Poniedziałek
Wtorek
Środa
Czwartek
Piątek
Sobota
Niedziela

Playlista

Czarny węgiel, kruchy lód
"Czarny węgiel, kruchy lód", foto: materiały promocyjne
03.02.2015

Piekło kobiet

5 lutego rusza kolejna edycja Berlinale, zaś w polskich kinach można oglądać zwycięzcę poprzedniej - "Czarny węgiel, kruchy lód".

 

- "szukam czegoś, żeby moje życie nie było klęską" - "a myślisz, że ktokolwiek w życiu wygrywa" - taki egzystencjalny pesymizm, podany z sarkastycznym śmiechem, jest charakterystyczny dla czarnego kryminału i rzeczywiście film jest utrzymany w tej konwencji
- 1999 rok - tajemnicza sprawa, części zwłok rozrzucone po całym kraju, brak rozwiązania, kończy się tragicznie - śmierć policjantów, główny bohater odsunięty od służby
- 2004 rok - podobne morderstwo, bohater jest alkoholikiem na dnie, ale powraca do sprawy spotykając przez przypadek kolegę, detektywa, który teraz ją prowadzi
- śledztwo, który niszczy prowadzącego go policjanta, świat jako sieć skomplikowanych zależności, napięć, impulsów, niemożliwych do rozwiązania, pesymistyczny ton - to wszystko, co kojarzymy z czarnym kryminałem, jest w "Czarnym węglu..."
- a jednak wyróżnia go kilka ważnych detali: miejsce akcji - Chiny, które dobrze opisuje tytuł - czarny węgiel, kruchy lód - te dwa motywy, związana z nim czerń i chłód (też metaforycznie), a przede wszystkim przemysłowe skojarzenia i zima, tworzą świetną atmosferę filmu; uprzemysłowione do granic możliwości Chiny, smutne, wąskie uliczki, tandetne neony - taki jest świat filmu
- jak wielu świetnych filmowców azjatyckich, Yi'nan Diao odważnie manipuluje tonacją filmu - ponury nastrój przerywają humorystyczne sceny, jakby w samym środku ujęcia ktoś zmienił na chwilę wajchę z "czarny kryminał" na "parodia filmu sensacyjnego"; jedna scena przemocy szokująca i groteskowa, inna zupełnie przerażająca; wreszcie dziwne, pozornie niczym nieuzasadnione gatunkowe klisze (jak konfrontacja bohaterów na diabelskim młynie) albo surrealistyczny finał; wszystko jakoś pasuje
- odwrócenie genderowe - w filmie noir femme fatale, manipulatorska roztaczająca aurę seksualną - ciekawy dialog - rzeczywistość przesiąknięta mizoginią, przemocą wobec kobiet, uprzedmiotowieniem - gdzie wulgarne żarty idą w parze z seksualnym wykorzystaniem - to jest prawdziwy horror w filmie

W filmie Yi'nan Diao słyszymy w pewnym momencie taki dialog: "Szukam czegoś, co sprawi, że moje życie nie będzie klęską" - "A myślisz, że ktokolwiek w życiu wygrywa?". Tego rodzaju egzystencjalny pesymizm, podany z sarkastycznym uśmiechem, jest charakterystyczny dla czarnego kryminału. "Czarny węgiel, kruchy lód" to bez wątpienia azjatycka inkarnacja filmu noir.

W 1999 roku chińscy policjanci trafiają na zagadkową sprawę - ktoś morduje mężczyznę i rozrzuca fragmenty zwłok po całym kraju, jakby miał dar multilokacji. Śledztwo nie prowadzi do żadnego rozwiązania, co więcej, kończy się tragedią, w wyniku której główny bohater, jeden ze śledczych, zostaje odsunięty od sprawy.

Kiedy w 2004 roku popełnione zostaje podobne morderstwo, policjant jest alkoholikiem na dnie. Przypadkowo spotyka kolegę, który prowadzi wznowione śledztwo. Przedmiotem zainteresowania funkcjonariuszy jest przede wszystkim żona poprzedniej ofiary - każdy, kto miał kontakt z kobietą, jest już bowiem martwy. Były detektyw zaczyna rozpracowywać zagadkę na własną rękę.
Sprawa, która stopniowo niszczy zajmujących się nią policjantów; świat jako sieć skomplikowanych zależności, niemożliwych do rozwiązania napięć i impulsów; pesymistyczny ton - to wszystko, co kojarzymy z czarnym kryminałem, jest bardzo silnie obecne w filmie Yi'nan Diao. Wyróżnia go jednak kilka ważnych detali. Rzecz dzieje się w Chinach, które świetnie opisuje już tytuł - węgiel i lód, te dwa motywy, związana z nimi czerń i chłód (tak dosłowne, jak metaforyczne), tworzą niezwykłą atmosferę filmu. Portret uprzemysłowionych Chin, zanurzonych w industrialnych maziach i błocie, pogrążonych w głębokiej zimie, sąsiaduje tutaj ze smutnymi, wąskimi uliczkami miasta, rozświetlonymi tandetnymi neonami.

Podobnie jak wielu innych filmowców azjatyckich, Yi'nan Diao odważnie manipuluje tonacją filmu - ponury nastrój przerywają humorystyczne sceny, jakby w samym środku ujęcia ktoś przerzucił gatunkową wajchę z czarnego kryminału na parodię. Jedna scena przemocy jest szokująca i groteskowa, inna zupełnie przerażająca. Pozornie nieuzasadnione fabularnie gatunkowe klisze prowadzą do surrealistycznego finału, a wszystko w przedziwny sposób do siebie pasuje.

"Czarny węgiel, kruchy lód" wchodzi w ciekawy dialog z tradycją filmu noir. Czarne kino uwielbiało figurę femme fatale, modliszki roztaczającej seksualną aurę, by wykorzystać mężczyzn do swoich celów. Yi'nan Diao odwraca wektor - nie tylko zupełnie inaczej konstruuje postać kobiecą, równorzędną wobec policjanta, ale pokazuje również rzeczywistość przesiąkniętą do cna mizoginią. Chiny z jego filmu to świat, w którym uprzedmiotowienie kobiet jest zupełnie naturalne, a wulgarne żarty idą w parze z seksualną eksploatacją.

"Czarny węgiel, kruchy lód" opowiada w dużej mierze o piekle kobiet.

O Autorze:

Krytyk filmowy, kulturoznawca. Absolwent Instytutu Kultury Polskiej Uniwersytetu Warszawskiego. Redaktor i prowadzący czwartkowej audycji "Na cztery ręce" w radiowej Czwórce. Współpracuje z "Kinem", portalami "dwutygodnik.com", "filmweb.pl", "Fandor". Prowadził i współredagował "Aktualności Filmowe" w Canal+. Współautor książek "Seriale. Przewodnik Krytyki Politycznej" (red. Jakub Bożek) i "Wunderkamera. Kino Terry'ego Gilliama" (red. Kuba Mikurda). Laureat Grand Prix Konkursu im. Krzysztofa Mętraka, nominowany do Nagrody PISF w kategorii "Krytyka filmowa". Wielbiciel Jeana-Luca Godarda, Joela i Ethana Coenów, Bruce'a Springsteena i Jona Stewarta. Fan Manchesteru United i angielskiego futbolu.