Jak wskazał lider zespołu Raptors Mateusz Kujawiński, w trakcie akcji roboty latające będą wspierały roboty lądowe.
- Robot latający jest w stanie zwizualizować duży obszar i możemy dzięki temu odnaleźć człowieka, a robotem lądowym dojechać do niego i zaopatrzyć go w apteczkę czy inne elementy tzw. pierwszej pomocy - wyjaśnił.
- Współpraca tych robotów ma pozwolić na autonomiczną lub półautonomiczną pracę z dwoma robotami jednocześnie, żeby zwiększyć szybkość odnajdywania ludzi lub niesienia im pomocy - dodał lider Raptors.
Łazik to analog prawdziwego łazika, który znajduje się na Marsie. Robot waży ok. 50 kg, posiada manipulator o pięciu stopniach swobody, próbnik pobierający materiał z głębokości 30 cm, zestaw czterech kamer oraz wyspecjalizowane czujniki.
- Łazik składa się z kilku podstawowych komponentów. Posiada zawieszenie rocker-bogi i po każdej stronie trzy koła, z których każde jest niezależnie zasilane. Jest jeden punkt mocowania tego zawieszenia, dzięki temu jeżeli najeżdżamy przednim kołem na górkę, całe zawieszenie razem z korpusem pracuje - wytłumaczył Kujawiński.
- Drugi bardzo ważny komponent to korpus, w którym znajduje się komputer pokładowy, sterowniki silników i pozostałe podzespoły, które odpowiedzialne są za pracę tego robota - powiedział.
Robot komunikuje się przy pomocy anten wi-fi, co umożliwia operatorowi sterowanie nim w promieniu ok. 1 km. Potrafi jeździć po bardzo trudnym, kamienistym terenie i może pokonywać wzniesienia o nachyleniu do 45 stopni.
Największy z robotów latających, mający ponad metr średnicy heksacopter, ma sześć śmigieł i może przenosić kamerę oraz przyrządu badawcze, które pozwalają przeczesać duży teren. Mogą startować i lądować pionowo i osiągać prędkość ok. 40-50 km/h.
PAP, kk