- Bartek odstawał od swoich kolegów dlatego przegrał rywalizację  sportową - tłumaczył swoją decyzję Francuz. Wielu jednak doszukiwało się  w tym drugiego dna, dając do zrozumienia, że absencja Kurka podyktowana  jest konfliktem ze szkoleniowcem. Dziś nie wiadomo z którym dokładnie  przyjmującym Kurek rywalizował o miejsce w kadrze, ale biorąc pod uwagę  tegoroczne występy siatkarza Lube Bance Macerata, wiadomo, że z Michałem  Winiarskim i Mateuszem Miką taką  rywalizację przegrywa.
Można było się spodziewać, że "Winiar" zawiesi poprzeczkę wysoko, ale  postawa Miki jest zaskoczeniem. Pokazał, że faktycznie jest formie, ale  jakim cudem najmłodszy siatkarz z "14” Antigi wytrzymuje te mistrzostwa  psychicznie, czując takie oczekiwania kibiców? Kim właściwie jest  kandydat na gwiazdę reprezentacji i całego mundialu?
Wbrew pozorom ten obdarzony znakomitymi warunkami fizycznymi (207 cm, co  jak na przyjmującego musi imponować) zawodnik nie wziął się znikąd.  Choć dziś niewielu pewnie pamięta to w reprezentacji Polski debiutował  jeszcze w 2010 roku u ówczesnego selekcjonera Daniela Castellaniego w  meczu towarzyskim z Francją. Miał wtedy 19 lat.
Zauważył go też następca Argentyńczyka, Andrea Anastasi. Ba, zabrał go  nawet na mistrzostwa Europy w 2011 roku, z których Polacy wrócili z  brązowym medalem. Ale u obu panów Mika nie odgrywał znaczącej roli, żeby  nie powiedzieć, że odgrywał marginalną. Dość powiedzieć, że w ciągu 4  lat gry w kadrze uzbierał 29 występów, co jak na standardy siatkówki nie  jest zbyt okazałe. Rekordzista pod tym względem - Piotr Gruszka, w  czasie całej  swojej kariery z orzełkiem na piersi wystąpił aż 450 razy.  Ale jeszcze przed wspomnianym Euro Mika zaczął być porównywany właśnie  do "Gruchy".
- Czuję się zaszczycony, ale gdzie mi do Piotrka. On jest kimś w  polskiej siatkówce, ja dopiero zaczynam karierę - mówił wtedy ten fan  filmu "Forrest Gump". Skromny pozostał do dzisiaj. Coś ich jednak łączy i  nie chodzi tylko o pozycje na boisku. Obaj są wychowankami klubu Hejnał Kęty.
Sukces Antigi czy Blaina?
Tak naprawdę dla reprezentacji odkrył go Stephan Antiga. To Francuz dał  mu prawdziwą szansę w tegorocznej Lidze Światowej i on ją w pełni  wykorzystał.  Choć początkowo wydawało się, że gra z  konieczności, ze względu na natłok imprez (kwalifikacje do Euro 2015,  LŚ, MŚ) i po to aby odpoczywać mogli najlepsi. Kiedy dowiedział się, że  znalazł się w kadrze na mundial, przyjął to z typowym dla siebie  spokojem.
- Na pewno chciałbym grać od początku, jak każdy z nas czternastu. Ale  jeśli tak się nie stanie, nie będę bardzo zawiedziony, bo drużyna jest  tak ułożona, że każdy chce pomagać kolegom na boisku. Najważniejszy jest  wynik, drużyna, a nie to kto akurat gra - podkreślał.
Antiga zaryzykował. Gdybyśmy przegrali z Serbią, zaczęto by wypominać mu brak powołania Kurka. Nie dość, że Serbów rozbiliśmy to jeszcze Mika grał "pierwsze skrzypce". Na razie wychodzi "na jego".
A może należałoby stwierdzić, że dla reprezentacji  odkrył go asystent Antigi - Philippe Blain? Przełomem w jego karierze  tak naprawdę wydaje się być miniony sezon. Trafił na wypożyczenie do  francuskiego Montpellier, którego trenerem jest  Blain. Tam młokos zdobył cenne doświadczenie i rozwinął swoje  umiejętności. Choć trudno byłoby w to uwierzyć jeszcze dwa tygodnie  temu, dziś nikt nie wyobraża sobie pierwszej szóstki drużyny narodowej  bez tego siatkarza.
Sam o sobie mówi, że jest typem flegmatyka, a za swoją największą wadę  uważa lenistwo. I choć czasami faktycznie można odnieść wrażenie, że  swoje ataki na boisku kończy jakby od niechcenia, to jego obecna forma  pokazuje, że na zgrupowaniach przed swoim turniejem życia na pewno się  nie lenił. Ciężko pracował na to, aby być tu, gdzie jest teraz.
Twierdzi, że gdyby nie został siatkarzem to byłby członkiem zespołu  muzycznego. Jak na razie na mundialu gra koncertowo. W dwóch pierwszych  meczach zdobył łącznie 24 punkty. Więcej - 27 - ma na swoim koncie  tylko Michał Winiarski.
I na koniec dobra wiadomość dla fanów siatkówki w Polsce. Po okresie wypożyczenia Mika wraca do Trefla Gdańsk. Będzie go więc można podziwiać na parkietach PlusLigi.
Bartosz Orłowski