>>> Zobacz nasz serwis specjalny na siatkarskie mistrzostwa świata <<< 
Asystent  Raula Lozano, z którym osiem lat temu zdobył z biało-czerwonymi  wicemistrzostwo świata w Japonii, przyznał, że po pierwszej rundzie  mundialu trzeba być zadowolonym z postawy Polaków.
- Zdarzył się  wprawdzie odrobinę słabszy mecz z Kamerunem, choć wiedzieliśmy dobrze,  że jeżeli stracimy w nim punkty, to one nie będą się liczyć w kolejnej  rundzie. Być może właśnie takie podejście mentalne sprawiło, że nasi  zawodnicy byli gdzie indziej, przynajmniej na początku spotkania. Z  drugiej strony inne zespoły, także Brazylia i Rosja, miały słabsze  spotkania. To jest bardzo długi turniej i nie można przez cały czas grać  na wysokim poziomie - powiedział Świderek.
Jego zdaniem,  główna siła doskonałej gry podopiecznych Stephane'a Antigi tkwi w bardzo  dobrym przyjęciu zagrywki. Dzięki temu Paweł Zagumny może swobodnie  kierować grą swoich kolegów.
- Paweł chce pokazać, że jest  zawodnikiem naprawdę klasowym i że tytuł najlepszego rozgrywającego,  jaki dostał osiem lat temu w Japonii, należał mu się zasłużenie. Ale  trzeba podkreślić, że jego rozegranie to też zasługa przyjmujących.  Oprócz Pawła Zatorskiego i Michała Winiarskiego, mamy jeszcze Mateusza  Mikę, który mimo małego doświadczenia, doskonale sobie radzi w  przyjęciu. Bo proszę sobie wyobrazić co by było, gdyby Paweł musiał  rozgrywać z piątego metra - tłumaczył Świderek, który w latach 2011-12  prowadził również żeńską reprezentację.
Jego zdaniem prawdzie  mistrzostwa zaczną się od następnej rundy, której pierwsze spotkania  zaplanowano na środę. Polacy zmierzą się z Włochami, Francuzami,  Amerykanami i Irańczykami.
- Poziom tych zespołów jest znacznie  wyższy od tych, z którymi przyszło nam się zmierzyć w grupie, z  wyjątkiem Serbów. Ci akurat, grając przeciwko nam, zostali najwyraźniej  przytłoczeni przez atmosferę Stadionu Narodowego i "nie weszli" w mecz.  Ale potem spisywali się coraz lepiej i w drugiej rundzie jeszcze pokażą  dobrą grę - stwierdził.
Świderek uważa, że każdy z najbliższych  rywali polskiego zespołu gra trochę nierówno i ma swoje drobne kłopoty.  Cała czwórka to jednak wymagający przeciwnicy.
- Włosi grają  poniżej swojego poziomu. Jak słyszymy, mają jakieś problemy wewnątrz  zespołu. Stać ich na to, żeby zagrać dobre mecze, mam nadzieję, że  akurat nie przeciwko nam. Francuzi będą się liczyć do końca, mają jednak  przestoje, potrafią być nieobliczalni w każdą stronę. Spodziewałem się,  że Irańczycy stracą po drodze swoją doskonałość, by nie powiedzieć  buńczuczność w grze. Kolejne porażki mogą spowodować, że zaczną spisywać  się gorzej. Tam nie ma żelaznej dyscypliny i może być tak, że ta  drużyna sama się rozmontuje, gdy trafi na większy opór przeciwnika -  ocenił.
Pierwszym rywalem polskich siatkarzy będą Amerykanie,  którzy - według szkoleniowca - skupiają się przede wszystkim na  igrzyskach olimpijskich. W Polsce doznali dwóch porażek.
- To  solidny zespół, grający bardzo twardo, ale dla nich to igrzyska, a nie  mistrzostwa świata są imprezą docelowa. Na pewno będą jednak chcieli się  sprawdzić na półmetku przygotowań do turnieju olimpijskiego -  podsumował szkoleniowiec.
(PAP, ah)