Polskie Radio

Rozmowa dnia: Marek Sawicki

Ostatnia aktualizacja: 21.10.2014 07:15
Audio
  • Marek Sawicki o polskich rolnikach, którzy ponoszą straty w związku z rosyjskim embargiem (Sygnały dnia/Jedynka)

Krzysztof Grzesiowski: Minister rolnictwa i rozwoju wsi Marek Sawicki. Dzień dobry, panie ministrze.

Marek Sawicki: Dzień dobry.

K.G.: Czyli gdyby powiedział pan: nie dajcie się wykorzystywać, bądźcie zorganizowani, a nie powiedział pan: frajerzy, to byłoby wszystko w porządku, tak?

M.S.: Z pewnością tak, ale, wie pan, to jest życie, człowiek jest z krwi i kości i my między sobą rolnicy często rozmawiamy dosyć dosadnie. I być może rzeczywiście niepotrzebnie użyłem tego słowa i nie pozostaję na tym, bo podejmuję kolejne działania na rzecz poprawy tych trudnych warunków. Dzisiaj na radzie ministrów staje kolejne rozporządzenie w sprawie przyjmowania wniosków z nowej tury rekompensat, trwa przegląd wniosków dotyczących de minimis pomocy producentom owoców miękkich, a więc czarnej porzeczki i wiśni, za obniżone ceny sprzedawane tych produktów w okresie sierpień-wrzesień, w tej chwili wypłacamy to de minimis po 410 zł, przygotowujemy także nową pomoc dla producentów jabłek kapustnych, bo tutaj są szczególnie niskie ceny, też w ramach środków krajowych, w ramach de minimis. Mam nadzieję, że obiegowo w tym tygodniu takie rozporządzenie będzie przyjęte. Natomiast ci, którzy nie wycofali się z tej pomocy unijnej z pierwszej transzy, złożyli wnioski, poddali się kontroli. Jestem przekonany, że do końca tygodnia Komisja Europejska ustali ostateczną stawkę, a raczej redukcję tej stawki nie będzie, to myślę, że...

K.G.: Czyli ile to może być?

M.S.: ...koło 2 listopada, a więc tuż po Wszystkich Świętych, rozpoczniemy z krajowych środków zaliczkowo wypłaty dla tych rolników. Więc te działania podejmujemy  na różnych kierunkach, a przypomnę, że rosyjskie embargo dotknęło nie tylko producentów owoców i warzyw, ale także producentów mleka, wcześniej już trzody chlewnej, później także wołowiny, pozostałych produktów. Więc tu jest rosyjska wojna z całą Europą i Rosja doskonale wie, że ten rok, jeśli chodzi o produkcję rolniczą w Europie, jest rokiem dobrym, jest rokiem wysokich zbiorów, wysokich plonów i stąd też tego typu działanie, rzeczywiście w sposób szczególny uderzają rolników europejskich, a w polskich rolników właśnie w tym sektorze owoców i warzyw w sposób bardzo dotkliwy, bo ta nasza nadwyżka, którą mogliśmy w tym roku wyeksportować do Rosji, przekraczała milion ton.

K.G.: Pytałem, ile to może być za kilogram.

M.S.: To, co będzie za kilogram, to będzie...

K.G.: Te wypłaty po Wszystkich Świętych?

M.S.: ...to będzie za kilogram w granicach 27 groszy za jabłka wycofane z produkcji, za inne produkty tam są inne stawki. Rolnicy je znają, bo w momencie, kiedy kontrolerzy przychodzili do gospodarstw, sprawdzali, czy rzeczywiście to wycofanie miało miejsce, bo tam była bardzo ostra unijna zasada, to nie jest zasada, którą wymyśliliśmy w Ministerstwie Rolnictwa: obszar, powierzchnia, działka, z której można było wycofać produkt, musiała być całkowicie wycofana, nie można było z niej części sprzedawać, a części wycofać się z rynku. Natomiast przypomnę, że pierwsze działania, które podjęliśmy jeszcze zanim 30 sierpnia Komisja Europejska wydała rozporządzenie, to była decyzja o przekazywaniu naszych produktów na cele charytatywne i okazuje się, że ten instrument zadziałał najlepiej i to w ramach tego instrumentu najwięcej rolników skorzystało z tej pomocy, złożyło wnioski i dziś ma jasne, czytelne potwierdzenie od organizacji charytatywnych, ile tych produktów przekazali. A więc ten zarzut, który wcześniej próbowano stawiać polskim rolnikom, że zechcą ten instrument wykorzystywać w sposób nie do końca, powiedziałbym, uczciwy, był zarzutem niesłusznym i z tym także musiałem się w Unii Europejskiej bardzo mocno potykać i bardzo mocno wyjaśniać.

K.G.: Ale nie do końca może być zrozumiała kwestia, dlaczego niektórzy, którzy złożyli, teraz wycofują te wnioski o rekompensaty.

M.S.: Panie redaktorze, dlatego że w momencie, kiedy mieliśmy ogłoszoną przez Komisję działalność, ten instrument... 30 sierpnia  polscy rolnicy informowani przeze mnie, przez Agencję Rynku Rolnego zareagowali bardzo szybko i w ciągu 4 dni zgłosiło się 12 tysięcy, a w ciągu kolejnych 4 dni kolejne 8 tysięcy, których Unia Europejska już w zgłoszeniach nie chciała uwzględnić, bo zamknęła przyjmowanie wniosków na dzień 4 września. Więc widać wyraźnie było, że z naszej strony informacja o tym, że taki instrument jest, była informacją, która skutecznie dotarła do producentów. Choć przypomnę, że te 12 tysięcy zgłoszeń na ponad 200 tysięcy producentów to też nie jest jakaś oszałamiająca liczba, choć dla niektórych producentów w Holandii, Danii, gdzie w ogóle jest ich kilka tysięcy, było to rzeczywiście dużym zaskoczeniem. Ale później, kiedy Komisja Europejska wstrzymała przyjmowanie tych wniosków, generalnie w świat poszła informacja, że Komisja Europejska wstrzymała pomoc i mimo że rolnikom tłumaczyliśmy, że ci, którzy wnioski złożyli, mają prawo do poddania się kontroli i uzyskania rekompensat, to i tak ta informacja nie w pełni dotarła, bo tu także bardzo agresywnie włączyła się opozycja, informując, że polscy rolnicy nic nie dostaną, co oczywiście nie jest prawdą. I w tej chwili z tej puli 125 mln w granicach 26-27 mln euro wykorzystają polscy rolnicy, a więc i tak będzie to pomoc w stopniu najwyższym, jeśli chodzi o 28 państw europejskich.

K.G.: Ale przyzna pan, że to sto dwadzieścia kilka milionów euro to jest... no, to jest mało, no...

M.S.: Ale to przecież o tym mówiłem...

K.G.: Pytanie może natury ogólnej: czy w ogóle Unia Europejska na poziomie Komisji Europejskiej poradziła sobie z kwestią rosyjskiego embarga...

M.S.: Nie, nie poradziła...

K.G.: ...z punktu widzenia polskiego producenta żywności?

M.S.: Panie redaktorze, nie tylko polskiego, ale z punktu widzenia także producenta europejskiego...

K.G.: Najbliższa ciału koszula, pytam o naszych.

M.S.: Tak. Unia Europejska sobie kompletnie nie poradziła, bo ja wielokrotnie mówiłem: gdyby Unia Europejska w pierwszych trzech tygodniach sierpnia użyła przynajmniej 50 mln euro i realizowała je do wyczerpania budżetu, a więc dała od razu rolnikom pieniądze i nie po 27 groszy, tak jak to się działo dla... czy jak proponują dla rolników niezorganizowanych, ale tę stawkę podwójną, tak jak dla wszystkich innych zorganizowanych rolników, to rolnicy w ciągu 3 tygodni, kiedy by mieli alternatywę, że dostają po 50 groszy rekompensaty, nie wieźliby tych jabłek jeden przed drugim do punktów skupu za bezcen, za 10, a czasami było i poniżej 10 groszy, tylko te punkty skupu z pewnością podniosłyby cenę na te 50-60 groszy i nie trzeba byłoby wycofywać z rynku, a oni i tak zrobili z tych jabłek koncentrat i tak sprzedadzą go za pół roku, tak jakby tego kryzysu i tego spadku cen nie było, bo generalnie trzeba sobie powiedzieć, że potrzeby konsumenckie świata nie spadają, a rosną, natomiast wtedy, kiedy nie ma tej wzajemnej odpowiedzialności poziomej między rolnikami, ale także i pionowej między przetwórcami, dostawcami i rolnikami, wówczas następuje takie sztuczne wykorzystywanie wzajemne w tych ogniwach łańcucha żywnościowego. No, tu jest ten przykład prosty z czarnej porzeczki. Czarnej porzeczki w tym roku mieliśmy o ponad 10% mniej niż w roku ubiegłym, a jednak punkty skupu obniżyły cenę o 70 groszy, tłumacząc, że mają rzekome zapasy koncentratu porzeczkowego. I znów, jeszcze raz powtarzam, za 6-7 miesięcy okaże się, że ceny koncentratu na rynkach światowych utrzymują się na stałym wieloletnim poziomie.

K.G.: No to kto rządzi rynkiem żywności w Polsce?

M.S.: No więc właśnie to jest ten problem. Te moje dosadnie niepotrzebne słowo miało wzbudzić w rolnikach konieczność organizowania się, bo jeszcze od 2008 roku tworzymy grupy producentów, kiedy rolnicy razem sprzedający swoje produkty w pierwszym roku sprzedaży mają możliwość uzyskania dopłaty unijnej 10% do wartości sprzedanych produktów, kiedy także w ramach grup producentów są środki na wspólne inwestycje i w przypadku owoców i warzyw było to 75% dotacji, 50% z budżetu unijnego, 25% z budżetu krajowego, tylko 25% po stronie producentów, to powiem szczerze, że czterdzieści parę dużych inwestycji na poziomie światowym o najwyższych standardach przechowalniczych, ale także i sortowania i pakowania owoców, w Polsce powstało. I te grupy już ukierunkowały się na sprzedaż swoich produktów na rynki dalekie, pomijając Rosję i ich to embargo rosyjskie tak mocno nie dotyka. Natomiast pozostaje ogromna grupa rolników małych i średnich, którzy nie mają przechowalni, nie mają sposobu na przetrzymanie tego trudnego okresu i muszą podać produkt na rynek. I dlatego także na forum spożywców w minioną środę bardzo mocno zachęcałem polskich przetwórców, polskich handlowców do tego, żeby byli takimi opiekunami i kreatorami powstawania grup producentów, bo wtedy korzystając ze wsparcia unijnego mogą część środków, część kosztów związanych z przechowywaniem produktów, przetrzymaniem do przetworzenia właśnie pozostawić po stronie grupy. A jeśli rolnicy nie mają takich przewodników, jeśli rolnicy nie mają takiej podpowiedzi, czasami małego wsparcia finansowego, to oczywiście zniechęceni systemem komunistycznym boją się współdziałać, boją się, że jeden z drugim nie dogada się i że jeden drugiego w tej grupie wykorzysta. A są dobre przypadki, kiedy rzeczywiście przykłady, kiedy rolnicy działając w grupach, osiągają dużo lepsze wyniki ekonomiczne.

K.G.: Panie ministrze, kiedy pojawił się problem z eksportem polskich jabłek, przy okazji wysyp pomysłów, jak je zagospodarowywać, ja już pomijam pomoc Unii Europejskiej, która jest taka, jak pan mówi, ale tak: zaczęło się bodaj od cydru, prawda? Żeby przerabiać na cydr. Potem pojawiły się jakieś kwestie związane z produkcją koncentratu z jabłek...

M.S.: Tak, i cydr robimy, panie redaktorze...

K.G.: Pan Janusz Palikot chciał wręczyć panu urządzenie do produkcji bimbru, że to może jest sposób przerabiania owoców (...)

M.S.: Panie redaktorze, ja mam taką gorącą prośbę – mówmy o rzeczach poważnych, moją...

K.G.: Ale właśnie, co jest w tym poważne, a co jest w tym niepoważne?

M.S.: Moją intencją jest rzeczywiście wzmocnienie producentów cydru, wzmocnienie producentów koncentratu i przede wszystkim eksport, bo jeśli dzisiaj produkujemy 3,5 mln t jabłek, to nie jesteśmy w stanie sami zagospodarować więcej jak 1,5-1,8 tys. ton, resztę musimy sprzedać. I tego typu akcje, happeningi, które robi pan Palikot, że poprzez robienie bimbru czy palenie marihuany uszczęśliwimy polskich rolników, ja się na to nie zgadzam i to traktuję w kategoriach żartu, niepoważnej zaczepki, natomiast...

K.G.: Ale cydr, mówi pan, i koncentrat to są rzeczy realne. A czy cokolwiek w tej sprawie zrobiono? Cz powstały jakieś dokumenty, które ułatwiają, zachęcają?

M.S.: Panie redaktorze, jeśli chodzi o cydr, w ubiegłym roku znieśliśmy wyższą akcyzę na cydr i cydr dzisiaj jest tak samo obakcyzowany [sic] jak piwo, natomiast Ministerstwo Zdrowia nie bardzo chce się zgodzić na to, żeby cydr w warunkach reklamowych zrównać z piwem, a więc żeby można było...

K.G.: To alkohol, no.

M.S.: ...tak samo reklamować. No ale piwo też jest alkoholem i tu jest zgoda i to...

K.G.: Po dwudziestej można.

M.S.: ...i to reklamujemy. Więc pewnie cydr można by też reklamować. Natomiast ważniejszą sprawą jest sprzedaż, to, co zaczęliśmy w 2008 roku. Te duże pieniądze, które skierowaliśmy w ramach funduszy promocji, bo to już jest łącznie ponad 450 mln zł, dały efekty, bo dzisiaj nasza żywność jest obecna w ponad 70 państwach świata poza Unią Europejską. To kilka tygodni temu dostaliśmy zgodę na sprzedaż polskiej wołowiny do Japonii, to w ubiegłym tygodniu dostaliśmy zgodę na sprzedaż polskich produkt mleczarskich do Brazylii, to od marca 69 polskich zakładów mleczarskich sprzedaje swoje produkty na rynek chiński, ale to, co nam jeszcze potrzebne, co... znów wracam do forum spożywców, polscy producenci, także ci przetwórcy, nie mogą konkurować i na rynku krajowym, i na rynkach zagranicznych pomiędzy sobą zaniżaniem ceny. Oni powinni się nauczyć, tak jak to robią Niemcy, Holendrzy, Duńczycy, występować ze wspólną ofertą handlową, czyli na jeden rynek umawiamy się, że ja sprzedaję jogurt, ty sprzedajesz masło, a jeszcze inny śmietanę, a na kolejny rynek odwrotnie, żebyśmy nawzajem nie wycinali się z rynku, bo to, co jest najgorsze, to ta wewnętrzna konkurencja wyniszczająca producentów i prowadząca właśnie do różnego rodzaju takich zapaści cenowych. Gdyby rolnicy posłuchali tego apelu Związku Sadowników RP i w momencie, kiedy został wprowadzony instrument unijny wycofania z rynku, przynajmniej 2-3 tygodnie wytrzymali i tych jabłek na przetwórstwo po 10 groszy nie wieźli, to z pewnością te ceny jabłka na koncentrat, na przemysł byłyby nieco wyższe. Ale też powiem szczerze, że jeśli to robią, to ich prawo, bo każdy na wolnym rynku może działać samodzielnie. To, co mnie wtedy poirytowało, to był taki dzień, w którym rzeczywiście kilku rolników, ale także i dziennikarzy dzwoniło z pretensją, dlaczego nic nie robię, że ci rolnicy po te kilka groszy sprzedają. Więc trzeba było im wtedy powiedzieć rzeczywiście elegancko, salonowo, tego mi zabrakło, że rolnicy, nie dawajcie się oszukać, działajcie wspólnie, a wtedy z pewnością podtrzymacie wyższe ceny na rynku.

K.G.: Tak na koniec się tylko zastanawiam, panie ministrze, bo to wybory samorządowe tuż, tuż, jeśli pana wypowiedź wpłynie na wynik ludowców, a to przecież rolnicy to elektorat, to wtedy pana partyjni koledzy zażądają pana głowy.

M.S.: Panie redaktorze, rolnicy to są bardzo mądrzy ludzie, mądrzy, pracowici ludzie, i rolnicy nie podejmują decyzji i ocen na podstawie jednego pospiesznie wypowiedzianego słowa, oceniają całą pracę. I ja wierzę, że te działania, które podjąłem, a za chwilę także spotykam się jutro z organizacjami producenckimi, zrzeszeniami, ze związkami branżowymi, bo przygotowujemy kolejne misje eksportowe do Armenii, Azerbejdżanu, później Iranu, Kazachstanu, później jeszcze Arabii Saudyjskiej i Algierii, chcę, żeby ci eksporterzy razem tam ze mną byli, żebyśmy mogli kolejne oferty, tak jak robiliśmy to chociażby przy okazji targów Polagra, gdzie było ponad 40 przedstawicieli z różnych państw świata i tam wiele kontraktów zawartych. Chcę również jadąc do tych niektórych państw, pomóc eksporterom w większej aktywności eksportowej.

K.G.: Minister rolnictwa i rozwoju wsi pan Marek Sawicki. Dziękujemy za rozmowę.

M.S.: Dziękuję bardzo.

Daniel Wydrych: Ile razy pan przepraszał, panie ministrze?

M.S.: Oj, wiele razy. Ja powiem panu szczerze, że jestem człowiekiem pokory i jak popełnię błąd, potrafię się do niego przyznać. Niech pan tak prześledzi w ciągu ostatnich kilku lat, ilu polityków wypowiedziało różne obraźliwe słowa, żaden z nich nie powiedział przepraszam. Ja, jak się pomylę, potrafię powiedzieć przepraszam i to czyniłem już wielokrotnie.

(J.M.)