Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Aneta Hołówek 13.02.2012

Radwańskie wpadły w sieci playboya z Chorwacji

Nikt związany z tenisem nie powie o nim dobrego słowa. To słaby trener i playboy żerujący na dziewczynach skonfliktowanych z ojcami – mówi się o trenerze sióstr Radwańskich, Bornie Bikiciu.
Radwańskie wpadły w sieci playboya z Chorwacjifacebook

Od początku 2012 roku były szkoleniowiec Jeleny Dokić pojawia się w towarzystwie sióstr Radwańskich.

- To nie mój wybór, tylko Urszuli. Nie mam z tym nic wspólnego. O tym człowieku nie wiem nic, poza tym, że jest byłym szkoleniowcem Dokić. Moje córki są dorosłymi pannami i od pewnego czasu wszystkie decyzje podejmują samodzielnie. Nie jestem w stanie wszystkiego kontrolować. Córki muszą same odpowiadać na pytania o tego człowieka - powiedział w wywiadzie w "Gazecie Wyborczej" Robert Radwański, ojciec tenisistek.

- Borna Bikić? Bez komentarza. Proszę pytać Ulę i Agnieszkę - uciął Tomasz Wiktorowski, trener z Polskiego Związku Tenisowego, jeżdżący od zeszłego lata na niektóre turnieje z Agnieszką.

Przed Australian Open Bikić obserwował w Krakowie treningi Radwańskiego z córkami, robił notatki. W tym roku ma jeździć na turnieje z Urszulą, ale na niektórych imprezach, np. w tym tygodniu w Dausze, pełnić też funkcję szkoleniowca Agnieszki.

Według informatorów "Gazety" widać, że Chorwat robi na siostrach Radwańskich duże wrażenie, to przebojowy typ, pewny siebie, z poczuciem humoru, dusza towarzystwa.

Według "Gazety", która informacji o Bikiciu szukała w Chorwacji, w tamtejszych mediach nie pisze się i nie mówi o nim pozytywnie. Według dziennikarzy ma on opinię playboya bez wielkich kwalifikacji, który raczej psuje kariery tenisistkom, niż je naprawia.

tenisistki
Tenisistki przed turniejem w Dausze

W tym tygodniu Polka wystąpi w imprezie WTA Tour na twardych kortach w Dausze (z pulą nagród 2,186 mln dol.). Jako rozstawiona z numerem czwartym na otwarcie ma wolny los. W drugiej rundzie zmierzy się ze zwyciężczynią pojedynku Austriaczki Tamiry Paszek z Brytyjką Anne Keothavong.

ah, Gazeta Wyborcza