Raport Białoruś

Akcje protestu zawieszone. A władze zmieniają prawo

Ostatnia aktualizacja: 03.08.2011 22:18
Inicjatorzy milczących akcji protestu - grupa internetowa Rewolucja przez Sieć Społecznościową (RPSS) - zaproponowała zawieszenie akcji prowadzonych od początku czerwca na czas nieokreślony.

Uczestnicy milczących akcji wychodzili co środę wieczór na główne place białoruskich miast, by wyrazić protest przeciwko polityce władz. Umawiali się na stronie grupy RPSS na rosyjskim portalu społecznościowym Vkontakte.ru.  Milicja zatrzymywała uczestników akcji, a sądy skazywały ich na grzywny i areszty.

W środę po raz pierwszy od czerwca taka akcja nie odbyła się.

Kara za brak działania

 W minionym tygodniu rząd Białorusi zaproponował zaostrzenie przepisów o masowych zgromadzeniach i przesłał projekt do parlamentu.

Obecnie na Białorusi organizatorzy demonstracji muszą wystąpić o zgodę władz, a jeśli jej nie mają, demonstracje są traktowane jako odbywające się bez zezwolenia i grozi za nie odpowiedzialność administracyjna.

Nowy projekt zgłoszony przez rząd proponuje, by jako pikietę traktować wszelką "wspólną masową obecność obywateli w określonym z góry miejscu publicznym", w tym na świeżym powietrzu, która odbędzie się o ustalonym czasie, a jej celem będą "określone z góry działania", jak i "brak działań"; zgromadzenie zaś będzie organizowane, również przez internet, "w celu publicznego wyrażenia nastrojów społeczno-politycznych lub protestu".
Według jednego z deputowanych poprawki mogą być przyjęte najwcześniej w połowie grudnia.

Nowy paragraf

Obrońcy praw człowieka zwracają uwagę, że dotąd sądy skazywały osoby zatrzymane po protestach z artykułu o drobnym chuligaństwie - np. za rzekome przeklinanie w miejscu publicznym.

Po przyjęciu nowych przepisów w protokołach milicyjnych mowa będzie o "naruszeniu przepisów o masowych zgromadzeniach i pikietach, co da władzom możliwość karania administracyjnego za (...) akcje, w których bierze udział dosłownie kilka osób" - powiedział obrońca praw człowieka Hary Pahaniajła środowej "Komsomolskiej Prawdzie w Biełorussii".

Na pytanie gazety, gdzie w innych krajach karana jest "zorganizowana bezczynność" działacz odparł, że "takich ograniczeń nie ma nigdzie na świecie". "Komsomolskaja Prawda" zamieszcza obok wywiadu fragment konstytucji Białorusi, mówiący o swobodzie zgromadzeń - jest ona "gwarantowana przez państwo", a tryb ich przeprowadzania "regulowany przez prawo".

Według obrońców praw człowieka łącznie podczas akcji protestu zatrzymano około 2 tys. osób, w tym przypadkowych przechodniów, a także dziesiątki dziennikarzy. Ostatni protest, 27 lipca był nieliczny i w Mińsku obył się bez zatrzymań.

agkm, PAP

Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!
aby dodać komentarz
brak
Czytaj także

Łukaszenka: na Białorusi każdy może mówić co chce, w domu

Ostatnia aktualizacja: 06.05.2011 15:38
Aleksander Łukaszenka stwierdził, że trzeba wprowadzić dyscyplinę w pracy - jak w ZSRR za Andropowa. A po pracy - zaznaczył - każdy ma prawo mówić w domu, co chce.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Nie klaszcz na Białorusi, bo trafisz za kraty (wideo)

Ostatnia aktualizacja: 11.07.2011 16:40
Klaskanie na Białorusi grozi więzieniem – to nie żart. Jeśli ktoś się tam wybiera, warto o tym pamiętać. Obejrzyj satyrę na ostatnie wydarzenia na Białorusi.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Sierpień w Mińsku bez protestów?

Ostatnia aktualizacja: 03.08.2011 11:15
W Mińsku pierwszy raz od wielu tygodni nie odbędzie się milcząca demonstracja. Protesty będą się za to w innych miastach: Homlu, Mohylewie, Brześciu.
rozwiń zwiń