Beata Obertyńska:
Radio nie podaje już komunikatów. Nie wiemy nic, prócz tego, że bomby lecą, granaty gwiżdżą, karabiny maszynowe szczekają po rogatkach. Z cytadeli nad naszymi głowami zieją dzień i noc armaty takiego kalibru, że ziemia jęczy i szyby dzwonią. Szklany dach nad holem zsiekany odłamkami. Szkło zgrzyta na schodach, jak rozsypana sól.
Aż nagle – cisza. Cisza straszniejsza od dotychczasowego huku. Rozumiemy ją dobrze. To wojsko opuściło cytadelę. Trzy dni i trzy noce miasto brzęczy i trzęsie się od sowieckich tanków, które zalewają – puste jak wymiótł – ulice.
Lwów, 22 września 1939
Źródło: "W domu niewoli" , Beata Obertyńska, Londyn 1988.