Wyjątkowo dużo osób w Stanach Zjednoczonych nie chce głosować ani na Hillary Clinton ani na Donalda Trumpa. W Ameryce gwałtownie przybywa osób niezadowolonych z dotychczasowych elit politycznych. Jednym z powodów jest brutalna kampania wyborcza przed zaplanowanym na 8 listopada głosowaniem.
Niezadowoleni z elit to przede wszystkim ludzie młodzi i dobrze wykształceni, mieszkający w dużych miastach. Richard z Chicago określa się jako wyborca niezależny. Jak przekonuje, tegoroczna kampania jest brutalna, a winni temu są zarówno kandydaci jak i media. „Bo to właśnie media chcą dwóch kandydatów, by mieć pojedynek bokserski i newsa. Ta medialna otoczka jest absurdalna. Ludzie stają się sławni, bo robią okropne rzeczy. A my nie chcemy, żeby władzę zdobywano obrażając innych, nie chcemy by w taki sposób przyciągać uwagę” - dodaje mężczyzna w rozmowie z wysłannikiem Polskiego Radia.
Richard jest jednym ze zwolenników Berniego Sandersa, demokratycznego senatora, który przyciągnął do siebie młodzież, bo nawoływał, by odrzucić dotychczasowe elity polityczne. Sanders przegrał walkę o nominację z Hillary Clinton, ale jego zwolennicy mówią, iż w Stanach Zjednoczonych powinna powstać trzecia duża partia.
Politolog z Uniwersytetu Nowy Jork profesor Joshua Tucker twierdzi, że jest na to za wcześnie. Jak dodaje, ostatecznie wielu niezadowolonych i tak zagłosuje na Clinton bądź Trumpa. „Historia pokazuje, że im bliżej wyborów, tym wyborcy odsuwają się od niezależnych kandydatów. Chodzi o coś co nazywamy głosowaniem strategicznym. Skoro tylko jedna osoba może zostać prezydentem, to nie jest ważne, czy trzeci kandydat pokona czwartego. Liczy się ten, kto będzie pierwszy czy drugi. Dlatego już teraz widzimy odpływ wyborców od niezależnych kandydatów” - mówi Tucker.
Jak relacjonuje z Nowego Jorku specjalny wysłannik Polskiego Radia Wojciech Cegielski, obecnie w sondażach niezadowolenie z kandydata wyraża ponad 50 procent Amerykanów, co w historii kraju jest sytuacją bez precedensu. Wyborców, którzy określają się jako niezależni jest 43 procent, co także jest rekordem w historii Stanów Zjednoczonych. Nie jest też wykluczone, że z tego powodu 8 listopada wyjątkowo wielu Amerykanów nie pójdzie do głosowania.
IAR/Wojciech Cegielski/Nowy Jork
Zachęcamy do śledzenia nas na Twitterze. Więcej i najwięcej wiadomości IAR po wykupieniu dostępu do serwisu.