Ameryka we Wrocławiu

To impreza poświęcona amerykańskiemu kinu niezależnemu, ale definiowanemu dość szeroko - od filmów uznanych autorów, flirtujących niekiedy z Hollywood, przez produkcje kojarzone z festiwalem Sundance, aż po offowe, kręcone własnym sumptem dziełka z przyjaciółmi reżysera przed kamerą. American Film Festival jest świetną wizytówką kina zza oceanu, bo pokazuje jego stylistyczną, tematyczną i produkcyjną różnorodność.

Tegoroczny program potwierdza rangę festiwalu. Na otwarcie organizatorzy pokażą "Whiplash" Damiena Chazelle'a, czyli laureata Grand Jury Prize na ostatnim Sundance. Filmem zamknięcia jest z kolei oscarowy pretendent - "Foxcatcher" Bennetta Millera ze Steve'em Carellem, Channingiem Tatumem i Markiem Ruffalo w rolach głównych. A pomiędzy oczywiście konkurs Spectrum, czyli panorama sceny niezależnej, na której królują zazwyczaj dramaty i komedie. Coraz częściej jednak amerykańscy twórcy niezależni sięgają po gatunek horroru - jeśli wierzyć organizatorom, odnajdziemy w niektórych filmach nawiązania m.in. do klasycznych dzieł Johna Carpentera.

Bardzo ciekawie zapowiadają się retrospektywy. Przegląd filmów Orsona Wellesa spełnia podstawowe założenia podobnych sekcji - przypomina kanoniczne tytuły, takie jak "Obywatel Kane", "Dotyk zła" i "Dama z Szanghaju", a ponadto prezentuje filmy nieco zapomniane, jak "Intruz" czy odnaleziony dopiero niedawno "Too Much Johnson". Poza tym odbędzie się retrospektywa twórcy współczesnego - Whita Stillmana, reżysera porównywanego zarówno do Terrence'a Malicka, jak i Woody'ego Allena.

Osobiście polecam bardzo gorąco dzień z "Fargo". 26 października będzie można obejrzeć wybitny film braci Coen (dla wielu zapewne po raz pierwszy na dużym ekranie), fantastyczną serialową wersję Noaha Hawleya (cztery pierwsze odcinki) oraz "Kumiko" braci Zellner - rozegraną na granicy rzeczywistości i fantazji opowieść o Japonce, która wyrusza na poszukiwanie pieniędzy zakopanych przez Steve'a Buscemiego w "Fargo" właśnie. Warto!