"Klasa" - wszelkie działania ludzi można nazwać spiskiem

Ostatnia aktualizacja: 30.08.2014 12:00
Dominik W. Rettinger odrzuca zarzuty, że jego powieść przedstawia spiskową teorię dziejów. - Książka sensacyjna zwykle dotyczy jakiegoś spisku i grupy ludzi, którzy do czegoś dążą wbrew prawu. To jest prawo tego gatunku - powiedział w Dwójce.
Audio
  • Dominik W. Rettinger o książce "Klasa" (Dwójka/Kwadrans bez muzyki)
Wartość polskich złóż tytanu szacuje się na bilion dolarów
Wartość polskich złóż tytanu szacuje się na bilion dolarówFoto: GlowImages/EastNews

Dominik W. Rettinger jest autorem sensacyjnej powieści  pt. "Klasa", o której Agnieszka Holland tak napisała: "Nie zgadzam się ze spiskową wizją świata, którą prezentuje w swej powieści Dominik W. Rettinger, ale trzeba powiedzieć, że umie on opowiadać! Nie mogłam się oderwać". - 30 lat temu zdecydowałem, że nie mogę być pisarzem poważnych powieści. Wtedy czytałem całego Dostojewskiego, Manna, Kunderę i uznałem, że tylko szaleniec albo geniusz może pisać poważną literaturę. Uważam się za człowieka dość normalnego, a geniuszem nie jestem. W końcu pomyślałem, że jeżeli mam coś pisać, to tzw. literaturę klasy B. Powinna ona być jednak dobrze napisana - przyznał gość audycji "Kwadrans bez muzyki".

Jego zdaniem, za każdym razem, kiedy pewna grupa ludzi porozumiewa się, żeby osiągną jakiś cel mamy do czynienia ze spiskiem. - Kiedyś umówiono się, że nieliczna grupa ludzi będzie bardzo bogata, będzie rządzić resztą ludzkości i wysyłać ją na krwawe wojny. Potem zawładnie resztą świata mordując np. miliony Indian w imię boskiego porządku. Kościół stał na straży tego spisku, tej iluzji wytworzonej w umysłach ludzkich. Można powiedzieć, że dopiero rewolucja październikowa skończyła z tym spiskiem. Natychmiast zresztą stworzyła następny, jeszcze groźniejszy - dodał pisarz w rozmowie z Joanną Szwedowską.

Dominik W. Rettinger tłumaczył, że obecnie istnieje spisek miliarderów, którzy rządzą i spychają w biedą inne warstwy społeczeństwa. - W USA w ich posiadaniu jest ponad 80 proc. bogactwa Ameryki. Gdyby im je odebrać, zlikwidowanoby biedę, ludzie zaczęliby konsumować bogactwa, więc pomogłoby to gospodarce. Wszyscy by na tym skorzystali. Spisek nazwano demokracją i świętym prawem własności. W imię tych haseł okradane są społeczeństwa - argumentował pisarz.

Kanwą do snutej przez niego opowieści są gigantyczne złoża tytanu, które znajdują się na Suwalszczyźnie. Bohaterowie jego książki w pogoni za tymi złożami są skłonni do najgorszych zbrodni i przestępstw. Jak czytamy na okładce książki, "skatowany w Warszawie przez nieznanych sprawców prezes amerykańskiej korporacji dzwoni do byłego kolegi z klasy, znanego radiowca. Wybiera jedyny numer, jaki zna - do audycji na żywo. Dziennikarz zostaje wplątany w grę, w której stawką jest kilkaset milionów dolarów, życie wielu osób i polska racja stanu".

Rettinger tłumaczył, że złoża polskiego tytanu obliczane są na ponad bilion dolarów, a o ich istnieniu każdy może się przekonać wpisując w Internecie hasła "tytan" i "Suwałki". Dlaczego nikt ich nie wydobywa? Zapraszamy do wysłuchania całej audycji "Kwadrans bez muzyki".

tj/mc

Zobacz więcej na temat: literatura
Czytaj także

20 lat w poszukiwaniu "Liljowej planety". Ze wspomnień kolekcjonera książek

Ostatnia aktualizacja: 22.08.2014 12:00
Jak się rodzi bibliofilska pasja? Jak zdobywać wymarzone egzemplarze? W Dwójce rozmawialiśmy o antykwariuszach i kolekcjonerach książek.
rozwiń zwiń