LONDON 2017

Lekkoatletyczne MŚ 2017: Bolt znalazł pogromców w ostatnim biegu. Justin Gatlin mistrzem świata na 100 metrów

Ostatnia aktualizacja: 05.08.2017 23:37
Jamajczyk Usain Bolt zajął w finale biegu na 100 m trzecie miejsce wynikiem 9,95. Mistrzem świata został w Londynie Amerykanin Justin Gatlin - 9,92, a za nim finiszował jego rodak Christian Coleman - 9,94.
Audio
  • Usain Bolt wygrywa bieg na 100 metrów na igrzyskach olimpijskich w Londynie, relacjonuje Cezary Gurjew (Jedynka)
  • Cezary Gurjew relacjonuje finałowy bieg na 100 metrów na mistrzostwach świata w Pekinie (PR1)
  • Usain Bolt mistrzem olimpijskim w biegu na 100 metrów - relacja Cezarego Gurjewa (PR1)
  • Cezary Gurjew z radiowej Jedynki relacjonuje bieg finałowy na 100 metrów mężczyzn podczas lekkoatletycznych mistrzostw świata w Londynie (PR1)
Medaliści biegu na 100 metrów
Medaliści biegu na 100 metrówFoto: EPA/SRDJAN SUKI

Polskie Radio zaprasza do słuchania relacji z Londynu. Każdego dnia na olimpijskim stadionie będą wysłannicy Polskiego Radia - Cezary Gurjew, Rafał Bała i Tomasz Gorazdowski - dziennikarze będą przekazywali relacje w radiowej Jedynce i Trójce. Zapraszamy także do śledzenia serwisu Londyn 2017 na stronach portalu PolskieRadio.pl.

O tym, że na koniec kariery Bolt może zostać zdetronizowany świadczył już bieg półfinałowy, kiedy przybiegł do mety jako drugi, oglądając plecy Colemana.

Przed biegiem finałowym Jamajczyk wciąż prezentował jednak swój charakterystyczny luz. Tym razem jednak gra psychologiczna nie zrobiła na rywalach żadnego wrażenia. Najszybszy człowiek świata "zaspał" na starcie i został na pierwszych metrach w tyle. Jak z procy wystrzelił Coleman i wydawało się, że 21-latek pewnie zmierza po sensacyjny tytuł.

Stary mistrz nie dał jednak za wygraną, włączył drugi bieg i z każdym kolejnym metrem zbliżał się do Amerykanina. Wszyscy skupili się na walce tej dwójki (ostatecznie przegranej przez gwiazdę wieczoru), a wykorzystał to biegnący na ósmym torze inny reprezentant USA Justin Gatlin. "Jankes" przy każdym swoim starcie był niemiłosiernie wygwizdywany przez londyńską publiczność z powodu swojej dopingowej przeszłości. To on jednak ostatecznie wpadł na metę jako pierwszy. Po biegu jednak zdobył się na piękny gest, kłaniając się Boltowi do samych stóp. Legenda musiała tym razem zadowolić się brązowym medalem.

Kariera Bolta w pigułce 

Jako kandydat do złota przyjechał już na igrzyska olimpijskie w 2004 roku w Atenach. Miał 18 lat, był rekordzistą juniorów w biegu na 200 metrów, zaczynało być o nim głośno. Wszyscy wiedzieli, że jego talent był ogromny. Grecję opuszczał jednak ze łzami w oczach - odpadł w eliminacjach, a ten bieg wygrał Polak, Marcin Jędrusiński. 

Źródło: YouTube/Sports Vines

- Wtedy oczywiście nie miałem pojęcia o tym, że pokonałem wielką, wschodzącą gwiazdę. Wprawdzie był sprinterem, który już biegał poniżej 20 sekund, ale na pewno nie należał jeszcze do ścisłej światowej czołówki. I jak mam być szczery, to wtedy patrzyłem bardziej na innych zawodników. Dopiero później się okazało, że świat jeszcze nigdy nie widział kogoś takiego jak Bolt. Pokonałem legendę - mówił po latach.

Najszybszy człowiek w historii, największa gwiazda lekkoatletycznych stadionów ostatnich lat, pierwszy zawodnik, któremu udało się sięgnąć po trzy olimpijskie złota w biegu na 100 metrów. Aktualny rekordzista świata na 100 i 200 metrów. W sumie ma w swojej kolekcji 23 złote krążki.

Nikt przed nim nie biegał tak szybko, ale też nie zdominował swojej konkurencji na tak długo. 

Pierwszy rekord świata Bolt pobił w czerwcu 2008 roku w Nowym Jorku, osiągając 9,72 sekundy.

Źródło: YouTube/Zak Hadjab

Wynik kosmiczny, ale nieco ponad dwa miesiące później miał nastąpić jeszcze bardziej spektakularny pokaz talentu. Na świeczniku, w momencie idealnym - igrzyskach olimpijskich w Pekinie.

Ten bieg przeszedł do historii. Bolt był bezkonkurencyjny, na ostatnich metrach zwolnił i rozłożył ręce w geście triumfu. Wiedział, że nie ma sobie równych i nikt nie może mu zagrozić.

Oprócz tego złota zdobył jeszcze dwa kolejne, a w jednym z wywiadów przyznał, że żywił się praktycznie tylko nuggetsami z kurczaka, bo chińskie jedzenie wydawało mu się "dziwne". Podczas historycznego biegu na metę wpadł z rozwiązanym sznurowadłem w lewym bucie.

20 sierpnia przebiegł 200 metrów w czasie 19,30 s, bijąc rekord Michaela Johnsona, który miał być nie do pobicia.

Jamajczyk zadziwiał, widać było wyraźnie, że jest poza kategoriami. Przegrać mógł tylko z samym sobą, co zresztą miało miejsce w 2010 roku, na mistrzostwach świata w Daegu.

Wcześniej jednak jako pierwszy w historii zszedł poniżej 9,6 sekundy w biegu na 100 metrów. 9,58 do dziś jest rekordem, na który można patrzeć z podziwem. Dokonał tego na mistrzostwach świata w Berlinie w 2009 roku, na stadionie, na którym w 1936 roku na igrzyskach olimpijskich zwyciężał legendarny Jesse Owens.

Tak komentował ten bieg w radiowej Jedynce Cezary Gurjew.

Źródło: Polskie Radio

Mając 22 lata, wszedł na szczyt absolutny. Kolejne igrzyska olimpijskie, kolejne zwycięstwa, podczas których rywale mogli bić się tylko o drugie miejsce. Złoto było zarezerwowane dla Jamajczyka. 

W 2016 roku w Rio znów wpisał się do historii, sięgając po trzeci z rzędu dublet w biegach na 100 i 200 metrów. Nikomu nie udało osiągnąć tego nawet dwa razy. Nie był tak szybki jak kilka lat wcześniej, coraz częściej dotykały go kontuzje, ale wciąż był najszybszy, nie do pobicia.

Źródło: YouTube/Exotic HD

Jest bohaterem narodowym Jamajki, darzonym wręcz nabożnym szacunkiem. A przy tym nigdy nie pokazywał zmanierowania, gwiazdorstwa, jego radość zawsze była autentyczna. 

Mistrzostwa świata w Londynie to pożegnanie 30-latka z bieganiem na najwyższym poziomie. Zejście króla ze sceny. W sobotę po raz ostatni pobiegł na 100 metrów, 12 sierpnia po raz ostatni wystąpi w sztafecie.

Można zastanawiać się, kto go zastąpi, kiedy na horyzoncie pojawi się gwiazda, która będzie mogła w jakimś stopniu zagrozić jego rekordom i pójść podobną drogą - zaszokować, zachwycić i zapisać się w historii w podobny sposób. Wszystko wskazuje jednak na to, że trzeba będzie na kogoś takiego jeszcze poczekać.

Paweł Słójkowski, PolskieRadio.pl

Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!
aby dodać komentarz
brak