Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Agnieszka Kamińska 14.11.2016

Nota Kijowa w sprawie spalenia ukraińskiej flagi. "Policja bada sprawę"

MSZ otrzymało notę dyplomatyczną strony ukraińskiej - poinformowała rzeczniczka resortu Joanna Wajda. Chodzi o sprawę spalenia flagi Ukrainy podczas Święta Niepodległości w Warszawie.

Strona ukraińska wysłała notę dyplomatyczną ws. spalenia flagi Ukrainy.

- MSZ potwierdza, że otrzymało dziś notę dyplomatyczną strony ukraińskiej. Policja prowadzi postępowanie i bada okoliczności zdarzenia z 11.11 - poinformowała Wajda na Twitterze.

MSZ nie zdradza jednak treści noty.

Stołeczna policja poinformowała, że policja zabezpieczyła nagranie, na którym grupa zamaskowanych osób, podczas Święta Niepodległości w Warszawie, spaliła flagę Ukrainy; zebrane informacje i materiał w tej sprawie zostaną przekazane do prokuratury.

Znieważono ukraińską flagę

W mediach udostępniono film, na którym widać jak grupa osób, niektóre zamaskowane, podeptała flagę ukraińską, a następnie ją podpaliła.

Na nagraniu widać, że wokół stoją ludzie, niektórzy trzymają flagi polskie, jedna z osób depczących flagę Ukrainy ma na plecach przewiązaną flagę Polski. W tle nagrania słychać krzyki "Bóg, Honor i Ojczyzna", "J....ć UPA i Banderę", "To my, to my, Polacy".

"Obserwowanie tych haniebnych działań bylo bolesne"

W piątek chargé d’affaires ambasady Ukrainy w Polsce Wasyl Zwarycz oświadczył, że Ukraina oczekuje od strony polskiej "niezwłocznej reakcji na ten haniebny akt wandalizmu".

- Obserwowanie tych haniebnych działań było, oczywiście, bolesne. Uważam, że dla większości Polaków, którzy traktują Ukraińców przyjaźnie, patrzenie na palenie flagi również było obrzydliwe. Działania, które obrażają symbole narodowe niepodległego, a tym bardziej przyjaznego, sąsiedniego państwa, jakim jest Ukraina, są nie do przyjęcia i nie powinny mieć miejsca w kraju, z którym łączy nas partnerstwo strategiczne – podkreślił dyplomata.

Zwarycz wyraził nadzieję, że sprawcy tego aktu wandalizmu zostaną odnalezieni i ukarani, a do podobnych incydentów nie będzie dochodziło w przyszłości.

Policja zajmuje się sprawą

- Prowadzimy czynności sprawdzające w oparciu o informacje medialne oraz nagranie zamieszczone i powielane w internecie. To nagranie zostało zabezpieczone - tak powiedział  rzecznik Komendy Stołecznej Policji asp. szt. Mariusz Mrozek.

- Ustalamy, gdzie dokładnie miało dojść do tego zdarzenia. Po zebraniu tych wstępnych informacji materiał przekażemy do prokuratury w celu jego oceny - poinformował.

Zgodnie z Kodeksem karnym "kto publicznie znieważa, niszczy, uszkadza lub usuwa godło, sztandar, chorągiew, banderę, flagę lub inny znak państwowy, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku".

Śledczy zwracają uwagę jednak, że zgodnie z przepisami, by doszło w tym przypadku do przestępstwa, flaga musi być wystawiana publicznie przez przedstawicielstwo danego państwa albo na zarządzenia polskiego organu władzy.

PAP/IAR/agkm

WIDEO: TVN24/x-news "Wypada, by rząd zareagował" - politycy o spaleniu ukraińskiej flagi. Podczas marszu narodowców 11 listopada została spalona flaga Ukrainy. Opozycja domaga się reakcji rządu i obwinia policję podległą ministerstwu spaw wewnętrznych. - Za bezpieczeństwo odpowiedzialna jest policja, czyli polityczną odpowiedzialność ponosi Mariusz Błaszczak, który udaje, że sprawa go nie dotyczy. Poucza inne państwa, robi ekspedycje do Wielkiej Brytanii, gdy został pobity polski obywatel, a kiedy na naszym terenie państwo polskie nie zadbało o to, by uczucia narodowe naszych sąsiadów nie zostały obrażone, minister Błaszczak milczy. To jest skandaliczne zachowanie - ocenił Adam Szłapka, poseł .Nowoczesnej. Rząd na razie w tej sprawie milczy. Strona ukraińska w związku z incydentem wysłała notę dyplomatyczną do polskiego MSZ. - PiS od roku flirtuje z nacjonalistami i trzeba, by ktoś zabrał głos - podkreśla Cezary Tomczyk z PO. - Mam nadzieję, że MON i minister Błaszczak wydadzą stosowny komunikat. Jest niedopuszczalne, żeby niszczyć symbole takiego kraju czy innego - powiedział Wojciech Skurkiewicz z PiS.