Polskie Radio

Grzegorz Schetyna: w poniedziałek ambasador Rosji zostanie wezwany do MSZ

Ostatnia aktualizacja: 26.09.2015 21:26
Szef MSZ wezwie w poniedziałek ambasadora Rosji. Ma to związek z wypowiedzią Siergieja Andriejewa, który powiedział w wywiadzie telewizyjnym m.in., że stosunki polsko-rosyjskie są najgorsze od 1945 roku.
Audio
  • Premier Ewa Kopacz: ambasador powinien budować zgodę (IAR)
  • Rzecznik resortu dyplomacji Marcin Wojciechowski: wezwanie ambasadora ma związek z jego wczorajszymi wypowiedziami (IAR)
  • Szef MSZ Grzegorz Schetyna: nie ma polskiej zgody na takie słowa (IAR)
Grzegorz Schetyna
Grzegorz SchetynaFoto: MSZ

- Podjąłem decyzję, że ambasador rosyjski zostanie w poniedziałek wezwany do MSZ, żeby tę sprawę przedstawiciel MSZ wyjaśnił mu w rozmowie - powiedział Schetyna. O tym, że stosunki polsko-rosyjskie są najgorsze od 1945 roku i nie jest to wina Rosji, lecz wybór strony polskiej, która zamroziła kontakty polityczne, ale i kulturalne powiedział ambasador Rosji w Polsce Siergiej Andriejew w piątek wieczorem w TVN24.

Grzegorz Schetyna podkreślił, że w takich przypadkach strona polska zawsze będzie ostro i twardo reagować. - Dziś jest 2015 r. nie można w moim przekonaniu mówić takich rzeczy, które wracają nas do czasów, kiedy dyplomacją rosyjską, czy lepiej powiedzieć radziecką, zajmował się Wiaczesław Mołotow. Bo to są takie argumenty i taki sposób widzenia historii i rzeczywistości. Więc na to nie będzie zgody z polskiej strony. Zawsze będziemy ostro i twardo reagować w tej kwestii - podsumował Schetyna.

Źródło: TVN24/x-news

W wypowiedzi dla TVN24 Andriejew m.in. zaprzeczył, jakoby wkroczenie Armii Czerwonej do Polski 17 września 1939 roku było agresją. - Wojska radzieckie weszły na teren zachodniej Białorusi i zachodniej Ukrainy 17 września 1939 roku, kiedy los wojny między Niemcami a Polską był już przesądzony. Przedtem było już jasne, że Wielka Brytania i Francja nie przyjdą na pomoc Polsce. W tamtych warunkach, chodziło o zagwarantowanie bezpieczeństwa ZSRR - przekonywał.
Pytany o wydarzenia, które miały miejsce w Polsce po 1945 roku, takie jak represje wobec żołnierzy Armii Krajowej, aresztowanie szesnastu przywódców Polskiego Państwa Podziemnego i proces moskiewski, Andriejew stwierdził, że "takie były realia tej sytuacji". - Związkowi Radzieckiemu po zwycięstwie nad Niemcami zależało na istnieniu państwa przyjaznego u jego granic - mówił.
Według niego nie było innej możliwości niż wywożenie żołnierzy AK do łagrów. Wyraził opinię, że nie mogły istnieć tak duże niekontrolowane siły w pobliżu armii radzieckiej.

Przekonywał też, że "Polska ponosi współodpowiedzialność za wybuch II wojny światowej".

TVN24/x-news

We wcześniejszym komunikacie MSZ napisano, że z niepokojem przyjęto wypowiedzi ambasadora na temat przyczyn wybuchu II wojny światowej oraz usprawiedliwianie stalinowskich represji wobec Polaków. "Rolą Ambasadora jest szukanie porozumienia, budowanie zaufania i poprawa stosunków z krajem akredytacji. Z niepokojem i ubolewaniem stwierdzamy, że słowa Ambasadora FR temu nie służą" - czytamy w komunikacie.

MSZ przypomniał, że agresja III Rzeszy na Polskę, a następnie wtargnięcie Armii Czerwonej na terytorium naszego kraju w 1939 roku były pokłosiem paktu Ribbentrop-Mołotow, który dzielił strefy wpływów w Europie Środkowej. Symbolicznym uwieńczeniem współpracy niemiecko-rosyjskiej była wspólna defilada Wehrmachtu i Armii Czerwonej, która odbyła się w Brześciu 22 września 1939 roku.
MSZ przypomina również ambasadorowi Andiejewowi, że pakt Ribbentrop-Mołotow dzielący wpływy w Europie środkowo-wschodniej został w 1989 roku oficjalnie potępiony przez Zjazd Deputowanych Ludowych ZSRR. Sądy i opinie wyrażane przez Andriejewa "podważają prawdę historyczną i nawiązuje do najbardziej zakłamanych interpretacji wydarzeń znanych z lat stalinowskich i komunistycznych" - napisano. "Przedstawione przez Ambasadora FR oceny uznajemy za szkodliwe dla stosunków polsko-rosyjskich, bowiem podważają one dorobek pracy wspólnej instytucji, jaką jest Polsko-Rosyjska Grupa ds. Trudnych, a także przeczą rzetelnym opracowaniom historycznym" - napisał MSZ.

TVN24/x-news
Do wypowiedzi Andriejewa odniosła się też Ewa Kopacz. Premier powiedziała, że dyplomata takiej rangi powinien zajmować się budową zgody i przyjaznych relacji między krajami. "Mogłabym odpowiedzieć na to jednym zdaniem, bardzo mocnym, ale nawet dzieci w Polsce wiedzą, że ani Ribbentrop, ani Mołotow nie byli Polakami" - powiedziała premier.

Borusewicz: ambasador powinien iść do szkoły

Także marszałek Senatu Bogdan Borusewicz krytykuje wypowiedź ambasadora Rosji. - Ambasador Rosji powinien pójść do szkoły, bo nie zna historii - stwierdził. Zdaniem Bogdana Borusewicza, stosunki polsko-rosyjskie pogorszyły się, bo Rosja prowadzi od jakiegoś czasu politykę imperialną. - Ideologia imperialna stała się oficjalną ideologią - podkreśla polityk. Jego zdaniem, obecne władze Rosji dążą do odbudowy imperium, nie wiadomo jednak, czy w granicach Związku Sowieckiego, czy w granicach Rosji carskiej.

IAR, PAP, bk

Czytaj także

Ambasador Rosji pisze od nowa historię. Polska winna wybuchu II wojny światowej

Ostatnia aktualizacja: 26.09.2015 13:30
MSZ wydał oświadczenie w sprawie wypowiedzi ambasadora Federacji Rosyjskiej w Polsce. Siergiej Andriejew w TVN24 przekonywał, że Polska ponosi współodpowiedzialność za wybuch II wojny światowej oraz że wkraczając 17 września do Polski Armia Czerwona broniła ZSRR.
rozwiń zwiń