. 

Tomek Mackiewicz wraz z Eli Revol w ubiegłym roku dotarli do pól śnieżnych (7800 m). Podczas schodzenia do bazy, Mackiewicz na wysokości około 6500 m n.p.m. wpadł w szczelinę i doznał obrażeń żeber i nogi. Wypadek zmusił go do zakończenia wyprawy. Po powrocie do Polski z powodu odmrożeń amputowano mu jeden palec u nogi.

- Rozpocząłem ten temat i projekt nie chce się zamknąć. Cały czas podejmuję próby zakończenia tego, co zostało rozpoczęte. W końcu trzeba to skończyć - mówił Tomek Mackiewicz w rozmowie z portalem PolskieRadio.pl po powrocie spod Nangi ubiegłej zimy. W tym roku góra po raz kolejny nie chce się poddać. Czy Tomek jeszcze raz podczas tegorocznej wyprawy będzie próbował się z nią zmierzyć? Póki co, popularny "Czapkins" i Francuzka wracają do bazy.

Nanga Parbat położona jest w zachodniej części Himalajów Wysokich, na obszarze Kaszmiru w północno-wschodnim Pakistanie. Od północy i zachodu otacza tę górę rzeka Indus; w kierunku północno-zachodnim szczyt oddalony jest od niej zaledwie o 25 km i wznosi się nad nią ponad 7000 m, przez co jest to największe względne wzniesienie na świecie.

Rozmowa z Adamem Bieleckim i Jackiem Czechem w dniu ogłoszenia projektu "Nanga Stegu Revolution"

Źródło/PolskieRadio.pl/Paweł Kurek

Potężny, niezwykle skomplikowany masyw Nanga Parbat postrzegany jest jako olbrzymia, biegnąca łukiem grań, o długości prawie 26 km, liczonej od Szczytu Chongra (6889 m n.p.m.) na północnym wschodzie do Przełęczy Mazeno (5377 m n.p.m.) na południowym zachodzie. Najwyższą częścią góry jest śnieżno-lodowo-skalny trapezoid z wierzchołkiem głównym o wysokości 8126 m n.p.m. i drugim pod względem wysokości wierzchołkiem od strony północnej Północnym Ramieniem (8070 m n.p.m.). Na północnym zachodzie od Północnego Ramienia leży Przełęcz Bashin (7812 m n.p.m.).

Portal PolskieRadio.pl był patronem wyprawy Nanga Stegu Revolution 2015/2016. W naszym specjalnym serwisie informacje o wyprawie.

Aneta Hołówek, PolskieRadio.pl

Czytaj także

Nanga Stegu Revolution: Adam Bielecki dziękuje Włochowi za uratowanie życia. "To był najdłuższy lot w moim życiu"

Ostatnia aktualizacja: 14.01.2016 14:15
Adam Bielecki, który wraz z Jackiem Czechem tej zimy chce zdobyć szczyt Nanga Parbat, podczas akcji górskiej odpadł od ściany. - Nie wiem dokładnie co się stało, nie pamiętam. Cieszę się jednak, że miałem kask, ale to Ty ocaliłeś mi życie, dziękuję - mówi Adam do Daniele Nardiego.
rozwiń zwiń