Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Dwójka
Michał Czyżewski 11.09.2013

"Kongres" - Lem broni jawności zła

- Stanisław Lem bardzo podejrzliwie traktował próby ukrycia prawdziwej natury człowieka - mówił w Dwójce prof. Maciej Michalski. O opowiadaniu pisarza i jego filmowej adaptacji Ariego Folmana opowiadał także Wojciech Orliński.
Robin Wright w filmie Kongres Ariego FolmanaRobin Wright w filmie "Kongres" Ariego FolmanaGutek Film/materiały prasowe
Posłuchaj
  • Wojciech Orliński i prof. Maciej Michalski rozmawiają o twórczości Lema i nowej adaptacji filmowej jego prozy - "Kongresie" Ariego Folmana (Dwójka/Rozmowy po zmroku)
Czytaj także

- Lem nie daje łatwych odpowiedzi. Nie wiemy, czy tworząc literacką wizję świata, chce nas przed nim przestrzec, czy zaproponować jego akceptację, choć niechętną - mówił Orliński, autor książki "Co to są sepulki? Wszystko o Lemie". Idąc tym tropem, Michalski zauważył, że "Kongres futurologiczny" mieści w sobie zarazem utopię i antyutopię. - Lem nie opowiada się jednoznacznie za całkowitą wolnością i pełną wiedzą o świecie, a jednocześnie pokazuje wynaturzony świat totalitaryzmu, który jest próbą narzucania szczęścia innym - powiedział.

Bardzo istotne w twórczości Lema są wątki biograficzne. Leżą też u podstaw jego zainteresowania problemem zła, jak zwykle u tego autora potraktowanym zarazem ironicznie i śmiertelnie poważnie. - On uważał, że zło jest czymś naturalnym dla człowieka, że nie da się go usunąć z psychiki - powiedział Orliński, a Michalski dodał, że Lema bardzo niepokoiły wszelkie próby ukrycia tego zła, zamiecenia go pod dywan. - Myślę, że nie miałby nic przeciw temu, by zło było jawne; zarazem chciałby, by kanalizować je w taki sposób, jak to pokazał w "Kongresie futurologicznym". To, co przerażało go najbardziej, to zło ukryte w podziemiu, zło, którego nie da się kontrolować - mówił Michalski.

Goście mówili również o adaptacjach filmowych dzieł Lema. W piątek, 13 września na ekrany kin trafi "Kongres" Ariego Folmana. Orliński powiedział, że obraz Folmana to dzieło, które jest najwierniejsze literackiemu pierwowzorowi od czasu "Przekładańca" Andrzeja Wajdy. - Ari Folman najbardziej ujął mnie tym, że wprowadził do filmu duże partie tekstu Lema czytane z offu. Pisarz był mistrzem słowa, więc ze swej natury dzieła Lema najlepiej nadają się na słuchowiska - wyjaśnił.
Samemu pisarzowi zresztą radio było bliższe ze względu na to, że jego istotą, podobnie jak w literaturze, jest słowo. - Lem był mistrzem niedopowiedzeń, aluzji, ironii. Nawiązywał do różnych stylów, dyskursów, koncepcji i tekstów literackich - mówił Michalski. - Obraz filmowy zaś ukonkretnia, każdą literacką wizję czyni dosłowną. Dlatego narracja z offu, choć mało filmowa, wydaje się najlepszym rozwiązaniem...

Z gośćmi audycji "Rozmowy po zmroku" rozmawiał Michał Nowak.