Poniedziałek
Wtorek
Środa
Czwartek
Piątek
Sobota
Niedziela

Playlista

W piwnicy Ulricha Seidla
"W piwnicy" Ulricha Seidla, foto: coproductionoffice.eu
26.09.2014

W austriackiej piwnicy

Na festiwalu w San Sebastian pokazano najnowszy film Ulricha Seidla „W piwnicy”. To trochę tak, jakby Alfred Hitchcock nakręcił film pod tytułem „Matka”.

Tak jak nad kinem Hitchcocka wisiała nieustannie figura zimnej, wymagającej, patologicznej matki, tak Seidl od początku swojej kariery zagląda ludziom do piwnic. Upodobał sobie austriacki reżyser zwłaszcza swoich rodaków, którzy wychodzą w jego filmach na ksenofobów („Upały”), zobojętniałych frustratów („Import/Export”), dewotów i psychopatów („Raj: Wiara”) bądź sytych, uwięzionych we własnych fantazjach mieszczan („Raj: Miłość”).

Seidl ma jednak ambicje znacznie bardziej uniwersalne. Plastykę jego filmów tworzą symetryczne przestrzenie (jakby przedmioty poukładane na biurku przez obsesyjnego pedanta), rozlazłe i obwisłe ciała, banalność i egzotyka doprowadzone na skraj groteski (a czasem jeszcze dalej). Austriaka interesuje brzydota i deformacja; to, co pokraczne albo skrzętnie ukrywane; wszelkiego rodzaju mroczne podszewki i niewygodne prawdy.

Narzędziem Seidla jest satyra. Przejaskrawiając rzeczywistość, reżyser po mistrzowsku buduje wizualne gagi i metafory. Jego żart jest cięty, bezlitosny i złośliwy. Czasami zresztą prowadzi go na manowce – w filmie „Raj: Wiara” Austriak narysował świat przedstawiony zbyt grubą kreską i zamienił celną ironię na żart prostacki jak wyszydzanie moherowych beretów. Często jednak trafia Seidl w dziesiątkę – w filmie „Raj: Miłość”, moim zdaniem wybitnym, połączył celną postkolonialną refleksję z ciekawym portretem głównej bohaterki – niby żałosnej, a przecież głęboko tragicznej. „W piwnicy” to powrót Seidla do tematycznych, kreacyjnych dokumentów w rodzaju „Zwierzęcej miłości” czy „Jezu, kocham cię”. Traktując piwnicę jako miejsce intymne, gdzie ujawnia się prawda o bohaterach, Seidl opowiada o relacji człowieka z przestrzenią, jaką buduje wokół siebie. Osobnym bohaterem filmu są przedmioty, które stanowią przedłużenie osobowości właścicieli. Swoim zwyczajem lawirując między mizantropią, zgrywą i egzystencjalnym smutkiem, Seidl pokazuje, jak rekwizyty odzwierciedlają pragnienie dominacji, samotność, poczucie zagrożenia.

Każdy, kto zna kino autora „Upałów”, rozpozna tę austriacką piwnicę po pierwszym ujęciu. Nie wszystkie epizody są tutaj równie wartościowe poznawczo, humorystycznie i filmowo, ale kilkakrotnie daje o sobie znać wielki talent inscenizacyjny i montażowy Seidla, zaś obok bohaterów jednowymiarowych pojawia się przynajmniej jeden, który opiera się stereotypom i uogólnieniom.

„W piwnicy” najlepsze jest bowiem wtedy, kiedy Seidl wyłącza auto-pilota i ręcznie kieruje film na nieco bardziej zaskakujące tory, puszczając zazwyczaj statyczną kamerę w ruch albo wprowadzając niespodziewane refreny.

O Autorze:

Krytyk filmowy, kulturoznawca. Absolwent Instytutu Kultury Polskiej Uniwersytetu Warszawskiego. Redaktor i prowadzący czwartkowej audycji "Na cztery ręce" w radiowej Czwórce. Współpracuje z "Kinem", portalami "dwutygodnik.com", "filmweb.pl", "Fandor". Prowadził i współredagował "Aktualności Filmowe" w Canal+. Współautor książek "Seriale. Przewodnik Krytyki Politycznej" (red. Jakub Bożek) i "Wunderkamera. Kino Terry'ego Gilliama" (red. Kuba Mikurda). Laureat Grand Prix Konkursu im. Krzysztofa Mętraka, nominowany do Nagrody PISF w kategorii "Krytyka filmowa". Wielbiciel Jeana-Luca Godarda, Joela i Ethana Coenów, Bruce'a Springsteena i Jona Stewarta. Fan Manchesteru United i angielskiego futbolu.