- To piękna ilustracja nieskończoności. To było moje pierwsze doświadczenie muzyki, w której parę dźwięków tworzy doskonałą całość. Nie trzeba perkusji, wystarczą jednie skrzypce. To wypełniało przestrzeń. W takich momentach doświadczam bliskości Boga. To jest piękne, pomaga rozwijać siebie, budzi chęć stawania się dobrym - wyznaje Fismoll.
Jak podkreśla muzyk, potrzeba słuchania muzyki i otaczania się nią jest bardzo ważna. To wręcz pewnego rodzaju przymus. Jak przyznaje prowadzący "Offensywę" Piotr Stelmach, także dla niego jest to istotne. Niedawno w środku nocy jechał do Trójki po swoje słuchawki, bo bez nich nie mógł w domu słuchać głośno muzyki, kiedy wszyscy spali...
Wracając do historii swojego pseudonimu Fismoll przyznał, że wiąże się on z jego charakterem. - Mollowe tonacje łatwiej mi podchodzą. Lubię w nich przeżywać, tak jest dla mnie łatwiej - przyznaje artysta.
Do słuchania "Offensywy" zapraszamy w każdy piątek między 22.00 a 24.00.
(gs/mk)